O tym, jak niebezpieczne są porzucone sieci, przekonał się polski statek badawczy należący do Instytutu Oceanologii PAN, prowadzący na szelfie Spitsbergenu prace badawcze. Musiała interweniować norweska straż przybrzeżna.
14 sierpnia statek "Oceania" trafiła na dryfującą pod powierzchnia wody i niewidoczną dla nawigatorów porzuconą sieć trałową. Sieć nawinęła się na śrubę i unieruchomiła napęd, powodując niekontrolowany dryf jednostki.
Załoga niestety nie była w stanie usunąć samodzielnie sieci, powiadomiono więc norweską straż przybrzeżną.
„Norwegowie skierowali natychmiast okręt straży przybrzeżnej NORDKAPP z ekipą nurków i po kilkunastu godzinach awaria została usunięta. Co bardzo ważne, szybka i trudna akcja została przeprowadzona nieodpłatnie, co jest pięknym, tradycyjnym wyrazem solidarności ludzi morza i uznania, jakim obecność Polaków w rejonie Svalbardu cieszy się w oczach Norwegów” - poinformowała Regina Terlecka z IO PAN.
Porzucone sieci to nie tylko przekleństwo jednostek pływających, ale przede wszystkim zwierząt. W ubiegłym roku ekipa z Instytutu Oceanologii PAN naliczyła około 100 szkieletów reniferów, które zginęły na wybrzeżach Spitsbergenu zaplątane w porzucone sieci.