Owszem, posiadamy w redakcji mapę. Nawet niejedną. I widzimy, że wedle wszelkich znaków, Czesi są krajem pozbawionym dostępu do morza. Ale tylko teoretycznie – w praktyce mają oni całkiem fajną miejscówkę w jakimś Hamburgu. I będą nią zawiadywać jeszcze co najmniej do 2028 roku. A potem się zobaczy.
Czechy potęgą morską?
Dowcipy o niezwyciężonej Czeskiej Marynarce Wojennej, która nigdy nie przegrała bitwy, są stare jak Internety. Nie każdy ma jednak świadomość, że Czesi do spółki ze Słowakami naprawdę mają za sobą jedną morską potyczkę. Serio-serio. Oddział Morski Legionu Czechosłowackiego stoczył bowiem swoją pierwszą i ostatnią bitwę 16 sierpnia 1918 roku. Dodajmy, że była to bitwa zwycięska. Czyli w kwestii zmagań na morzu nasi południowi sąsiedzi mają skuteczność 100 procent. Imponujące, prawda?
Na tym jednak nie koniec – warto podkreślić, że marynarka wojenna Czechosłowacji powstała wcześniej, niż nasza. Niewiele się spóźniliśmy, bo wyprzedzili nas zaledwie o siedem miesięcy, ale fakt pozostaje faktem.
Czeskie porty? Jak najbardziej!
OK, bitwa ważna rzecz, ale skąd się wzięły czeskie porty? I tu na scenę wkracza tak zwana Wielka Historia, a konkretnie – podpisany po zakończeniu I wojny światowej Traktat Wersalski. Na mocy tego dokumentu Czesi oraz Słowacy (a tak swoją drogą – dlaczego z morskiej potęgi Słowaków nikt sobie nie żartuje, a z Czechów – owszem?) zyskują możliwość dzierżawy określonych portów na Bałtyku na okres 99 lat.
Jak wiemy, Traktat podpisano w 1919 roku, ale Czechosłowacja uzyskała swój obszar w Hamburgu 10 lat później - w 2029 r. Łatwo więc policzyć, że do końca wyznaczonego w nim okresu, czyli do 2028 roku, pozostało jeszcze 7 lat. Jeśli nie wierzycie, zerknijcie na rozdział V tego dokumentu, artykuł 363. Czytamy w nim:
„W portach Hamburga i Szczecina Niemcy wydzierżawią na okres 99 lat Państwu czesko-słowackiemu przestrzenie, które będą poddane pod przepisy o strefach wolnych, a przeznaczone dla bezpośredniego tranzytu towarów, idących z tego Państwa albo do niego kierowanych.”
Teoria a praktyka
Czy tak oryginalny zapis był w ogóle wprowadzony w życie? I tak, i nie. Pamiętajmy, że dla Niemców Traktat Wersalski był dokumentem wręcz hańbiącym. Robili więc, co mogli, by na różnych polach utrudnić realizację jego postanowień. O ile więc w porcie w Hamburgu zapisy tego dokumentu respektowano, o tyle w Szczecinie ciągle piętrzono „nieprzewidziane trudności”.
Obywatele Czechosłowacji w końcu zrezygnowali z bezowocnych prób wyegzekwowania tej części umowy i postanowili wykorzystać przynajmniej jeden należny im port. Trzeba przyznać, że czynili to intensywnie – w samym tylko 1937 roku przetransportowali drogą rzeczną z portu w Hamburgu 1,5 miliona ton ładunków. Było to głównie zboże, drewno, żelazo i słód (czyli już wtedy wysoko cenili piwo).
Co z tym Szczecinem?
Dobre pytanie. O ile przed II wojną jego sytuacja była niejasna, o tyle po jej zakończeniu stała się jeszcze bardziej zagmatwana. Przede wszystkim nie było wiadomo, czy miasto i port mają przypaść Niemcom, czy Polakom. Ktoś wpadł zatem na błyskotliwy pomysł przyznania go Czechosłowacji. W jednak tym miejscu na scenę wkroczył niejaki Józef Stalin. Legenda głosi, że osobiście zadecydował on, iż Szczecin będzie należeć do Polski.
Zaraz potem, na mocy dwustronnej umowy pomiędzy Polską a Czechosłowacją, w szczecińskim porcie utworzono wolną strefę czechosłowacką. Co więcej, funkcjonująca tam w latach 1959-1992 Československá Námořní Plavba, czyli Czechosłowacka Żegluga Morska stała się drugą co do wielkości flotą państwa niemającego dostępu do morza. Dysponowała 44 statkami, a jej kadry kształciły się w Szczecinie.
XXI wiek
Jak to wygląda obecnie? Przede wszystkim nie ma już Czechosłowacji. Spadkobiercami tego bytu i podpisanych przez niego umów są Czechy i Słowacja (prawa do portowych części Hamburga odziedziczyły Czechy). Współpraca polsko-czeska układa się całkiem dobrze, a może ułożyć się jeszcze lepiej, gdyby udało się wykorzystać potencjał Odry.
A co z Hamburgiem? Trzeba przyznać, że Niemcy wywiązują się z postanowień Traktatu Wersalskiego, oddając Czechom do dyspozycji znajdujący się w hamburskim porcie trzy części: Saalehafen i Peutehafen oraz największy z nich, liczący 28 tys. metrów kwadratowych Moldauhafen (czyli Vltavský přístav).
Współpraca opiera się jednak nie tylko o stary Traktat, ale też o zupełnie współczesne umowy podpisane pomiędzy portem w Hamburgu i czeskimi firmami. Grunt, że system działa, a Czesi dostęp do morza posiadają. Wygląda więc na to, że sympatyczne czeskie „ahoj” nie jest tak zupełnie bez sensu.
Tagi: Czechy, morze, Hamburg, Świnoujście, Czechosłowacja, historia