Australijska fauna tak bardzo przyzwyczaiła nas już do swojej niesamowitości, że wydawać by się mogło, iż niczym więcej nas nie zaskoczy. A jednak.
Niedawno bowiem naukowcy odkryli u zachodnich wybrzeży Australii naprawdę, ale to naprawdę długie zwierzę. I nie jest to wąż ani nawet wieloryb. Ani też UFO, chociaż sami uczeni przyznają, że kiedy zobaczyli stwora, przeszło im to przez myśl.
Check out this beautiful *giant* siphonophore Apolemia recorded on #NingalooCanyons expedition. It seems likely that this specimen is the largest ever recorded, and in strange UFO-like feeding posture. Thanks @Caseywdunn for info @wamuseum @GeoscienceAus @CurtinUni @Scripps_Ocean pic.twitter.com/QirkIWDu6S
— Schmidt Ocean (@SchmidtOcean) April 6, 2020
Siemanko, Apolemia jestem!
Kilka tygodni temu, specjaliści z Western Australian Museum, odbywając miesięczną misję na pokładzie statku badawczego Falkor, należącego do SOI (Shmidth Ocean Institute), eksplorowali podwodne kaniony w okolicy Perth w Australii. Wyprawa miała na celu zbadanie tamtejszych głębin, w których spodziewano się znaleźć różne interesujące okazy lokalnej fauny.
I rzeczywiście, uczeni się nie zawiedli; w czasie badań odkryli bowiem około 30 nowych gatunków zwierząt, ale prawdziwą sensacją okazał się pewien przedstawiciel znanych od dawna rurkopławów z gatunku Apolemia. Zwierzak jest prawdopodobnie najdłuższym żywym stworzeniem, jakie kiedykolwiek udało się zarejestrować i zmierzyć – a przynajmniej znajduje się w ścisłej światowej czołówce.
Ki diabeł?
Znaleziony rurkopław to bliski kuzyn meduz i koralowców. Wygląda jak, hmm... bardzo, ale to bardzo długa nić dentystyczna, poetycko unosząca się w wodzie. Tak naprawdę nie jest zresztą pojedynczym organizmem, ale dobrze zorganizowaną kolonią setek malutkich stworzeń, czyli tak zwanych zooidów, które wspólnym wysiłkiem kolektywu przemierzają ocean, prowadząc spokojny, acz powolny żywot w jego odmętach.
Każde z nich jest zatem zwierzęciem, ale zarazem jak gdyby komórką, która pełni ściśle określone funkcje dla całego „ciała”, czyli kolonii. Australijscy uczeni, wśród których znaleźli się fani serialu Star Trek, porównali ten system do Borga – fikcyjnej rasy cyborgów, połączonych w jeden twór, posiadający wspólną świadomość.
Kawał zwierza
Kolonie rurkopławów miewają różne długości, zwykle jednak nie są to jakieś imponujące rozmiary; najczęściej chodzi o kilkanaście centymetrów, niekiedy metr, chociaż zdarzają się i takie mierzące 10 metrów.
W świetle tych faktów namierzona ostatnio Apolemia robi naprawdę duże wrażenie; naukowcy twierdzą bowiem, że jej długość może dochodzić do, uwaga, 120 metrów. Badania nad zwierzęciem prowadzono za pomocą zdalnie sterowanego podwodnego urządzenia o nazwie SuBastian, mogącego operować na głębokościach dochodzących do 4500 m i uzbrojonego między innymi w laserowe czujniki, dzięki którym możliwe było zmierzenie rurkopława.
Co ciekawe, zwierzak okazał się nie tylko nad wyraz długi, ale też wykazywał dość nietypowe zachowanie; uczeni twierdzą mianowicie, że aktywnie polował, zamiast po prostu wyłapywać to, co mu samo w czułki wpadnie. W sumie nie powinno nas to szczególnie dziwić – przecież, jak głosi ludowa mądrość, duży może więcej. A akurat ten okaz jest naprawdę duży.