Czy warszawska Syrenka jest… imperialna? Ma jakieś ambicje w kwestii panowania nad światem? Trudno w to uwierzyć – w końcu to tylko pomnik. Tym niemniej to właśnie ona stała się obiektem ataku wandali, którzy na jej cokole postanowili wyrazić swój sprzeciw wobec "wszystkich imperiów".
Magnes na kłopoty
Istnieją pomniki, które mają wyjątkowe zdolności do przyciągania wszelkich nieszczęść. Taka na przykład Statua Wolności mocno obrywa w niemal każdym filmie katastroficznym, którego akcja rozgrywa się w USA, niezależnie od tego, czy chodzi w nim o trzęsienie ziemi, czy o atak kosmitów.
Warszawska Syrenka jest mniej spektakularna i być może z tego powodu scenarzyści jakoś ją omijają – niestety, idioci nie. W marcu tego roku dwa aktywiszcza, chcąc ratować planetę, postanowiły oblać pomnik pomarańczową farbą. Jak to miało działać, tego nie wyjaśniły – ale myślenie nie jest najmocniejszą stroną takich osób, więc nie wymagajmy od nich zbyt wiele.
Tym razem jakiś przeciwnik imperializmu uznał, że najlepiej będzie wyrazić swoje zdanie, bazgrając sprayem po cokole Syrenki. Światowe imperia zapewne będą zdruzgotane i zupełnie zmienią swoją politykę.
Okoliczności zdarzenia
Jak podaje rzecznik Komendy Stołecznej Policji, Rafał Rutkowski, aktu wandalizmu dokonano w minioną niedzielę około 4 rano. Prawdopodobnie w dewastacji pomnika brały udział dwie osoby. Przybyli na miejsce funkcjonariusze dokonali oględzin, a obecnie prowadzą czynności mające doprowadzić do ujęcia sprawców.
Oprócz napisu „Przeciwko wszystkim imperiom” wandale umieścili też literę A w okręgu. Jest to jeden z najbardziej znanych symboli anarchistów. Jak podaje historyk Peter Marshall, taki znak stanowi skrót od maksymy ojca anarchizmu, Pierre-Josepha Proudhona „Anarchia jest porządkiem”.
Tagi: syrenka, warszawa, wandal, zniszczenie