TYP: a1

Pieniądze szczęścia nie dają...

wtorek, 24 kwietnia 2018
Anna Ciężadło

No, niby nie; ale też nie muszą jakoś specjalnie temu szczęściu przeszkadzać. Tym bardziej, że teraz można kupić sobie zupełnie prywatny kawałek karaibskiego raju, i to za... bitcoiny. Witajcie w XXI wieku. 

[t]Isla Paloma[/t] [s][/s]

Kup pan wyspę!

Ludzie generalnie są fajni; niestety, nie zawsze pozwalają nam to odczuć. Nic zatem dziwnego, iż niekiedy na skutek kontaktów z bliźnimi dochodzimy do wniosku, że fajnie byłoby rzucić to wszystko i zaszyć się gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie. Na przykład na jakiejś egzotycznej wyspie. I to własnej.

 

Pomysł nie jest aż tak nierealny, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Wyspy co prawda tanie nie są, ale jeśli się dobrze rozejrzycie, możecie znaleźć własny kawałek lądu za cenę porównywalną ze średniej klasy samochodem.

 

Ceny odludnych wysepek zaczynają się bowiem od 10 tysięcy. Rzecz jasna, mowa o tysiącach euro, ale to i tak całkiem przyzwoita kwota w porównaniu z ceną mieszkania w centrum Warszawy; nie wspominając już o nieruchomościach zlokalizowanych w prawdziwych metropoliach, takich jak Zakopane czy Sopot. Przyjrzyjmy się zatem, jakie mamy opcje w zakresie nabycia własnej, absolutnie prywatnej wyspy.

 

Opcja dla oszczędnych

Jak już wiecie, wyspa wcale nie musi być droga. Dysponując kwotą zaledwie 380 tys. dolarów można nabyć wysepkę Isla Paloma, położoną niecałą godzinkę lotu od Panamy.

 

Wyspa nie jest może szczególnie okazała, bo jej powierzchnia wynosi zaledwie 0,3 hektara, ale za to stoi tam całkiem ładny dom. Co więcej, jest to budynek niezależny energetycznie, ponieważ wyposażony jest w panele słoneczne – a gdyby jakimś cudem słoneczko nie dopisało, dom posiada również własny generator.

 

Isla Paloma, jak na szanującą się bezludną wyspę przystało, posiada oczywiście najbardziej niezbędny dla takich miejsc atrybut - czyli prawdziwe palmy kokosowe. Ponadto, rosną tam także migdały, banany, ananasy, mango, kawa i inne smakowite roślinki.

[t]North Saddle Caye[/t] [s][/s]

Opcja dla wymagających

Paloma jest fajna, ale jeśli mamy naprawdę dużo zaskórniaków, możemy pozwolić sobie na prawdziwą perełkę. Już za 6 mln dolarów można bowiem wejść w posiadanie wyspy North Saddle Caye, położonej u wybrzeży Belize.

Wyspa jest całkiem spora, bowiem ma powierzchnię ponad półtora hektara, a zabudowana jest trzema obiektami: ogromną, luksusową rezydencją oraz dwoma „domkami dla gości” - czyli w praktyce, trochę mniejszymi rezydencjami.

Jeszcze droższa jest leżąca na Bahamach wyspa Pelican Cay: za 3 hektary prywatnego raju z piękną plażą trzeba tam zapłacić aż 7,5 mld dolarów. Ale za to prąd jest już za darmo – tak przynajmniej twierdzą sprzedający. Jakby nie patrzyć, czysta oszczędność.

 

XXI wiek

Wszystkie powyższe wysepki łączy jedno - można je nabyć za zwykłe pieniądze. Absolutnym hiciorem jest jednak wyspa w archipelagu Małych Antyli, należąca do Saint Vincent i Grenadyny.

Wyspa, a właściwie działka na niej, nosząca urokliwą nazwę Bloody Bay Beach, ma powierzchnię 5 hektarów, a kosztuje... No i tu napotykamy na pewną zasadniczą trudność; otóż właściciel zamierza sprzedać nieruchomość wyłącznie za bitcoiny, a konkretnie – za 600 sztuk.

 

Na dziś bitcoin kosztuje niecałe 7000 dolarów, czyli cena wyspy to będzie drobne 4 mln 200 tys. zielonych. Oczywiście, jest to kwota przybliżona, ponieważ bitcoiny, podobnie jak inne kryptowaluty, podlegają bardzo dynamicznym zmianom.

 

Co prawda, działka nie ma żadnej infrastruktury, ale za to posiada, podobnie jak bitcoiny, spory potencjał. Oraz znamienite sąsiedztwo, bo w najbliższej okolicy mają swoje działeczki członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej. Jeśli więc macie trochę bitcoinów na zbyciu (albo porządną „koparkę” do nich), zerknijcie tutaj: http://bloodybaybeach.com/. W sumie byłoby miło zasiąść do five o'clock pod palmami – i to z samą królową :)

 

 

Tagi: Karaiby, wyspa, Isla Paloma
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007