Tent, nazywany przez purystów językowych „namiotem bomowym”, rozpinany bywa podczas postoju. Mimo niewątpliwych zalet jakie prezentuje, zwykle jest niedoceniany, a wręcz zapomniany - oczywiście, dopóki aura okazuje się łaskawa.
Natomiast kiedy sprawy przybierają trochę gorszy obrót, tradycyjnie wdraża się następującą procedurę:
Mimo to, tent odpowiednio dobrany (i właściwie zamontowany) jest elementem niezwykle użytecznym. I to niekoniecznie podczas deszczu.
Po co nam tent?
Odpowiednio (i w porę!) zainstalowany tent ochroni nas przed deszczem, ale też przed nadmiarem słońca, a do pewnego stopnia również przed oczami sąsiadów, zapewniając w zatłoczonym porcie jakiś tam stopień prywatności. Szczególnie przydatny bywa na niewielkich jednostkach, na których możliwość korzystania z kokpitu wymiernie zwiększa przestrzeń życiową załogi.
Tent najczęściej wykonany bywa z płótna lub brezentu, ale zdarzają się też egzemplarze uszyte z bardziej zaawansowanych technologicznie materiałów. Generalnie, tent powinien w miarę szybko schnąć, po zwinięciu nie zajmować wiele miejsca i dać się w łatwy sposób zamontować, a potem równie łatwo ulec demontażowi. I tu stajemy przed dylematem - w jaki sposób rozwiesić tent, a w szczególności: nad czy pod bomem?
Gdzie mocować tent?
Zasadniczo tent rozpina się nad kokpitem oraz zejściówką, i co do tego świat żeglarski pozostaje zaskakująco zgodny. Zupełnie inaczej wygląda jednak kwestia tego, czy tent powinien zaczynać się powyżej, czy poniżej bomu. Okazuje się, że patentów jest tu całkiem sporo, czego dowodem są burzliwe dyskusje na rozmaitych żeglarskich forach.
Co ciekawe, w oficjalnej definicji możemy przeczytać, że tent to „dwuspadowe zadaszenie (..) przewieszane na postoju przez bom”. Niestety, ta regułka powstała zanim upowszechniły się lazyjacki, których obecność mocno utrudnia beztroskie przerzucenie płachty przez bom. Oczywiście, na niektórych jednostkach taka metoda nadal doskonale się sprawdza, ale nie zawsze jest tak wesoło. Może się okazać, że tent znacznie lepiej funkcjonuje, gdy zamocowany jest pod, a nie nad bomem.
Każda łódka posiada w tym względzie jakieś optymalne rozwiązanie; sęk w tym, by opracować je, zanim woda zacznie lać się nam na głowę. Osobną kwestią jest natomiast przymocowanie dolnych fragmentów tentu; powinny one sięgać półpokładów i umożliwiać odprowadzanie wody za burtę - a nie sprowadzać jej do kokpitu. Tyle teorii; bo jak to wygląda w praktyce… sami wiecie najlepiej
Tagi: tent, namiot, jacht