TYP: a1

Cenoty? No co ty!

środa, 11 kwietnia 2018
Anna Ciężadło

Nawet najbardziej zapalony żeglarz lubi od czasu do czasu postawić stopę na stałym lądzie (zwłaszcza egzotycznym) - choćby po to, by móc znów zatęsknić za bujaniem.

[t] [/t] [s]Fot. Gustavo Gerdel - BAB Buceo, CC BY-SA 4.0, Wikipedia[/s]

Dzisiaj, w ramach pomysłów „co też robić, jak już zejdziemy na brzeg”, proponujemy Wam zwiedzanie cenotów. Co prawda, cenoty zwiedza się nurkując, więc znów będzie mokro. Prawdą jest również, że pociąga to za sobą całkiem realną opcję odbycia bliskiego  spotkania z jakimś szkieletem. Na pocieszenie warto jednak dodać, że szansa na spotkanie ze zgrabną skrzyneczką złota jest równie wysoka.

 

Komedia pomyłek

Mimo, iż najazd Europejczyków na Amerykę niekoniecznie był zjawiskiem wesołym (przynajmniej patrząc na to z punktu widzenia rodowitych mieszkańców tamtych krain), faktem jest, że nie obyło się bez paru śmiesznych nieporozumień, które zresztą pokutują do dzisiaj.

Odwiedzając cenoty, musimy udać się na półwysep Jukatan (ten sam, w który miał rzekomo przydzwonić meteoryt i tym samym wykończyć dinozaury). Nazwa Jukatan nie jest jednak przypadkowa, wywodzi się bowiem z języka Majów, czego akurat można by się spodziewać. Sęk w tym, że pochodzi ona od słów „u u kat em”, co oznacza w wolnym tłumaczeniu „nie rozumiem cię”.

Nawiasem mówiąc, sama nazwa Majowie wywodzi się od „ma ya”, co oznacza „nie, odejdź!”.  Hiszpańscy konkwistadorzy uznali, że ludzie, którzy w kółko powtarzają te słowa, wcale nie mają ich dość. Po prostu są „Majami” i chcą się przedstawić miłym gościom. Taaa.

[t][/t] [s]Fot. Irving Huertas, CC BY-SA 3.0, Wikipedia[/s]

Prawdziwe skarby

Mimo, iż najeźdźcy zajumali Indianom złoto, niektórych skarbów nie udało się ukraść. I bardzo dobrze. Do takich właśnie okazów należą cenoty, czyli obłędne, zalane wodą morską jaskinie krasowe.

Powstały one jakieś półtora miliona lat temu, kiedy akurat trwało zlodowacenie, a poziom wody obniżył się i skały zostały narażone na działanie warunków atmosferycznych. Deszcze wyrzeźbiły w nich niesamowite, kręte jaskinie (podobnie, jak na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej. Tylko bardziej). Po ustąpieniu zlodowacenia poziom wód w morzu znów się zwiększył, więc jaskinie zostały zalane.

Dzięki temu powstały wręcz bajkowe formacje skalne, pełne egzotycznych roślin i dziwnych stworów, a w dodatku prześwietlone słońcem. Widoczność sięga tam 100 m, a wrażenia są na tyle urzekające, że jeśli wierzyć Internetom, niektórym nurkom zdarza się… rozpłakać ze szczęścia.

 

Zwiedzanie

Cenotów jest naprawdę dużo, chociaż nie wszystkie można zwiedzać i nie wszystkie leżą tuż nad morzem. Każdy z nich znajduje się natomiast na terenie prywatnym, co sprawia, że koszty zwiedzania są mocno zróżnicowane i wahają się od 3 do 30 USD.

Dobra wiadomość jest taka, że aby zwiedzić cenoty, nie trzeba być wytrawnym nurkiem. Chociaż można. Istnieją tam bowiem dwa typy zwiedzania. Pierwszym z nich jest tzw. Caverns diving, czyli zwiedzanie w niewielkich, 4 osobowych grupach z przewodnikiem. Do tego typu wycieczki nie potrzebujemy żadnych specjalnych uprawnień ani umiejętności.

Drugi typ to cave diving, czyli nurkowanie jaskiniowe solo, przeznaczone dla prawdziwych twardzieli, posiadających przeszkolenie, sprzęt, a przede wszystkim - sporo odwagi. Nurkując samotnie w cenotach łatwo można stracić orientację, ponieważ jaskinie wiją się we wszystkich możliwych płaszczyznach, a cuda podwodnego świata sprawiają, że może nam umknąć taki nieistotny szczegół, jak zapas tlenu.

 

Który cenot jest najpiękniejszy?

Tak naprawdę, to… wszystkie. Każdy z nich jest bowiem inny, a w dodatku zamieszkany jest przez inne stwory i skolonizowany przez inne roślinki. W niektórych jednak należy  uważać, szczególnie jeśli nurkujemy solo. Warto bowiem wiedzieć, że dla Majów cenoty stanowiły miejsce kultu i uważane były za portale do innego świata, zwanego Xibala. Miał w nich rezydować bóg wody, roślinności i burzy, nazywany Chac. 

Majowie czcili Chaca w najlepszy znany sobie sposób, czyli składali mu szczodre ofiary. Tak, z ludzi też. I jeszcze ze złota. Przynajmniej, dopóki je mieli. Dlatego też na dnie jaskiń równie dobrze możemy natknąć się na szkielet (a przynajmniej jego elementy), jak i na całkiem miłą dla oka kopkę złota.

 

Jak tam dopłynąć?

Opcji jest sporo - jak to na półwyspie, i to dosyć sławnym. Dobrym pomysłem będzie obranie kursu na Cancun, w obrębie którego sporą popularnością (i dobrymi recenzjami) cieszy się Marina Hacienda del Mar.

Ciekawą opcją jest też Holbox, czyli dawny port handlowy Majów, gdzie co prawda mamy sporą szansę natknąć się na rekina wielorybiego (podobno niegroźny, choć robi wrażenie), ale za to możemy poczuć się, jak piraci z Karaibów, którzy ponoć mieli zwyczaj dekować się właśnie w tym porcie.

 

Tekst powstał przy współpracy z Charter Navigator

 

 

Tagi: cenoty, nurkowanie, Jukatan
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620