Lubicie sprzątać? My osobiście wolimy bałaganić. Na szczęście są tacy, którzy lubią - i robią to za zupełną darmochę, pracując bez przerw kawowych, urlopu i stosownego wynagrodzenia.
Zwykle nie zwracamy na nich uwagi, zgodnie z zasadą, że skoro coś jest zrobione, to po co drążyć. Tym bardziej więc warto docenić ich ciężką pracę, a w miarę możliwości - przestać po nich deptać.
Zmieraczek plażowy
Pod hasłem „zwierzęta” zwykle rozumiemy: psy, koty, konie, ryby, ewentualnie ptaszyska. Bywają one użyteczne i z pewnością mają swój urok - ale do pięt nie dorastają zmieraczkowi plażowemu.
OK, fakt, zmieraczek akurat pięt nie posiada. Tak się składa, że jest skorupiakiem, i to nikczemnego wzrostu, mierzy bowiem około 16 milimetrów. Tyle, co paznokieć. Ma kolor piasku, długie czułki, duże oczka, a pani zmieraczkowa posiada na brzuchu specjalną komorę, w której podróżują zmieraczkowe dzieci.
Co ciekawe, skorupiaki te potrafią określić swoją pozycję względem słońca - chociaż nie do końca wiadomo, jak to robią i po co im właściwie ta super moc, skoro za dnia kryją się zagrzebane w piasku, unikając tłoku i zbędnego rozgłosu. Za to po zachodzie słońca… no, wtedy, to co innego. Wtedy zmieraczki wychodzą i ochoczo zabierają się do pracy.
MPO
Jak na zawodowego czyściciela przystało, zmieraczek działa głównie wtedy, kiedy większość z nas smacznie śpi; czyli w nocy. Przemierzając plaże na malutkich nóżkach, mozolnie wybiera i zjada odpadki organiczne, gnijące glony, obierki, martwe zwierzęta, a nawet wysmarkane chusteczki czy kartoniki po napojach. I teraz wyobraźmy sobie ten uroczy zapach, który by powstał, gdyby zmieraczków nie było.
Mając to na uwadze, przyrodnicy postarali się, by otoczyć te zwierzaki stosowną ochroną prawną: obecnie jest to ochrona gatunkowa (czyli nie można zmieraczka dręczyć, przetrzymywać, ani psuć), a wcześniej - ścisłą. Być może zresztą ścisła ochrona zostanie wkrótce przywrócona, bowiem ilość zmieraczków spada proporcjonalnie do liczby turystów, szturmujących bałtyckie plaże.
„Już nie ma dzikich plaż…”
Zmieraczek jest jedynym stałym mieszkańcem plaż południowego Bałtyku. Oczyszcza je ze śmieci - ale niestety, my oczyszczamy plaże ze zmieraczka. Powszechny parawaning i tak zwana antropopresja sprawiają, że biedny zwierzak ma coraz gorsze warunki bytowe; a mimo to robi, co może. Żeby nie było - zmieraczek lubi śmieci, ale deptanie lubi już mniej.
Na szczęście, zawsze znajdzie się taki kawałek plaży, po którym nie snują się tysiące stóp. Na przykład dlatego, że jest tam kiepski dojazd, albo że jest to strefa wojskowa i byle kto wleźć tam nie może. Generalnie zwierzaki te pokonują spore odcinki (czyli sprzątają nie tylko tam, gdzie śpią), ale gdzieś muszą przeczekać do wieczora. I jeśli wtedy zostaną zdeptane, nikt nam plaży nie posprząta.
Dlatego nie należy łazić po dzikich plażach (nawet jak nikt nie patrzy), a jeżeli już koniecznie musimy tam wejść, spójrzmy przynajmniej pod nogi. Jeśli zauważymy niewielkie dziurki w piasku, to znaczy, że pod spodem siedzi rodzinka zmieraczków. Dajmy im żyć.
Gdzie go szukać?
Jeśli wybierzecie się nad polskie morze, przyjrzyjcie się uważnie; być może nawet w dzień uda Wam się zobaczyć ruchomy piasek… a tak naprawdę, będzie to czmychający przed ludzkim wzrokiem zmieraczek.
Jeśli z jakiegoś powodu nie zagrzebał się w piasku (albo się zagrzebał, ale przyszło dziecko i postanowiło zbudować zamek), zmieraczek będzie się chował pod patyczkami, glonami i zwykłymi śmieciami, jakie wyrzuciło morze. Gdy zostanie zdemaskowany - ucieknie, daleko skacząc. Stąd też wywodzi się alternatywna nazwa tych zwierząt: pchły morskie.
Najwięcej zmieraczków żyje obecnie na Helu, Mierzei Wiślanej i wyspie Wolin. W miarę możliwości starają się trzymać na dystans od ludzi - i jak widać, mają dokładnie obliczone, dokąd człowieki mogą doczłapać na swoich wielkich stopach. Zmieraczki występują bowiem nie bliżej, niż 200 m od wejścia na plażę - a to, jak się okazuje, jest maksymalna odległość, jaką obładowany parawanami plażowicz ma zwyczaj pokonywać.
Jeśli chcemy zobaczyć zmieraczki przy pracy, najlepiej wybrać się na plażę nocą. Nie zapomnijcie latarki - dzięki temu unikniecie wdepnięcia w to, czego zmieraczki nie zdążyły jeszcze pozbierać. A przy okazji zwielokrotnicie swoje szanse na spotkanie tych stworzonek, bo z jakiegoś powodu światło latarki wydaje się im niezwykle interesujące.
Tagi: zmieraczek plażowy, Bałtyk, plaża, śmieci