W przypadku trajsla porównanie do legendarnego karateki jest jak najbardziej uzasadnione; niespecjalnie napakowany, można by nawet powiedzieć, niepozorny (ale lepiej mówić to z bezpiecznej odległości; i cichutko), a jednak twardziel. Po co właściwie taki żagielek jest nam potrzebny do szczęścia?
Trajslowe ABC
Trajsel jest żaglem - komandosem, uruchamianym w bardzo niefajnych okolicznościach przyrody. Kiedy jest źle, rozsądni żeglarze zastępują zwykłego foka tym sztormowym. Kiedy jest bardzo źle, zwijają również grota i wtedy na scenę wkracza on: trajsel.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać trochę śmieszny, wygląda bowiem jak grot, który przeszedł na weganizm (jego powierzchnia jest równa mniej więcej 1/3 powierzchni grota, więc wydaje się być taką oszczędną wersją, jakby przyciętą specjalnie na rynek wschodni).
Lik dolny trajsla jest wyraźnie krótszy od bomu - w zależności od modelu, stanowi 1/2 lub ¾ jego długości i nie przebiega równolegle względem pokładu, ale skośnie pod górę. Dlatego też trajsel bywa pieszczotliwie nazywany… skośnikiem.
Z czego się robi trajsle?
Skoro z założenia mają wytrzymać bardzo hardcorowe warunki, trajsle nie mogą być wykonane z tego samego materiału, co żagle dla zwykłych śmiertelników. I rzeczywiście, nie są.
Zarówno płótno, z którego szyje się trajsle, jak i likliny, którymi się je obszywa, występują tu w wersji „turbo”, czyli są znacznie grubsze i mocniejsze. Dużo ciekawiej wygląda tu także układ brytów: jest on dużo bardziej skomplikowany, niż w grocie, co wynika nie tylko z kształtu trajsla, ale i z obciążeń, jakie musi dzielnie znosić. O ile w grocie bryty biegną z grubsza poziomo, o tyle w przypadku trajsla tworzą niewielkie, romboidalne kształty, formujące pasy, które następnie rozbiegają się promieniście od rogu szotowego.
Mocowanie
Podobno łańcuch jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo; idąc tym tropem, najmocniejszy super-hiper-żagiel wytrzyma dokładnie tyle, ile zniosą trzymające go „sznureczki”. Dlatego właśnie trajsel przytwierdzony jest tak solidnie, jakby czuwał nad tym sam Chuck: mocujące go do masztu segarsy są rozmieszczone gęściej, niż w przypadku innych żagli, a niekiedy bywają nawet podwójne.
Szoty, hals oraz szkentla są co prawda pojedyncze, ale wykonane z odpowiednio wytrzymałych materiałów, mogących znieść prawie wszystko. Co ciekawe, trajsel, w odróżnieniu od grota, wcale nie potrzebuje bomu (chociaż niekiedy bywa do niego umocowany), ale najczęściej zawiaduje się nim za pomocą dwóch szotów, biegnących bezpośrednio do burt.
Etymologia
Skośnika litościwie pomińmy milczeniem, tym bardziej, że tu etymologia jest oczywista. Znacznie ciekawiej przedstawia się natomiast pochodzenie słówka trajsel. Przede wszystkim, żagiel ten występuje też pod nazwą trysel, co już powinno naprowadzić nas na pewien trop, dotyczący jego etymologii. Trysel brzmi, jak słówko przeczytane przez początkującego ucznia szkółki językowej - i rzeczywiście, jest to spolszczona wersja angielskiego wyrazu trysail.
Trysail stanowi natomiast zlepek dwóch innych słów: try, czyli próba-próbować-usiłować oraz sail, czyli żagiel. Wygląda więc na to, że Brytyjczycy uznają trajsla za… żagiel na próbę, albo za coś, co usiłuje żeglować, pomimo bardzo niesprzyjających warunków. A może po prostu ma on stanowić próbę charakteru? W końcu, skoro warunki wymagają użycia trajsla, to trzeba naprawdę być Chuckiem, żeby w ogóle wypłynąć.
Tagi: żagiel, słownik, trajsel, grot