Słyszeliście o rajskich plażach Bali? No cóż, okazuje się, że zamieniają się one…w śmietniska. Problem jest na tyle poważny, że władze wyspy ogłosiły stan wyjątkowy.
Bali declared a "garbage emergency." Sounds like they are in dire need of some trash wheels! https://t.co/x518n5BzJf
— ProfessorTrashWheel (@ProfTrashWheel) 2 stycznia 2018
Indonezja zajmuje drugie po Chinach miejsce na świecie w rankingu na najbardziej zanieczyszczoną strefę przybrzeżną, a tutejsza rzeka Tarum jest uważana za najbardziej skażoną na Ziemi. Szacuje się, że kilkadziesiąt mln ton odpadków (w tym 8 mln ton plastiku) przedostaje się stąd rocznie do mórz i oceanów. Państwo to produkuje rocznie ogromne ilości śmieci – ok. 400 kg na osobę (dla porównania – w Polsce jedna osoba w ciągu 12 miesięcy produkuje ok. 315 kg nieczystości). Indonezja słabo też sobie radzi z usuwaniem odpadów. Hotelarze wyrzucają je na plaże, żeby zaoszczędzić, mieszkańcy nie bardzo przywiązują uwagę do tego, gdzie i jak się ich pozbyć. W efekcie najpopularniejsze plaże zmieniły się w wysypiska, a olbrzymia ilość odpadów ilości zagraża bezpieczeństwu mieszkańców i turystów.
Sytuacja zrobiła się tak zła, że rząd w Dżakarcie ogłosił stan wyjątkowy, bowiem odpady zagrażają życiu mieszkańców, turystów i zwierząt. Aby nieco zmniejszyć problem, zorganizowano akcję sprzątania wybrzeży. Ok 700 pracowników zostało wysłanych na plaże Jimbaranu, Kuty i Seminyak, z których usunięto blisko 100 ton śmieci. Rocznie na cel oczyszczania wybrzeża ma być przeznaczane miliard dolarów.