Co żeglarz ma na głowie?

poniedziałek, 16 kwietnia 2018
Anna Ciężadło

Jak wiemy, całkiem sporo: musi przecież ogarnąć łódkę, załogę, locję, aprowizację, a nawet samego siebie. Czyli łatwo nie będzie. Wszystko to sprawia, że taki żeglarz bywa człowiekiem niezwykle zajętym - chociaż szczęśliwym.

 

A ponieważ tyle rzeczy jest na jego głowie, nic dziwnego, że rzeczoną łepetynę należy odpowiednio chronić przed zimnem, deszczem oraz wiatrem. Poniżej przedstawiamy trzy propozycje, które mogą znacząco ułatwić to zadanie. Która jest najlepsza - nie śmiemy Wam imputować, więc oceńcie to sami.

Opcja 1: kominiarka

Kominiarka to obiekt, jaki zwykliśmy kojarzyć z terrorystami (albo ich anty), miłośnikami sportów zimowych oraz krótko ostrzyżoną młodzieżą, posiadającą bardzo stanowcze przekonania. Czy jednak kominiarka może się na coś przydać żeglarzowi nienależącemu do żadnej z tych grup?

Otóż, może. Jej zasadniczą zaletą jest fakt, że nie ma takiego wiatru, który mógłby ściągnąć nam ją z głowy (chyba że razem z głową, ale wtedy będzie nam już wszystko jedno).

Wybierając kominiarkę, warto zwrócić szczegóły jej konstrukcji. Istnieją bowiem modele letnie oraz zimowe (ocieplane), bardziej lub mniej przylegające do szyi, okraszone daszkiem lub nie, i tak dalej. Na uwagę zasługują też kominiarki przeznaczone do warunków „bojowych”, wzmocnione specjalną tkaniną w strategicznych miejscach, czyli w okolicy uszu oraz ust.

Wszystkie te cuda możemy nabyć w sklepach dla narciarzy, ale też w takich dla miłośników polowań, militariów oraz szeroko pojętego survivalu.

 

Opcja 2: komin

Komin stanowi formę przejściową pomiędzy golfem, czapką, a opaską, zaś w skrajnych przypadkach może nawet robić za ręcznik. Albo za poduszkę - chociaż malutką. Zawsze to jednak milej przytulić policzek do własnego kawałka poliestru, niż do materaca czarterowanej łódki, który niejedno już widział (i niejedno wchłonął).

Praktyka pokazuje, że najlepiej jest kupić od razu dwa kominy (najlepiej o różnej gramaturze, żeby mieć wersję zimową oraz letnią) i w zależności od potrzeb, swobodnie nimi operować.

Kominy możemy nabyć niemal wszędzie (nawet w hipermarketach), ale najlepiej jest udać się w tym celu do sklepu dla biegaczy. Dzięki temu uda nam się kupić kominy, które nie tylko ładnie wyglądają, ale też są bardzo funkcjonalne: lekkie, oddychające, szybkoschnące i odporne na deformacje.

 

Opcja 3: kaptur

Najsławniejszy człowiek w kapturze tradycyjnie paradował również w rajtuzach, jednak aż do takich ekstrawagancji nie będziemy Was namawiać - no chyba, że bardzo chcecie.

Kaptur ma jednak tę przewagę nad poprzednimi rozwiązaniami, że jest znacznie bardziej obszerny; jeśli więc nie lubicie, kiedy ubranie zanadto Was opina, to będzie on strzałem w dziesiątkę. Poza tym, kaptur nadaje się świetnie również dla osób mających na głowie kask, czołówkę, okulary, bujny zarost, a nawet dredy. Niestety to, co stanowi o przewadze kaptura, jest również jego największą wadą - kaptur znacznie łatwiej może opuścić stanowisko pod wpływem wiatru albo bliskiego spotkania z jakimś elementem wyposażenia łodzi.

Gdzie można kupić takie cudo? Osobny, nie doszyty do ubrania kaptur udało nam się znaleźć tylko w Internecie, ale jeśli popytacie w tych samych okolicach, gdzie sprzedają kominiarki, powinno się udać. Jest zresztą jeszcze jedna opcja: jeśli chcecie mieć naprawdę uroczy kaptur, w dodatku odporny absolutnie na wszystko - poszukajcie w sklepie dla… spawaczy.

 

Wnioski?

Obiecaliśmy nie sugerować gotowych rozwiązań, więc ocenę przydatności każdego z powyższych rozwiązań pozostawiamy Wam. Zdecydowaną wadą każdego z nich jest oczywiście fakt, że bezpowrotnie zrujnują Wam misternie ułożoną fryzurę - ale zakładamy, że w warunkach rejsowych jest to ofiara, na jaką możecie się zdobyć.

 

 

Tagi: kominiarka, komin, kaptur, odzież
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620