Kolejny okręt Federacji Rosyjskiej został wyeliminowany. Co ciekawe, tym razem nie jest to zasługą Ukrainy, ani Stanów Zjednoczonych. Jednostkę uszkodzili bowiem… Rosjanie. I to w naprawdę głupi sposób. Co więcej, z powodu braku części zamiennych nieprędko wróci ona do użytku. Chyba nikt nie będzie rozpaczać. No, prawie nikt…
Russia Lost Another Ship - “Rasul Gamzatov” Patrol Boat Damaged While Towinghttps://t.co/XDzDRY0hjM pic.twitter.com/Lh1NRxvXk0
— DEFENSE EXPRESS (@DEFENSEEXPRESS) April 23, 2022
Funkiel nówka nie śmigany
Rosyjskie jednostki, o jakich ostatnio pisaliśmy, miały za sobą długą historię. "Rasul Gamzatov" stanowi jednak wyjątek — jest to bowiem patrolowiec oddany do służby zaledwie pięć miesięcy temu, a dokładnie 30 listopada 2021. Teraz, dzięki „drobnej stłuczce” z rosyjskim holownikiem, jednostka będzie musiała przejść remont. Bez niego pozostanie trwale wyłączona z eksploatacji.
Jak wiadomo, pierwsza rysa boli najbardziej, jednak w tym wypadku nie chodzi tylko o fakt uszkodzenia nowiutkiego patrolowca: prawdziwy problem polega na braku dostępności części zamiennych, które są niezbędne, by wyremontować statek.
Jak doszło do uszkodzeń?
Jednostka należy do Przybrzeżnej Służby Granicznej Federacji Rosyjskiej. Do jej uszkodzenia doszło podczas akcji holowniczej, jaka miała miejsce na kanale Wołga-Don, łączącym Morze Kaspijskie z Azowskim.
Okazuje się, że na skutek kolizji z holownikiem, zniszczeniu uległ zespół napędowy jednostki – jak podaje ukraiński portal wojskowy Defence Express: „Holownik podczas transportu uszkodził elementy zespołu śrubowo-sterującego patrolowca. Lewa linia wałów została uszkodzona, a łopata lewej śruby napędowej została wygięta”. Krótko mówiąc, jest grubo.
Tagi: Rosja, Ukraina, wojna, okręt, patrolowiec