Trwają poszukiwania należącego do Marynarki Wojennej Argentyny okrętu podwodnego Ara San Juan. Okręt zaginął w ubiegłym tygodniu. W minioną sobotę odebrano kilka krótkich sygnałów, które mogą pochodzić zaginionej jednostki. Nie udało się jednak zlokalizować miejsca ich nadania. Na pokładzie okrętu znajdowały się 44 osoby.
Sygnały, które odebrano w sobotę rano i wczesnym popołudniem, trwały od 4 do 36 sekund. Nie udało się jednak nawiązać kontaktu ani ustalić miejsca, z którego je wysłano. Jak podało argentyńskie ministerstwo obrony narodowej, przy współpracy z niewymienioną z nazwy amerykańską firmą specjalizującą się w łączności satelitarnej, podjęto prace nad ustaleniem miejsca nadajnika, z którego wysłano sygnały.
Nie jest jasne jakiego rodzaju były odebrane sygnały. Eksperci cytowani przez agencję Reuter wskazują, że okręty podwodne, które doznały awarii w zanurzeniu, mogą wypuścić na powierzchnię automatyczny nadajnik EPIRB, który wysyła sygnały z wezwaniem o pomoc poprzez satelitę.
Łączność z okrętem utracono ARA San Juan w środę, 15 listopada, kiedy jednostka znajdowała się w odległości ok. 432 km od wybrzeży Patagonii. Trwają intensywne poszukiwania okrętu, w których biorą udział jednostki nawodne i lotnictwa Argentyny a także kilku innych krajów. Marynarka wojenna USA poinformowała, że wysyła do rejonu zaginięcia okrętu zespół wyspecjalizowany w podwodnych poszukiwaniach. Dysponuje on m. in. zdalnie sterowanym robotem i dwoma kapsułami przystosowanymi do transportu ludzi z zatopionych jednostek na powierzchnię. Prowadzenie akcji ratunkowej utrudniają wyjątkowo trudne warunki panujące pomiędzy wybrzeżem Patagonii, a wyspami - Falklandami (Malwinami). Na morzu szaleje silny wiatr i ogromne fale, które dochodzą do ośmiu metrów wysokości.
Według marynarki wojennej Argentyny, okręt ARA San Juan opuścił port Ushuaia w południowej Argentynie na Ziemi Ognistej i zmierzał do nadmorskiego miasta Mar del Plata, w prowincji Buenos Aires. Okręt miał problemy z łącznością, które mogły być spowodowane awarią elektryczną. Przepisy obowiązujące w marynarce wojennej wymagają, aby okręt podwodny wypłynął na powierzchnię po utracie łączności.
ARA San Juan jest jednym z trzech argentyńskich okrętów podwodnych i nie jest juz pierwszej młodości. Powstał w niemieckiej stoczni w połowie lat 80. W latach 2007-14 przechodził poważny remont i modernizację, który miał umożliwić utrzymanie go w służbie przez kolejne 30 lat. Okręt nie jest duży, rozmiarami przypomina ORP Orzeł. Napęd ma spalinowo-elektryczny, czyli nie może długo przebywać w pod wodą, ponieważ zapas energii w bateriach akumulatorach jest ograniczony. Ładować je można tylko na powierzchni. Podobnie tylko po wynurzeniu można uzupełnić też zapas powietrza do oddychania załogi. Standardem w przypadku takich okrętów jest maksymalnie kilka dni, które można utrzymać je pod wodą. Nie wiadomo, w jakim stanie technicznym była jednostka.
Tagi: okręt, ARA San Juan, poszukiwania