Nazywano go nie inaczej, jak tylko ojciec Kosko. Wybitny dowódca, kapitan żeglugi wielkiej, dyrektor Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni, wychowawca młodzieży, przyjaciel. Zarażał – miłością do morza.Stanisław Kosko urodził się 13 listopada 1898 roku w Wojciechowicach koło Ostrołęki. Jego ojciec, Franciszek z zawodu był felczerem, nie odmawiał chorym w potrzebie, często leczył ich za przysłowiowe „Bóg zapłać”. Z tego też powodu sytuacja materialna rodziny była nie najlepsza.
W roku 1909 nastoletni Stanisław rozpoczął naukę w Gimnazjum Rządowym w Pułtusku i tam związał się z ruchem skautowskim. Uczęszczał na zajęcia tajnego kółka samokształceniowego, udostępniał uczestnikom książki z zorganizowanej przez siebie tajnej biblioteczki, a po roku 1915, gdy linia frontu zbliżała się do Pułtuska, rozpoczął akcję kolportowania ulotek. Już wtedy cieszył się autorytetem wśród rówieśników, którzy cenili jego rady i wykonywali wszystkie rozkazy.
Po ewakuacji gimnazjum w głąb Rosji, uczniowie szkoły pułtuskiej podjęli naukę w Czernihowie. Rok później Stanisław Kosko przeniósł się do Gimnazjum Męskiego I Towarzystwa Rodziców i Wychowawców w Kijowie, w którym w 1919 roku zdał egzamin maturalny i tuż po nim wstąpił do Instytutu Politechnicznego w Kijowie. Następnie zgłosił się do Konsulatu Polskiego aby uzyskać zapewnienie, że jako Polak ma pełne prawo do repatriacji. Wybuch i przebieg wojny umożliwiły skrócenie oczekiwania na zezwolenie wyjazdu do kraju. Po powrocie do Polski Stanisław Kosko został przyjęty do Szkoły Handlowej Morskiej w Tczewie. Pracowity, zdolny i zdyscyplinowany. Zafascynowany nawigacją i żeglugą na statku „Lwów” sumiennie wywiązywał się ze swych obowiązków. Nauczyciele i kadra oficerska żaglowca doceniali rzetelność ucznia. Jedynym strapieniem była trudna sytuacja finansowa, rodzice nie byli w stanie opłacić nauki syna. Z pomocą przyszła Rada Pedagogiczna, która zatrudniła Stanisława w charakterze instruktora wychowania fizycznego. Dzięki skromnej pensji mógł nadal się uczyć a oszczędności przesyłał rodzinie wspomagając ją potrzebie.
W 1923 roku po ukończeniu Szkoły Morskiej, z dyplomem oficera nawigacyjnego Polskiej Marynarki Wojennej w kieszeni, Stanisław Kosko otrzymał propozycję pracy na żaglowcu „Lwów”. Został IV oficerem, wychowawcą i nauczycielem. Był szczęśliwy, należał do nielicznych, którym udało się dostać na morze i w dodatku na polski statek. W tamtych czasach obcy armatorzy nie chcieli zatrudniać polskich oficerów, nie ufali ich wiedzy i doświadczeniu.
To właśnie na pokładzie „Lwowa” Stanisław Kosko zdobywał pierwsze szlify żeglarskie i dyplomy oficerskie. Przełomem okazał się rejs do Brazylii w 1923 roku, wówczas polska bandera po raz pierwszy przekroczyła równik. Kosko miał dodatkową misję, po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego miał utworzyć polskie drużyny harcerskie i zachęcać dzieci polskich emigrantów do utrzymania więzi z Polską i pielęgnowania ojczystej mowy.
„Orzeł nasz Biały w królewskiej koronie…
Skrzydła rozpostarł… zdaje się poleci
W podróż daleką, ponad morskie tonie
Wskrzeszenie Polski ogłosić po świecie.”
Po zmustrowaniu z „Lwowa” Stanisław Kosko pracował w Wydziale Żeglugowym Departamentu Morskiego Ministerstwa Przemysłu i Handlu. To on stara
Plakaty zapraszające na spotkanie z kpt. Stanisławem Koską, uczestnikiem rejsu na „Darze Pomorza”
|
ł się uratować zastąpiony przez „Dar Pomorza” żaglowiec „Lwów” przeznaczony na złomowanie. Kosko chciał ocalić statek by na jego pokładzie utworzyć siedzibę instytucji morskich, muzeum i klub morski. Niestety nie udało się ocalić „Lwowa” przed zniszczeniem.
