Nie chcemy nikogo trzymać w niepewności, więc odpowiadamy: nie, nie trzeba się bać - ale należy zachować czujność, bo taka burza może mieć rozmaite konsekwencje. Niektóre zresztą całkiem ładne – jak choćby epickie zorze, widoczne na polskim niebie.
❗️Silna burza geomagnetyczna. Mogą wystąpić problemy z sieciami energetycznymi. | #Space24 #kosmos #technologia #bezpieczeństwo #nauka #Słońce @CBK_pan @Energetyka_24 @Defence24pl https://t.co/cF9IsRAqXJ
— Space24 (@Space24pl) March 25, 2024
Polscy naukowcy
Nasi uczeni, na wzór swoich amerykańskich kolegów z NASA, lubią spoglądać w kosmos, zwłaszcza gdy – tak jak teraz – dzieje się tam coś ciekawego. A skoro już się dzieje, warto podzielić się tym ze światem. W niedzielę 24 marca Centrum Badań Kosmicznych PAN poinformowało więc za pośrednictwem mediów społecznościowych, że trwająca na Słońcu burza geomagnetyczna osiągnęła poziom G4.
Czy to dużo? W zasadzie tak – skala jest bowiem pięciostopniowa. Przy czwartym stopniu mogą (chociaż wcale nie muszą) wystąpić problemy ze śledzeniem satelitów, albo kłopoty z sieciami energetycznymi.
Ładniejsza strona medalu
Jak już wiemy, zamieszanie w kosmosie może nie mieć bardzo widowiskowe skutki w postaci zórz polarnych widocznych w miejscach, gdzie są one prawdziwą rzadkością. Gdzie na przykład? Chociażby w Polsce.
Jak podaje Centrum Prognoz Heliogeofizycznych, w nocy z niedzieli na poniedziałek takie zjawiska można było obserwować nad polskim wybrzeżem Bałtyku. Nadchodzącej nocy być może uda się zobaczyć zorze także w innych rejonach Polski – warto więc spojrzeć w górę. Oczywiście trzeba znajdować się w terenie niezanieczyszczonym światłem i mieć odrobinę szczęścia.
Skąd się biorą takie burze?
Na ten temat napisano już niejedną opasłą księgę; aby jednak ująć rzecz jak najprościej, można powiedzieć, że przyczyną są tzw. koronalne wyrzuty masy, czyli CME (Coronal Mass Ejections). Co ważne, CME to nie to samo, co rozbłyski; tu mamy bowiem do czynienia z fizycznym wyrzuceniem materii słonecznej.
Taki wyrzut koronalny, zgodnie z nazwą, ma kształt korony i polega z grubsza na tym, że Słońce emituje z siebie ogromne ilości zjonizowanej plazmy. Każde takie „blop!” leci sobie potem w kosmos z prędkością dochodzącą nawet do 3000 km/s, a jeśli trafi na ziemskie pole magnetyczne, dochodzi do kolizji i powstaje burza. Ludzie od energetyki i fani GPS mają wtedy problem, a miłośnicy zórz – nie lada atrakcję; nie ma więc sprawiedliwości.
Tagi: nauka, kosmos, burza, geomagnetyczna, zorza