Przyroda Australii słynie z tego, że usilnie dąży do wyeliminowania człowieka; w zasadzie ma do tego prawo, biorąc pod uwagę fakt, jak niefrasobliwie poczynali sobie ludzie przybywający na ten kontynent.
Na szczęście teraz ich potomkowie podejmują wysiłki, by naprawić to, co kiedyś zepsuto. Z tego właśnie powodu wytępili jelenie na wyspie kaczek, by uratować żółwie...chwila, co?!
Feral deer eradicated from Wild Duck Island to protect threatened turtles@RamsarConv@Sdg13Unhttps://t.co/YoHVIeG1hR
— Caribbean disaster???????????????? (@BagalueSunab) September 20, 2024
O co chodzi z tymi jeleniami?
To zasadniczo sympatyczne zwierzęta, pełniące istotną rolę w ekosystemie – tym, w którym powinny się znajdować; czyli nie w Australii. Niestety jelenie zostały tam przeniesione przez ludzi, którzy poza nimi przywieźli też ze sobą kozy, lisy, szczuty, króliki, koty...
Każdy z tych gatunków, nie mając naturalnych wrogów, staje się zagrożeniem dla lokalnego ekosystemu. I OK, powiedzmy, że wczasach, gdy masowo migrowano do Australii, nikt nie wiedział, jakie mogą być skutki zabierania ze sobą zwierząt z innego świata. Ale w 2003 roku uczyli już o tym w szkołach; nawet podstawowych.
Mimo to ktoś właśnie w tym czasie wpadł na pomysł, by sprowadzić na Wyspę Kaczek (Wild Duck Island), leżącą w sąsiedztwie Wielkiej Rafy Koralowej, nowy gatunek. Padło na jelenie rusa, żyjące oryginalnie w... Azji. Miało to służyć celom łowieckim – i w zasadzie posłużyło; z tym że nie od razu.
Co mogło pójść nie tak?
Myśliwi zamierzali polować sprowadzone na wyspę na jelenie, jednak najwyraźniej przecenili swoje możliwości. W efekcie populacja tych zwierząt rozrosła się tak bardzo, że stała się poważnym problemem, siejąc prawdziwe spustoszenie i niszcząc siedliska dzikich żółwi morskich.
I żeby była jasność: jelenie nie jedzą żółwi, ani nawet nie podbierają im pożywienia. Sęk w tym, że powolne gady od czasu do czasu wychodzą na brzeg, by złożyć jaja. Kiedy jednak po plaży wesoło hasa sobie stado przywleczonych przez człowieka jeleni, żółwie płoszą się i zamiast spokojnie realizować lęgi, wracają do morza. Oczywiście po pewnym czasie mogą spróbować znowu – ale nawet jeśli im się to uda, jaja zostają stratowane i nic się z nich nie wykluwa.
Specjaliści z Queensland Parks and Wildlife Service postanowili zaradzić tej sytuacji, tym bardziej że dotyczyła ona żółwi płaskogrzbietych – a tak się składa, że ten gatunek ma najmniejszy ze wszystkich zasięg występowania.
Wielkie polowanie
Usunięcie jeleni rusa z Wild Duck Island nie było proste; to nocne zwierzęta, w dodatku prowadzące dość skryty tryb życia. Trzeba było użyć kamer termowizyjnych i noktowizorów, by dokładnie prześledzić przemieszczanie się populacji i odłowić wszystkie osobniki – a było ich 270. Gdyby na wyspie została nawet mała grupka, za kilka lat problem by się powtórzył.
Na szczęście pracownicy Queensland Parks and Wildlife Service stanęli na wysokości zadania. Fotopułapki umieszczone na plażach i w innych miejscach wcześniejszego żerowania wykazały, że na wyspie nie ma już ani jednego jelenia – a więc powróciła do stanu pierwotnego. Oczywiście same zwierzęta nic tu nie zawiniły, a mimo to, stały się ofiarami niefrasobliwości, żeby nie powiedzieć: głupoty człowieka.
Tagi: Australia, jelenie, żółwie, ekologia, ciekawostki, Duck Island