Na Mazurskim Szlaku cz.18. "A ty mnie na wyspy szczęśliwe zabierz"

wtorek, 3 grudnia 2013
Tomasz Szymankiewicz
Dziś pożeglujemy po Jeziorze Nidzkim, którego urok tkwi w tym, że człowiek nie zdążył jeszcze mocno go zmienić. Rezerwat przyrody, obejmujący dużą część tafli jeziora i tereny wokół niego, pozwala nam nacieszyć się spokojną żeglugą, w strefie ciszy.

Jezioro Nidzkie - mapa
Tu już donikąd nie gonimy, nie ma zatem sensu rysować tras

„Pod Dębem” słońce z trudem przedziera się przez gęsto utkane z liści korony drzew. Port powoli budzi się do życia, a wraz z nim i nasza załoga. Dziś nie ma potrzeby się śpieszyć – ten dzień spędzimy na najdalej wysuniętym na południe jeziorze mazurskiego szlaku.

Wyruszając na wody Jeziora Nidzkiego musimy planować żeglugę w oparciu o warunki pogodowe. Tu już nie ma możliwości dociągnąć do celu na silniku. Choć rzecz jasna, jeśli miałaby nas zaskoczyć nawałnica na środku jeziora, nie wahajmy się nagiąć przepisów lokalnych, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Często ładne kolorowe wykresy z prognozą pogody przesłaniają nam realne warunki atmosferyczne i perspektywę zachodzących zmian. Dotyczy to szczególnie mniej doświadczonych żeglarzy, którzy starają się zminimalizować liczbę czynników, o jakich będą musieli myśleć, gdy już znajdą się na wodzie. Podejście takie jest fatalne na Wielkich Jeziorach, tu sprawdzalność prognoz bywa znikoma. Dobry żeglarz powinien zawsze jedno oko kierować w niebo i przewidywać rozwój wypadków. Stare powiedzenie głosi, że „żeglarze dzielą się na odważnych i na starych”. Dotarliśmy do pięknego zakątka Mazur, cieszmy się w jego urokiem i burze spędzajmy w knajpkach, a nie w zalewanym wodą kokpicie.

Niedaleko od portu „Pod Dębem” znajduje się Leśniczówka Pranie - miejsce nieodłącznie związane z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim, który lubił tu powracać i tworzyć.

Leśniczówka Pranie
„W Leśniczówce”
K.I.Gałczyński

„Tu, gdzie się gwiazdy zbiegły
w taką kapelę dużą,
domek z czerwonej cegły
rumieni się na wzgórzu:
to leśniczówka Pranie,
nasze jesienne mieszkanie.”

Źródło zdjęcia: pokochajmazury.blog.pl

Leśniczówka Pranie to klimatyczne miejsce, które jest nie tylko muzeum, ale także żywym, twórczym zakątkiem, gdzie można posłuchać koncertów poezji śpiewanej, zapoznać się z twórczością Gałczyńskiego, czy też (co skusi mniej lirycznie nastawionych żeglarzy) skosztować regionalnych potraw. Liczne afisze dotyczące imprez kulturalnych w Leśniczówce znajdziemy we wszystkich większych portach Mazur. Do Prania dotrzemy zarówno lądem, jak i wodą. Od strony jeziora Leśniczówka dysponuje wygodnym pomostem, do którego prowadzą długie drewniane schody.

Keja przy Leśniczówce
Keja przy Leśniczówce. Cztery jachty i już tłok… Moi drodzy, stawajcie na kotwicy.
Źródło: www.panoramio.com

Pomost, choć jest ładny, niestety do najdłuższych nie należy. Starajmy się myśleć o jachtach, które mogą chcieć zawitać tu razem z nami i nie stawać longside zajmując cały bok pomostu. O ile warunki pozwalają, stawajmy na kotwicy.

