Podobno Tygrysy nigdy się nie gubią. Co jednak mamy zrobić w przypadku, gdy nie mamy ze sobą Tygrysa, GPS-a, ani nawet kompasu?
W tej sytuacji kierujący jednostką A powinien:
A) pogrążyć się w rozpaczy;
B) pogrążyć się w odmętach oceanu lub innego akwenu, na którym się zgubił;
C) posłużyć się starożytną wiedzą, którą dotąd miał w poważaniu, bowiem posiadał kompas.
Podstawa – gdzie jest północ?
W sumie określenie kierunków świata - czy to na wodzie, czy na lądzie - wcale nie jest trudne: wystarczy znaleźć północ, a reszta już jakoś pójdzie. Możemy to zrobić na kilka różnych sposobów, w zależności od tego, co mamy pod ręką, ile mamy czasu i jaka jest pora dnia.
Północ ma to do siebie, że zwykle znajduje się w tym samym miejscu, ale niekiedy ustalenie, gdzie konkretnie, nastręcza nam sporych trudności. Jest to o tyle dziwne, że podobno faceci odruchowo wiedzą, gdzie to jest, ale najwyraźniej ta prawidłowość nie dotyczy wszystkich mężczyzn, albo ewolucja poszła jakoś nie tak i pozostały nam same wybrakowane jednostki.
„Pytam się gwiazdy, co drogę wskazać błądzącym miała…”
Wyznaczanie kierunków świata za pomocą położenia gwiazd należy do najstarszych, najprostszych i najpewniejszych sposobów – oczywiście pod warunkiem, że mamy o tym jakieś pojęcie. Jak zatem należy się do tego zabrać? Będąc na półkuli północnej, trzeba przede wszystkim określić, która z gwiazd jest tą Polarną – bowiem tylko ona nie zmienia swojego położenia i znajduje się zawsze na północy.
|
Znalezienie właściwej gwiazdy nie jest tak trudne, jakby mogło się wydawać, chociaż, jak na złość, nie jest ona ani największa, ani jakoś szczególnie jasna. Aby ją zlokalizować, najpierw należy znaleźć na niebie Wielką Niedźwiedzicę (czyli Wielki Wóz). Niestety, Gwiazda Polarna nie jest jego elementem, a szkoda, bo zwykle jest to jedyna konstelacja, jaką udaje się znaleźć większości populacji. Kiedy już zlokalizujemy Wielką Niedźwiedzicę, łatwiej nam będzie odnaleźć tę mniejszą: wystarczy wyznaczyć sobie tylną oś Wozu, a następnie przedłużyć ją 5 razy w prawą stronę. Napotkamy w tym miejscu na dość niepozorną gwiazdkę, będącą końcem dyszla Małego Wozu i jednocześnie wyznaczającą północ – bo ta właśnie gwiazdka to Gwiazda Polarna.
Na półkuli południowej żadnego z Wozów nie widać, ale za to zlokalizowanie południa jest znacznie prostsze: wystarczy odnaleźć na niebie Krzyż Południa, który daje po oczach równie wyraźnie, co Wielki Wóz. W Krzyżu nie interesuje nas żadna konkretna gwiazdka, bowiem cała konstelacja równo i jednoznacznie określa południe. Australijczycy mają więc łatwiej… ale za to chodzą do góry nogami ;)
Zegarek
To stara, harcerska metoda, dzięki której zegarek (i to nawet niekoniecznie Smartwatch) może pomóc w precyzyjnym ustaleniu kierunków świata. Oczywiście, musi to być zegarek analogowy, czyli taki, który obdarzony jest wskazówkami.
W odróżnieniu od sposobu z gwiazdami, ten z zegarkiem da się zastosować w dzień: wystarczy ustawić się tak, by krótsza wskazówka (godzinowa) wskazywała na słońce. Godzina 12 na cyferblacie oraz mała wskazówka utworzą nam pewien kąt, jak wycinek tortu: jeśli podzielimy go dokładnie na pół, uzyskamy kierunek, w którym jest północ. Prawda, że prościzna? Jest tylko jeden haczyk, a właściwie uwaga – jeżeli zgubiliśmy się przed południem, interesujący nas kąt wyznaczamy po lewej stronie godziny 12, a jeśli po południu – to po prawej.
A może by tak… zrobić kompas?
Jeśli żadna z powyższych metod nie przypadnie nam do gustu, zawsze możemy sobie zrobić kompas. Będziemy potrzebowali jedynie kawałka drucika (może być igła), wody oraz małego listka (lub blaszki, tekturki, korka, lub czegokolwiek innego, co choć przez chwilę pływa po wodzie).
Patent wymyślili starożytni Chińczycy jakieś 3 tys. lat temu, a Chińczycy, jak wiadomo, potrafią zrobić wszystko. Kompas też. OK., tylko… jak to właściwie ma działać?
