Na Morzu Południowochińskim doszło do kolejnego incydentu między Chińczykami a obywatelami Filipin. Ci ostatni oskarżyli chińską straż przybrzeżną o ostrzelanie ich armatkami wodnymi, a Chińczycy... wcale się tego nie wyparli. Stwierdzili jedynie, że podjęli „środki kontroli” po wtargnięciu na ich wody terytorialne.
Odcinek... który to już?
Niekończący się spór pomiędzy Chinami a Filipinami dotyczy ławicy Scarborough, leżącej... no właśnie. Większość społeczności międzynarodowej (dodajmy, że zdecydowana większość) uznaje, że to łowisko leży w wyłącznej strefie ekonomicznej Filipin. Chiny nie podzielają jednak tego stanowiska i uważają, że to ich wody.
W zasadzie spór pomiędzy tymi dwoma krajami, w dodatku leżącymi gdzieś na krańcach świata (przynajmniej patrząc z Europy), można by uznać za marginalny, gdyby nie fakt, że jeden z nich jest światowym mocarstwem, a drugi... nie jest, ale za to ma wsparcie innego światowego mocarstwa.
Warto wspomnieć, że w 2023 roku Filipiny przyznały Stanom Zjednoczonym rozszerzony dostęp do baz wojskowych na swoim terenie. Oczywiście Wuj Sam niespecjalnie interesuje się jakimś łowiskiem, ale za to liczy, że możliwość używania filipińskich baz pozwoli mu na „domknięcie łuku sojuszników” wokół Chin i monitorowanie ich poczynań.
Wysoki pressing
Niekiedy na autostradach można doświadczyć niebezpiecznej drogowej agresji, gdy jakiś pozbawiony wyobraźni osobnik trzyma się tuż za naszym zderzakiem. Incydent, o jakim mowa, wyglądał w zasadzie podobnie – z tym że rozegrał się na morzu.
Jak podaje filipińskie biuro ds. rybołówstwa, dwa cywilne statki (Datu Cabaylo i Datu Sunday) wykonywały rutynowe misje w zakresie zaopatrzenia rybaków. W okolicy spornej ławicy zbliżyły się do nich trzy jednostki chińskiej straży przybrzeżnej (CCG) oraz okręt Chińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej.
Wszystkie chińskie statki trzymały się blisko Filipińczyków i podążały tuż za nimi, wyraźnie dając do zrozumienia, że zapędzili się zbyt daleko. Kiedy taki sposób wywierania nacisku nie przyniósł spodziewanego rezultatu, jednostki CCG uruchomiły skierowane w stronę przeciwników armatki wodne.
Filipińskie biuro ds. rybołówstwa podkreśla, że stronie chińskiej ostatecznie nie udało się przerwać misji cywilnych statków. Możemy jednak podejrzewać, że gdyby Chińczycy naprawdę chcieli im w czymś przeszkodzić, to by przeszkodzili.
Złość kontrolowana
Jak już wiemy, strona chińska wcale nie zaprzecza, że doszło do incydentu – po prostu widzi go w zupełnie innym świetle. Zdaniem Chińczyków, filipińskie statki nie powinny były wpływać na teren spornej ławicy, dlatego naturalne jest, że podjęto wobec nich „środki kontrolne”.
Jak mówi Liu Dejun, rzecznik chińskiej straży przybrzeżnej, Chiny podtrzymują swoje stanowisko w kwestii spornych wód i wzywają stronę filipińską do „natychmiastowego zaprzestania naruszeń”. Czy w świetle niekończących się sporów o Scarborough istnieje w ogóle szansa na porozumienie? Być może – na razie jednak nic na to nie wskazuje. Wypada za to docenić fakt, że obie strony (zwłaszcza ta silniejsza) dokładają starań, by mimo wszystko nikomu nic się nie stało.
Tagi: Chiny, Filipiny, incydent, Scarborough