Entuzjaści rejsów statkami wycieczkowymi przeżywali ostatnio naprawdę ciężki czas – z powodu wirusa cała branża praktycznie zamarła. W dużej mierze przyczyniła się do tego sytuacja ze statkiem Diamond Princess, na którym zaraz na początku pandemii zdiagnozowano ponad 700 pozytywnych przypadków Covid-19. Czy zatem jest nadzieja, że teraz wszystko zacznie pomału wracać do normy?
Nie tak zaraz
Nie tylko miłośnicy wycieczkowców nie mogą się doczekać końca obostrzeń – właściciele statków również. Aby jednak branża mogła na powrót zacząć funkcjonować, konieczne jest wprowadzenie odpowiednich procedur, które zapewnią bezpieczeństwo zarówno pasażerom, jak i załogom wycieczkowców.
No i tu właśnie zaczyna się cała zabawa: rzecz w tym, że nie sposób przetestować tego inaczej, jak tylko w praktyce. Innymi słowy, potrzebni są ochotnicy, którzy zgodzą się na własnej skórze sprawdzić skuteczność nowych zasad.
Testy czas zacząć
W listopadzie 2020 roku firma Royal Caribbean ogłosiła, że poszukuje ochotników, którzy zechcą zostać swoistymi „królikami doświadczalnymi”. Na odpowiedź – i to entuzjastyczną – nie trzeba było długo czekać. W ciągu tygodnia zgłosiło się 100 tys. chętnych.
Z pewnością taka sytuacja ucieszyła szefostwo Royal Caribbean; warto przypomnieć, że w trzecim kwartale 2020 roku (a więc jeszcze przed ogłoszeniem o naborze ochotników) firma zanotowała 1,3 miliarda dolarów straty.
Kto to wymyślił?
Konieczność odbywania tak zwanych rejsów testowych jest jednym z wymogów amerykańskiego Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (DCD). Zanim jednak taki rejs dojdzie do skutku, konieczna jest zgoda portów oraz lokalnych władz służby zdrowia.
A potem będzie już z górki - wystarczy, że linie żeglugowe powiadomią CDC o swoich planach z 30- dniowym wyprzedzeniem, a załogi będą ściśle stosować się do instrukcji technicznych związanych z tzw. „nową normalnością”. Ma ona obejmować praktyki utrzymywania dystansu społecznego, a także ewentualnej kwarantanny oraz ewakuacji.
Czy to ma sens?
Dobre pytanie. Prawda jest taka, że mamy tu do czynienia z wieloma elementami układanki: linie żeglugowe chcą zarabiać pieniądze, turyści pragną zwiedzać świat na pokładzie luksusowych statków, wszyscy chcą pozostać zdrowi, a nikt nie wie, czy wprowadzone procedury coś dadzą.
Trudno też przewidzieć, jak wirus będzie mutował - czy stanie się bardziej zaraźliwy, a mniej groźny, czy może odwrotnie. Pozostaje też pytanie, co zrobimy, jeśli zostanie z nami już na zawsze – czy wstrzymamy rejsy wycieczkowe do końca świata? Na razie wstrzymaliśmy do kwietnia. Czas pokaże, co będzie dalej.
Tagi: covid, pandemia, wycieczkowce, rejsy, test, statek