OK, w ewolucji takie rzeczy się zdarzają – czy zatem jest się o co martwić? Owszem, jest. Małże nie grzeszą urodą ani inteligencją, ale za to mają umiejętności, o jakich reszta świata może tylko pomarzyć. Naukowcy nazywają je nawet „superorganizmami”. Dlaczego zatem te wspaniałe zwierzęta wymierają – i co można zrobić, by im pomóc?
Co w nich takiego fajnego?
Małże to bardzo szerokie pojęcie – w końcu na świecie żyje 8000 gatunków tych mięczaków, z czego w Polsce mieszka 43 (9 w Bałtyku, reszta w wodach śródlądowych). Wydaje się, że małże nie są szczególnie wymagające jeśli chodzi o warunki bytowe: żyją w różnych szerokościach geograficznych, a odpowiadają im wody słone, słonawe i słodkie.
Małże są niezwykle wydajnymi filtratorami wody – te największe mogą oczyszczać nawet 2 litry wody w ciągu godziny. Co więcej, niektóre gatunki, jak np. perłoródka rzeczna (tak, produkuje perły) dożywają nawet 120 lat. Podsumowując: są to długowieczne i mało wymagające zwierzęta. Co zatem może je zabić – oprócz drapieżników, rzecz jasna?
Zmartwienia naukowców
Jak wiemy, klimat się zmienia – a to oznacza, że małże żyjące w polskich, a mówiąc szerzej: europejskich wodach wpadły w niemałe tarapaty. Robi się cieplej, zimy są krótkie i niezbyt mroźne, więc wydawałoby się, że dla małży, które potrzebują ciepła do rozrodu, są to idealne warunki. Dlaczego zatem nie mamy małżowej klęski urodzaju?
Jak tłumaczą uczeni zajmujący się problemem, ciepło jest dla tych zwierząt korzystne – ale tylko do pewnego stopnia Celsjusza. Małżom szkodzi zresztą nie tylko temperatura, ale też fakt, że w takich warunkach mnożą się przywry i bakterie. Zbyt ciepła woda powoduje więc, że małże muszą wkładać całą energię w to, by w ogóle przetrwać; nie ma mowy o takich ekstrawagancjach jak rozmnażanie.
Wszystko to sprawia, że liczebność tych zwierząt w naszym klimacie maleje. Jak powiedział prof. Tadeusz Zając z PAN, obecnie w Europie nie ma ani jednego dużego gatunku małży, którego by ten problem nie dotyczył.
Czy małże wymrą?
Prawdopodobnie nie wszystkie – przecież istnieją od kilku milionów lat, a w tym okresie klimat zmieniał się wielokrotnie. Prof. Zając jest więc daleki od uderzania w alarmujący ton, chociaż podkreśla, że sytuacja jest poważna. Jak mówi, musimy zrobić wszystko, by małży zachowało się jak najwięcej – bo tylko wtedy będą mieć szansę na ewolucyjne dostosowanie do nowych warunków.
Jak pomóc małżom? Istnieją na to prostsze i trudniejsze sposoby. Do tych łatwiejszych należą nasadzenia drzew (albo zaprzestanie wycinek) nad ciekami wodnymi, co zmniejszy ich nasłonecznienie.
Trudniejsza metoda polegałaby na przenoszeniu małży do rzek, które lepiej regulują swoją temperaturę dzięki wartkiemu nurtowi lub zasilaniu z wielu podziemnych źródeł, co jednak, zdaniem profesora, jest trudne do wykonania na większą skalę.
Tagi: małże, nauka, klimat, ekologia