Jak wiadomo, żeglarz jest istotą z natury pomysłową. Nie zawsze zresztą ma wybór, bowiem zgodnie z prawem Murphy’ego, najmniej pożądane sytuacje przydarzają mu się w najgorszych możliwych momentach i zmuszają do improwizowania na bieżąco.
Nic zatem dziwnego, że niekiedy zdarza mu się korzystać przedmiotów codziennego użytku w troszkę… nieoczywisty sposób. Przykłady? Jak najbardziej. A tak przy okazji – jeśli macie jakieś własne patenty, piszcie śmiało. W końcu dzielenie się wiedzą to najlepszy sposób na nieśmiertelność.
Parasol
Ciocia Wikipedia podaje, iż parasol to „przedmiot chroniący przed deszczem, słońcem lub śniegiem”. I zasadniczo zgadzamy się z powyższą definicją – z zastrzeżeniem, że na tym zastosowania parasola się nie kończą.
Odwrócony do góry nogami (ok, parasol nie ma nóg; do góry rączką) może bowiem stanowić świetną asekurację dla żeglarza, który musi coś naprawić na swojej łodzi, a to coś zupełnym przypadkiem znajduje się nad powierzchnią wody, jest niewielkie i w dodatku szybko tonie.
W takim przypadku rozpostarcie poniżej rozłożonego parasola pozwala znacząco obniżyć koszty remontu, a przy okazji zachować równowagę psychiczną oraz sympatię reszty załogi, która nie będzie zmuszona słuchać naszych niecenzuralnych komentarzy na temat złośliwości przedmiotów martwych.
Aromat do ciasta
No tak, żeglarze nie zawsze mają na pokładzie piekarnik. Co jednak nie oznacza, że nie mogą zabrać ze sobą na rejs malutkiej buteleczki z waniliowym aromatem spożywczym. W jakim mianowicie celu, zapytacie zapewne. Otóż… całkowicie niezwiązanym z konsumpcją.
Chodzi o to, że łódka, w dodatku taka wypełniona załogą, po jakimś czasie zaczyna pachnieć… no, łódką wypełnioną załogą. Czyli niekoniecznie fiołkami. Sytuacja nabrzmiewa jeszcze bardziej, jeśli akurat pogoda jest nieciekawa i wietrzenie wnętrza łodzi byłoby równoznaczne z myciem go deszczówką.
W takich okolicznościach z pomocą przyjdzie nam zawartość przezornie zabranej buteleczki. Potrzebna będzie jeszcze miska oraz gorąca woda (zimna też zadziała, ale wolniej). Procedura jest niezwykle prosta: do miski wlewamy około litr gorącej wody oraz zawartość buteleczki, ustawiamy wszystko na poczesnym miejscu i napawamy się zapachem znacznie przyjemniejszym, niż alternatywa.
Etui na okulary i ryż
Wbrew nazwie, w etui wcale nie muszą mieszkać nasze binokle. Poręczny, sztywny, a co najważniejsze - zamykany pojemnik świetnie sprawdzi się w charakterze przechowalni na niewielkie, aczkolwiek bliskie naszemu sercu przedmioty, takie jak kluczyk do samochodu (w końcu trzeba będzie zakończyć rejs i byłoby miło mieć jak wrócić do domu), drobna elektronika czy biżuteria.
Rzecz jasna, osobną kwestią jest wilgoć, która nawet przy maksimum dobrej woli z naszej strony wciśnie się wszędzie; do wnętrza etui również. Dlatego też jego zawartość dobrze jest uzupełnić naturalnym pochłaniaczem wilgoci, czyli najzwyklejszym ryżem.
Resztę ryżu możemy oddać kukowi, który – jeśli będzie kukiem sprytnym – zapewne wsypie część otrzymanego dobra do pojemnika z solą, dzięki czemu dłużej pozostanie ona sypka.
Tagi: parasol, ryż, narzędzia