Z Prania wyruszamy dalej, aby sprawdzić jak daleko można dotrzeć na południe. Prawą burtą mijamy miejscowość Krzyże, która kusi nas ładną przystanią i plażą. Za Krzyżami znajduje się przewężenie jeziora i przy prawym brzegu powinniśmy spodziewać się mielizny. Niestety jezioro Nidzkie różni się pod względem głębokości od Bełdan, to już nie jezioro rynnowe, tylko wypełniona wodą niecka, o zróżnicowanym ukształtowaniu dna, z licznymi wypłyceniami. Za przesmykiem otwierają się dwie zatoki, z prawej strony Zatoka Zamordeje Wielkie, nad którą leży miejscowość Karwica, a z lewej strony Zatoka Zamordeje Małe. Płynąc dalej docieramy do następnego przewężenia, prowadzącego do południowo-wschodniej części akwenu. Za przesmykiem jezioro się zmienia, brzegi stają się niskie i porośnięte trzcinami, robi się też płycej… Następny przesmyk to już przygoda do przebycia tylko dla małych jachtów o niewielkim zanurzeni, niełatwo go pokonać, a za nim rozpościera się obszar wody niezbyt szerokiej i bardzo płytkiej. Głębiej zanurzone jachty mogą po prostu przykleić się do mułu pokrywającego dno. Jezioro Nidzkie silnie atrofizuje, z roku na rok coraz trudniej dopłynąć w jego skrajne zakątki, trzeba przemierzać te wody póki to jeszcze możliwe. Kajaki i Omegi mogą spróbować przeprawy w górę Wiartelicy na jezioro Wiartel, ale to żmudna droga, dostępna tylko dla zdeterminowanych żeglarzy.

Jezioro Nidzkie
Są takie miejsca, gdzie nikt już nie spodziewa się jachtu. Warto tam wpłynąć tak cicho, jak duch. Jak wspomnienie dawnych lat.
Źródło: galeria.interia.pl

Kiedy już opłyniemy Jezioro Nidzkie, możemy poczuć się spełnionymi wędrowcami Wielkich Jezior. Byliśmy najdalej na północy i zobaczyliśmy południową rubież. Zwiedziliśmy wschód i zachód Mazur. Przemierzyliśmy szlak wzdłuż i wszerz. Nie znaczy to jednak, że znamy wszystkie jego zakamarki :) Przed nami wciąż jeszcze wiele zwiedzania. Udajmy się do zacisznego portu w Krzyżach. Drogę już znamy, ten port mijaliśmy całkiem niedawno.


Port w Krzyżach o wschodzie słońca
Źródło: zslruciane.blogspot.com

W Krzyżach stajemy na boi, choć czasami części z nich brakuje. Na dnie basenu portowego zdarzają się stare prosiaki, więc nie warto rzucać kotwicy, bo możemy nią zaczepić o niezbyt lekką niespodziankę. Przystań sąsiaduje z ładną piaszczystą plażą i boiskiem do siatkówki, w pobliżu znajdują się liczne pensjonaty i pola biwakowe. Klimat Krzyży to polne drogi przecinające łąki i lasy, urokliwe domki z okiennicami, stara legenda o wodniku i oczywiście liczne gospody. W tym najbardziej znana gospoda „U Kaczorka”, do której chętne zaglądają wszyscy żeglarze pływający po jeziorze Nidzkim.

U Kaczorka
„U Kaczorka” podjesz i popijesz, a i zanocować możesz.
Źródło: e-nocleg.pl

W księżycowe noce można tu pohulać. Zatańczyć na drewnianym parkiecie. Napić się piwa i miodu. Zapoznać jakieś piękne dziewczęta i zabrać je na jacht. Kąpiel w świetle księżyca. Wspólne szukanie dróg wśród gwiazd, gdy leżymy przytuleni na stygnącym piasku plaży. Wróżenie z tego co jest, o tym co było i będzie. Tym wszystkim mogą uraczyć nas Krzyże, gdzie co jakiś czas objawia się jeszcze pogański wodnik.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857