Kiedy my przymierzamy się do przekopu przez Mierzeję Wiślaną, żeby w bliżej niesprecyzowanej przyszłości rozbudować port w Elblągu i uniezależnić się od widzimisię Rosjan, ci postanowili nas uziemić. Nie, nie zbrojnie – inwestycyjnie. W obwodzie kaliningradzkim ma powstać wielki port głębokowodny o potencjale porównywalnym z portem w Gdańsku.
Plany budowy poparł Władimir Putin. Co oznacza, że inwestycja może powstać szybciej, niż się zorientujemy – do 1 lipca władze obwodu w Kaliningradzie mają przedstawić rządowi biznesplan budowy. A jak poinformował dziennik "Kommiersant" (powołując się na list Andrieja Biełousowa, doradcy Władimira Putina, skierowany do rosyjskiego prezydenta), do września rząd Rosji ma rozważyć plany zaangażowania w ten projekt pieniędzy z kasy państwa i od zagranicznych inwestorów.
Anton Alichanow, gubernator Kaliningradu zdradził wstępny zarys inwestycji. Port ma powstać w pobliżu osady Jantarnyj i ma obejmować terminal kontenerowy do przeładunku 35 mln ton towarów rocznie, terminal do przeładunku towarów płynnych o masie 4,9 mln ton rocznie oraz inne terminale o niesprecyzowanym przeznaczeniu. Łącznie w porcie będzie można przeładowywać towary o masie 48 mln ton rocznie. To porównywalnie z naszym Gdańskiem, który w ubiegłym roku przeładował 49 mln ton. Przy czym trzeba zaznaczyć, że rok ten był dla gdańskiego portu rekordowy.
Rosjanie o budowie portu mówili już od dawna. Zmieniono tylko lokalizację (początkowo planowano port ulokować w Bałtyjsku, u wejścia na Zalew Wiślany). Przygotowując inwestycję, w obwodzie kaliningradzkim rozpoczęto budowę nowego terminalu pasażersko-towarowego w mieście Pionierskij. Rosjanie zaczęli też budowę promów, które będą kursować między Kaliningradem a portem Ust-Ługa pod Sankt Petersburgiem. Koszt budowy samego kaliningradzkiego portu szacuje się na razie na 200 mld rubli (ok. 3 mld euro), z czego 25% ma pochodzić z państwowej kasy.
49 milionów ton przeładowanych ton dało Gdańskowi czwartą lokatę wśród bałtyckich portów. Czy rosyjski port zagrozi polskiemu? Według rosyjskich ekspertów niekoniecznie – twierdzą oni, że dla rosyjskich firm koszty logistyki nie będą atrakcyjne a inne bałtyckie rosyjskie porty mają nadwyżki mocy przeładunkowych. Odpowiednie obroty portowi zapewniłyby tylko firmy zagraniczne, a tych Rosjanie nie posiadają w wystarczającej liczbie. Zwolennicy wskazują jednak na plusy – port w Kaliningradzie pozwoli rosyjskim przewoźnikom ograniczyć przewozy drogowe przez państwa bałtyckie i Polskę. Jednym słowem rosyjskie towary mogłyby w drodze do Niemiec omijać Polskę, pokonując trasę drogą morską. A wsparcie rosyjskiego rządu oznacza, że…rosyjskie firmy najzwyczajniej w świecie dostaną nakaz korzystania z nowego portu.
Tagi: Rosja, port, transport morski