Przede wszystkim, woda musi być w czymś - może to być miseczka, ale równie dobrze może to być kałuża. Na powierzchni wody kładziemy ostrożnie listek, żeby sobie pływał, zaś drucik czy igłę intensywnie pocieramy o ubranie, dzięki czemu namagnesujemy go (przynajmniej na krótki czas). Namagnesowany drucik delikatnie kładziemy na listku i patrzymy, w którą stronę obróci się nasz mały stateczek. Zgodnie z prawami fizyki i ziemskim magnetyzmem, drucik wyznaczy nam kierunek północ – południe. OK., nie do końca rozwiązuje to nasze problemy, ale przynajmniej do wyboru mamy teraz 2 kierunki, nie cztery, a to, jakby nie patrzyć, jest już połowa sukcesu.
Patyk
Metoda „na patyk” jest może prymitywna, ale w rzeczywistości jest genialna w swojej prostocie. Nie nadaje się niestety do wykorzystania na wodzie, ale nawet najbardziej zatwardziały wilk morski złazi czasem na ląd i może się tam zgubić.
Zasada działania jest tu naprawdę banalna: znajdujemy kawał długiego badyla, wbijamy w ziemię, zaznaczamy kamieniem miejsce, gdzie kończy się cień i… czekamy cierpliwie przynajmniej przez kwadrans, albo coś koło tego: powiedzmy, że czekamy dotąd, aż skończą się nam wszystkie zwrotki Morskich Opowieści.
W tym czasie nie tylko zaschnie nam w gardle, ale też cień naszego badylka nieco się przesunie. Miejsce, gdzie teraz kończy się cień, zaznaczamy drugim kamieniem i mamy gotowe: linia, biegnąca pomiędzy kamieniami wyznaczy nam kierunek północ – południe.
Podobnie, jak w przypadku chińskiego kompasu, rozwiązuje to tylko połowicznie nasze dylematy, ale mamy na to sposób: jeśli stoimy na półkuli północnej i postawimy lewą stopę na pierwszym kamieniu, a prawą na drugim, będziemy patrzeć na północ. Jeśli natomiast rzecz dzieje się na półkuli południowej – stojąc w ten sposób, będziemy patrzeć na południe.
Drzewa i van Gogh
Skoro już jesteśmy na lądzie, w wyznaczaniu kierunków świata mogą nam pomóc także drzewa, a nawet same pnie. Jeśli zdarzy nam się znaleźć samotnie rosnące drzewo, należy dokładnie się mu przyjrzeć, bowiem zwykle jego korona będzie bardziej rozwinięta po stronie południowej – stamtąd w końcu pada najwięcej światła i tam roślinie opłaca się ulokować najwięcej gałęzi i liści. Jeśli nasze drzewo dodatkowo jest omszałe, pamiętajmy, że z kolei mech za słońcem nie przepada i zwykle rośnie po północnej stronie. Nie polecamy jednak wyznaczania kierunków na podstawie samego mchu, bowiem z jakiegoś powodu mógł on wybrać inną, niż północna, stronę świata – być może tamta była już zajęta, albo z innej strony jest bliżej do jakiegoś strumyczka itp.
|
Jeżeli natomiast natrafimy na drzewo pozbawione mchu, a nawet korony, czyli na pieniek, warto przyjrzeć się ułożeniu słojów: po południowej stronie będą one przebiegać rzadziej, a po północnej – bliżej siebie (z tego samego powodu, dla którego korona jest bardziej bujna od południa; na słoneczku wszystko szybciej i ładniej rośnie).
Kwiatki, podobnie, jak drzewa, w większości lubią słońce i rosnąc, chętnie kierują się w jego stronę. Oczywiście, nikt nie będzie się doktoryzował nad kierunkiem wzrostu stokrotki, ale jeśli przypadkiem natrafimy na większy kwiatuch, a konkretnie, na słonecznika (a najlepiej na całe pole słoneczników), pamiętajmy, że nazwa zobowiązuje – kwiatostan z pewnością będzie skierowany dokładnie na południe.
Cerkwie i stare kościółki
Co ciekawe, strony świata możemy spróbować wyznaczyć za pomocą… cerkwi i kościołów. Nie jest to może idealny sposób, ale jeśli nie mamy innego pomysłu, warto go wypróbować. Na czym polega sztuczka? W tradycji judeochrześcijańskiej stare świątynie często były „orientowane” - czyli nie budowano ich tak, by wpasowały się w przebieg ulic, ale by ołtarz wychodził dokładnie na wschód, czyli na Eden.
Prawidłowość ta dotyczy przede wszystkim cerkwi, również tych bardziej współczesnych. Jeśli akurat znaleźliśmy kościół, sposób zadziała tylko wtedy, gdy udało nam się trafić na jakiś stary okaz, i to pod warunkiem, że ewidentnie odstaje on od otaczających budynków.
Oczywiście, skoro znajdziemy już jakąś świątynię, to prościej będzie wejść do środka i zapytać o drogę, niż kombinować, w którym wieku powstała i w jakim obrządku. Pamiętajmy jednak, że niekiedy taki obiekt widać z całkiem daleka, więc taka wiedza też może się nam przydać, chociaż raczej jako sposób awaryjny.