Dodajmy: na razie zakończyli – TEPCO, czyli operator zniszczonej siłowni w Fukushimie oświadczył, że pierwszy etap zrzutu został zamknięty oraz że nie odnotowano żadnych problemów. Pytanie, czy w kontekście celowego zanieczyszczania oceanu cokolwiek może być jeszcze godnym odnotowania problemem?
Dla przypomnienia
Elektrownia jądrowa w Fukushimie została poważnie uszkodzona w 2011 roku. Trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło wówczas region, wywołało tsunami, a masy wody zniszczyły system chłodzenia, doprowadzając do przegrzania reaktorów. Wszystko to sprawiło, że woda w obiekcie została zanieczyszczona wysoce radioaktywnymi materiałami. Na tym jednak nie koniec: od momentu katastrofy, czyli od 2011 roku, TEPCO ciągle pompuje wodę celem chłodzenia prętów paliwowych.
Oznacza to, że problem skażonych mas wody systematycznie narasta – w tempie 100 ton wody dziennie. Co prawda Japończycy magazynują ją w specjalnych zbiornikach, ale one też mają pewną skończoną pojemność. Kwestią czasu pozostawało więc, aż ktoś wpadnie na pomysł zrzucenia całego tego dobra do oceanu.
I rzeczywiście, takie koncepcje pojawiły się już w 2019 roku, wywołując zrozumiały sprzeciw japońskich rybaków, a także oficjalne wystąpienia rządów Chin i Korei Południowej. Teraz jednak zrzut stał się faktem – mimo iż protesty nadal trwają, a sytuacja na świecie jest, delikatnie mówiąc, mało stabilna.
Czy ta woda jest bezpieczna?
Zależy, jak na to spojrzymy. Oczywiście radioaktywne ścieki są filtrowane i w miarę możliwości oczyszczone, jednak problem nie tkwi w takich „zwykłych” zanieczyszczeniach, ale w promieniotwórczym trycie. Jest to izotop wodoru, z którym nie bardzo wiadomo, co począć. Obecnie nie dysponujemy bowiem technologią, która potrafiłaby go zneutralizować – Japończycy poprzestają więc na rozcieńczaniu skażonej wody tak, by spełniała ona normy WHO. Etap, który właśnie zakończono, jest pierwszym z planowanych czterech. Łącznie zanieczyszczanie oceanu potrwa do marca 2024 roku. OK, a co na to wszystko naukowcy?
No i tutaj zaczynają się pewne rozbieżności. Co prawda zrzut odbywa się w porozumieniu z MAEA (Międzynarodową Agencją Energii Atomowej) i istnieją uczeni, którzy sa przekonani, iż nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Należy do nich m. in. James Smith, profesor nauk o środowisku i geologii na Uniwersytecie w Portsmouth, który stwierdził, że „teoretycznie tę wodę można pić”. Nie wiadomo, czy próbował.
Profesor Emily Hammond, ekspert w dziedzinie prawa energetycznego i ochrony środowiska na Uniwersytecie George'a Washingtona, powiedziała z kolei: „Wyzwanie związane z radionuklidami (takimi jak tryt) polega na tym, że stawiają one pytanie, na które nauka nie jest w stanie w pełni odpowiedzieć; to znaczy przy bardzo niskim poziomie narażenia, co można uznać za bezpieczne?”
Włożyć dżina do butelki...
Rozdźwięk w środowisku naukowym spowodowany jest faktem, że nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia ze zrzutem takich ilości tak skażonej wody. Wszystkie przewidywania uczonych są więc oparte na domysłach i obliczeniach, a nie na praktyce. Ocean to bardzo złożony system, który na dodatek podlega ostatnio intensywnym modyfikacjom wywołanym zmianami klimatycznymi. Czy zwierzęta i rośliny poddane takiej presji i dodatkowo wystawione na kontakt z promieniotwórczym trytem poradzą sobie?
Być może tak będzie, jednak Shaun Burnie, starszy specjalista ds. energii jądrowej w Greenpeace East Asia, ma co do tego wątpliwości. Uważa on, że tryt może mieć „bezpośrednie negatywne skutki” dla fauny i flory, a w dłuższej perspektywie „uszkodzić struktury komórkowe, w tym DNA”. Poważny problem z zanieczyszczeniem wód przez Japonię mają również Chiny, które zakazały importu japońskich owoców morza, a także Korea Południowa, dla której ta gałąź handlu stanowi poważne źródło dochodów.
Nikt tak naprawdę nie wie, jakie będą długofalowe skutki działań Japończyków, a – jak słusznie zauważył dr Robert Richmond, biolog morski z Uniwersytetu Hawajskiego: „Japonia nie tylko nie będzie w stanie wykryć tego, co przedostaje się do wody, osadów i innych zanieczyszczeń, ale jeśli tak się stanie, nie ma sposobu, aby je usunąć… nie ma sposobu, aby włożyć dżina z powrotem do butelki”.
Tagi: Japonia, Fukushima, ścieki, radioaktywne, zrzut, ocean, kontrowersje