Przeglądając rozmaite media, można dojść do ponurych wniosków: Niemcom ewidentnie przeszkadza pomysł budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu i będą się chwytać każdej brzytwy, która pozwoli im okroić, a najlepiej zatrzymać tę inwestycję. Czy rzeczywiście tak jest?
Ekologia jako instrument
Większość z nas lubi przyrodę, nic zatem dziwnego, że sprawa jej ochrony porusza nasze serca, umysły i portfele. Planowany w Świnoujściu terminal kontenerowy będzie mieć jakiś wpływ na naturę – podobnie, jak budowa każdego innego obiektu, nie wyłączając naszych domów.
Aby ustalić, jaki będzie ten wpływ, przeprowadzono wnikliwe analizy oraz transgraniczne konsultacje - tego zresztą wymaga unijne prawo. Procedury zostały dopełnione, pytania zadane, odpowiedzi udzielone - i pod koniec minionego roku można było wydać decyzję środowiskową dotyczącą terminala, która de facto stanowi zielone światło dla rozpoczęcia budowy. Wyglądało więc na to, że obie - strony polska i niemiecka - doszły do konsensusu i teraz będzie już z górki.
Radość była jednak przedwczesna, ponieważ organizacja Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern oraz burmistrz przygranicznej miejscowości Heringsdorf uznali, że sprawa wcale nie jest zakończona i nadal pozostaje do wyjaśnienia kilka istotnych kwestii.
Skąd te wątpliwości?
Pani burmistrz Heringsdorfu obawia się, czy aby realizacja polskiej inwestycji nie wpłynie negatywnie na turystykę po niemieckiej stronie. Z kolei prezes Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern uważa, że mimo iż proces został przeprowadzony prawidłowo, nie objął on kwestii oddziaływania na Bałtyk, na którym przecież leżą strefy Natura 2000 - te same, którym nie zaszkodził Nord Srteam 1 i Nord Stream 2…
Trudno powiedzieć, co kieruje Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern. Panią burmistrz można jednak zrozumieć – jej zadaniem jest ochrona interesów lokalsów, którzy zapewne boją się zmian, i jeśli teraz poczują, że nie są reprezentowani w należyty sposób, następnym razem już jej nie wybiorą. Ich obawy są jednak nieuzasadnione. Jak podkreśla rzecznik Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, decyzja środowiskowa uwzględnia zarówno interesy lokalnych społeczności, jak i ochronę przyrody.
Między nami somsiadami
Kwestie relacji sąsiedzkich miewają niekiedy status „to skomplikowane” – i tak właśnie należałoby określić kontakty Polaków i Niemców. Przypomnijmy zatem, że to nie jest tak, że źli zachodni sąsiedzi uwzięli się, by nam utrącić fajny terminal.
Owszem, pewnie są ludzie, którzy mają taki właśnie zamiar – bo skoro decyzja zapadła i wiadomo, że inwestycja jest ekologiczna i nieszkodliwa, uparte powtarzanie „ale czy aby na pewno?” można już odczytać jako złą wolę.
Trzeba jednak podkreślić, że nie jest to stanowisko powszechne. Niemiecka gazeta "Deutsche Welle" zaznacza wyraźnie, że planowana w Świnoujściu inwestycja to będzie tzw. green terminal – a to oznacza, że ma on charakter proekologiczny i że na wszystkich etapach, począwszy od projektu, poprzez budowę, aż po eksploatację uwzględniane są kwestie środowiskowe, takie jak choćby redukcja emisji CO2.
Wnioski? Terminal, miejmy nadzieję, powstanie i będzie przyjmował wielkie, transoceaniczne jednostki. Owszem, będzie konkurencyjny dla Hamburga. A przecież wszyscy lubią mieć konkurencję, prawda? No właśnie. OK, mamy w tym miejscu sprzeczne interesy - ale wcale nie musimy się przez to nie lubić.
Tagi: Świnoujście, terminal, ekologia, Niemcy