W 2025 roku Port Gdańsk straci bezpośrednie połączenie z Azją. Zastąpią go w tej roli porty niemieckie. Taki rozwój wypadków jest efektem decyzji dwóch światowych gigantów przewozowych: Maersk (Dania) oraz Hapag-Lloyd (Niemcy), którzy na początku bieżącego roku ogłosili rozpoczęcie współpracy. Szkoda tylko, że efektem tej świeżo zadzierzgniętej przyjaźni będzie zdegradowanie Gdańska.
Błękitne kolosy
Wspomniane koncerny to nawet osobno światowi giganci – a ich połączone siły stanowią prawdziwą potęgę jeśli chodzi o transport morski. Moment, w którym Maersk i Hapag-Lloyd zawarli sojusz, powinien więc dać światu do myślenia; stąd już przecież tylko mały krok do stosowania praktyk monopolistycznych.
Współpraca, nosząca skądinąd sympatyczną nazwę „Gemini Cooperation”, może więc okazać się początkiem sporych kłopotów. Obecnie, po połączeniu sił, konsorcjum dysponuje flotą 290 statków, z czego 60 proc. jednostek należy do duńskiego Maersk.
Po co ten sojusz?
Prawdopodobnie po to, po co podejmuje się wszystkie działania biznesowe: aby zarobić pieniądze. Czy można winić dwóch gigantów przewozowych, że pragną zmaksymalizować swoje zyski? Oczywiście, że nie – w końcu po to zakłada się firmy.
Poza tym, jak podkreślają entuzjaści Gemini Cooperation, współpraca przyniesie też szereg korzyści dodatkowych: ma to być m.in. skrócenie łańcucha dostaw, zwiększenie elastyczności i obniżenie emisyjności. Niestety, aby osiągnąć te cele, konsorcjum zlikwiduje nawet 50 proc. dotychczasowych bezpośrednich połączeń. Na przykład te prowadzące z Chin do Gdańska.
Co dalej z Gdańskiem?
Od czasu wprowadzenia nowych regulacji straci na znaczeniu – ale też na wielkości obsługiwanych jednostek. Nie będą już zawijać do niego wielkie kontenerowce, płynące bezpośrednio z Azji, a w zamian za to ma się stać tzw. portem freederowym.
W praktyce oznacza to, że kontenerowce popłyną do niemieckich Wilhelmshaven i Bremerhaven, tam towar zostanie załadowany na mniejsze jednostki i dopiero one dostarczą go do Gdańska. Nasz port przestanie więc być jednym z głównych graczy na Bałtyku i stanie się podrzędnym punktem przeładunkowym. Jednak, jak przekonuje przedstawiciel Maersk na Europe, p. Reiner Horn, nie powinniśmy się tym martwić – nagrodą za tę degradację będzie „ulepszona usługa dla polskich klientów”. Sama radość.
Tagi: port, Gdańsk, Maersk, kontenerowce, Gemini Cooperation