Załoga kutra wpatrywała się w głąb zejściówki. Dochodziły spod pokładu głośne wrzaski, najwidoczniej czymś rozwścieczonego Szypra. Po chwili wybiegł na pokład niedawno przyjęty do załogi Piotruś Nieruchaj, który miał pełnić nie tylko funkcję pomocnika na pokładzie, ale także kuka.
Tuż za nim pojawiła się rosła sylwetka Szypra. Dzierżył on w ręku niewielką rybkę i na cały głos wykrzykiwał przekleństwa. Po wodzie niosło... - Ty! Pluskwo morska, szczeżujo sprośna, synu zgniłej mątwy, śmierdząca ostrygo! - Wymachując rybką trzymaną za ogon kontynuował. - Świdraku nieszczęsny, zardzewiały kabestanie, ty dziuro w sieci, wredny wielorybie, durnoto podwodna, denny małżu! Co ty mi przynosisz, na talerzu podajesz! Ty waleniu parchaty! To ty nie wiesz, że ja ryby łowię, ale ich NIE JADAM.
- Ależ Szyprze! - próbował się bronić Nieruchaj - To miała być tylko przystawka!
- Ja ci dam przystawkę! - Szyper dalej się wściekał i jednym ruchem cisnął rybkę za burtę. - A do żarcia pewnie mi przygotowałeś zakichaną meduzę, co?
- Ależ skąd, jak tylko się Szyper uspokoi to podam pieczony udziec z indyka, piecze się już ponad dwie godziny, za chwilę będzie gotów, do tego mam sałatkę z cykorii i kaszę gryczaną.
Członkowie załogi po tych słowach Piotrusia przełknęli ślinkę i zerknęli z zazdrością w kierunku szefa, a ten najwidoczniej był zadowolony, bowiem nagle na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu, powiedział: - No widziiisz, widziiisz bajokuu, widziiisz klarnecieee, tak trzebaa byłoo gadaać od początkuuu!
- Ło Jezuuu! - Zakrzyknął Piotruś. - Too Szyper też z Krakowaaa! To ja na jutrooo przygotujeee maczankeee po krakowskuuu!
Nie wiemy czy Piotruś rzeczywiście następnego dnia podał swemu szefowi ową maczankę po krakowsku, ale na pewno na stole w messie pojawił się pieczony udziec indyka.
Udziec z indyka Spory udziec indyka wraz ze skórą nacieramy solą, rozgniecionym ząbkiem czosnku i ulubionymi przyprawami - może to być na przykład majeranek - oprószamy odrobiną świeżo zmielonego pieprzu. Wkładamy do naczynia do zapiekania. Odstawiamy na jakąś godzinę ,aby mięso przeszło aromatem przypraw. Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 160-170 stopni. Szczelnie zamknięte naczynie z indykiem wkładamy do środka. Po godzinie zaglądamy czy przypadkiem w naczyniu nie zebrało się za dużo płynu - jego nadmiar odlewamy, a indyka pieczemy dalej, ale pozbawiając naczynie przykrycia. Chodzi nam o to, aby skóra się zrumieniła. Podajemy z sałatą z cykorii i z kaszą gryczaną. |