Ludzie adoptują różne zwierzaki: psy, koty, pszczoły, kanarki itp. Dla wszystkich, którzy uważają, że to zbyt mainstreamowe, mamy ciekawą propozycję; od niedawna możliwa jest bowiem adopcja… koralowca (tak, to też zwierzątko). Co więcej, inicjatywa, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się abstrakcyjna, naprawdę pomaga przyrodzie, dlatego warta jest naszej uwagi.
Koralowce zamiast plastiku
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatnimi czasy mamy w oceanach coraz więcej plastiku i coraz mniej koralowców. Ludzie wpadli więc na pomysł, który może w przyszłości odwrócić ten ponury trend. Oczywiście nie stanie się to od razu; koralowce rosną powoli, dlatego na efekty trzeba będzie trochę poczekać... ale przecież czas i tak upłynie — a może działać na naszą korzyść.
Pomysłodawcami całej akcji są:
Mój osobisty koralowiec
W wielkim skrócie inicjatywa wygląda tak:
OK, wszystko pięknie – tylko gdzie tu adopcja? Już wszystko wyjaśniamy.
Zacznijmy od tego, że koralowce sadzone na rafie muszą być w odpowiednim wieku – w przeciwnym razie mogą nie dać sobie rady w zdegradowanym środowisku. Zanim więc trafią na właściwe miejsce, ktoś musi się nimi zajmować, i to w ściśle określonych warunkach – i tu właśnie otwiera się pole do popisu dla wszystkich, którzy chcieliby mieć swoje własne zwierzątko; nawet jeśli osobiście nigdy go nie zobaczą.
Syndrom opuszczonego gniazda
Wspomniane bransoletki dostępne są w pięciu kolorach, a każdy z nich odpowiada odrębnemu gatunkowi koralowca. Kupując taki gadżet, wybieramy więc, jakiego zwierzaka chcemy finansować – a dzięki regularnie przysyłanym raportom oraz kamerom możemy na bieżąco śledzić jego wzrost.
Nasz koralowiec rośnie sobie w specjalnej szkółce aż do momentu, kiedy jest odpowiednio duży, by „pójść w świat” i zacząć dorosłe życie. Wówczas zostaje przeniesiony i posadzony na zniszczonej rafie koralowej w Polinezji Francuskiej.
Oczywiście w takiej chwili my, jako „rodzice”, musimy się z nim pożegnać – ale właśnie o to chodzi. Pamiętajmy, że nie jest naszą własnością; należy do oceanu i tam jest jego miejsce. A my... zawsze możemy sobie kupić nową bransoletkę.
Tagi: ekologia, ocean, plastik, koralowce, adopcja