Do 2029 roku ministerstwo infrastruktury planuje przekazać ponad 10 miliardów złotych na modernizację i rozbudowę infrastruktury dostępowej do portu w Świnoujściu. W najbliższym czasie rząd ma przyjąć szczegółowy plan i zatwierdzić środki na ten cel. Jak to będzie wyglądało – i czy rzeczywiście Niemcy mają się czego obawiać?
Szansa na rozwój
W ramach inwestycji ministerstwo planuje między innymi:
Jak powiedział wiceminister Gróbarczyk, dzięki realizacji projektu Świnoujście w ciągu 6-7 lat może stać się realną konkurencją dla Habmurga. "Ministerstwo Infrastruktury dopina obecnie wszelkie formalne kwestie programu wieloletniego, a rząd ma go przyjąć w najbliższym czasie. Ideę budowy nowego podejścia do Świnoujścia, koncepcję rozwoju zespołu portów zespołu portów w Szczecinie i Świnoujściu promowaliśmy też wraz z posłem Joachimem Brudzińskim w Brukseli." – dodał.
Po co nam to?
Krótko mówiąc: dla kasy. Nowy port będzie oznaczał nowe miejsca pracy oraz stworzy szanse zarobku — i to nie tylko podczas modernizacji, ale również przy późniejszej obsłudze ładunków. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie co rozładowywać, sprzedawać i transportować. Planowana modernizacja pozwoli bowiem na obsługę dużych jednostek transoceanicznych. Dzięki temu zespół Szczecin-Świnoujście „awansuje” z tzw. portu feederowego (czyli stanowiącego zaledwie wsparcie dla Hamburga) do rangi prawdziwego centrum, mogącego przyjmować i obsługiwać największe morskie kontenerowce.
Realizacja inwestycji pozwoli też na zawieranie umów z partnerami dalekowschodnimi, a to otworzy nowe możliwości dla biznesu w naszej części Europy. Na rozbudowie i modernizacji Świnoujścia zyskają więc wszyscy. Tak, wszyscy — nawet firmy z Niemiec. Koniec monopolu Hamburga będzie przecież oznaczał dla nich możliwość wynegocjowania lepszych warunków współpracy.
Tagi: Świnoujście, inwestycja, port