W roku 1930, po zakończeniu pracy w ministerstwie Kosko dostał się do przeniesionej do Gdyni Szkoły Morskiej i chwilę po tym objął funkcję IV oficera na „Darze Pomorza” w trwającym niemal rok rejsie fregaty dookoła świata. Znów robił to, co kochał. Pływając po bezkresnych wodach, odkrywał przed młodymi ludźmi tajemnice żaglowca i zarażał ich miłością do morza. 16 IX 1934 roku żaglowiec opuścił port w Gdyni i po zamknięciu wokółziemskiej pętli powrócił do portu 3 IX 1935 roku. Kosko zawarł wspomnienia z rejsu w książce ”Przez trzy oceany”, za którą został uhonorowany Srebrnym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury.
Po powrocie z rejsu ożenił się z Jadwigą Titz. Ślub, jak przystało na kapitana żeglugi wielkiej odbył się na pełnym morzu. To dzięki żonie Stanisław związał się z morzem. To ona namawiała go do połączenia pracy z pasją, to z nią poprzez listy dzielił się wrażeniami z każdego dnia pobytu na morzu.
W 1936 Kosko objął stanowisko inspektora Szkoły Morskiej w Gdyni, rok później otrzymał nominację na dyrektora Państwowej Szkoły Morskiej. Był m.in. założycielem i członkiem Związku Oficerów Marynarki Handlowej, współpracownikiem, działaczem Ligi Morskiej i Kolonialnej, członkiem rzeczywistym „Jachtklubu Polski”, członkiem Morskiego Instytutu Rybackiego i delegatem do Izby Morskiej w Gdyni.
Bardzo angażował się w prace organizacji ruchu kolonialnego, marzył o reprezentacji Polski na dalekich lądach, chciał organizować tam życie gospodarcze i morskie, tym samym zapewnić marynarce polskiej stałe zatrudnienie.
„Dar Pomorza” wpływa do portu w Gdyni po okołoziemskiej wyprawie - 3 IX 1935 |
Sierpniowe dni 1939 roku były pełne obaw o „Dar Pomorza”. Stanisław Kosko chciał ocalić fregatę od nieuchronnych zniszczeń wojennych. Dr Jadwiga Titz-Kosko wspominała o rozmowie męża z komendantem „Daru Pomorza”, Konstantym Kowalskim, któremu Kosko powierzył szczegółowo opracowany plan ocalenia fregaty. „Dar” w kolejnym szkolnym rejsie miał pływać po wodach Bałtyku, jak najbliżej szwedzkich brzegów. Kosko przewidywał, że w razie wojny Szwecja pozostanie poza jej bezpośrednim zasięgiem a żaglowiec jako członek tamtejszego jachtklubu znajdzie tam schronienie. Jak wiadomo plan się powiódł, „Dar Pomorza” został ocalony i obecnie jako statek-muzeum każdego roku przyciąga do portu w Gdyni tysiące turystów.
Końcem sierpnia 1939 roku por. mar. rez. Stanisław Kosko został powołany do służby czynnej w Marynarce Wojennej. Kilka dni później, 29 sierpnia otrzymał rozkaz natychmiastowego objęcia dowództwa ORP „Gdynia”, który miał wozić zaopatrzenie na Półwysep Helski. Okrętu nie zdążono przemalować, pozostał w białym, pokojowym i jakże dobrze widocznym malowaniu. Niewielki statek, bez najmniejszego karabinu był idealnym celem wroga. 2 września okręt został ostrzelany i zatopiony. Ranny dowódca, kpt. Kosko został przewieziony do szpitala, gdzie na skutek odniesionych ran zmarł 8 września 1939 roku. Został pochowany na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni.
Stanisław Kosko został odznaczony wieloma wyróżnieniami. Otrzymał m.in. Srebrny Krzyż Zasługi, medal z okazji 10-lecia odzyskania niepodległości, medal z okazji 15-lecia odzyskania morza. Za długoletnią służbę został uhonorowany brązowym medalem.
Bibliografia:S. Kosko „Przez trzy oceany”, Wydawnictwo „Glob”, Szczecin 1985
Zdjęcia pochodzą z książki S. Koski „Przez trzy oceany”