TYP: a1

Piękno jest blisko nas

piątek, 19 lutego 2016
Monika Frenkiel
O pasjach, morzu, górach, żeglowaniu, kopach adrenaliny i sąsiedzkich grillach rozmawiamy z Krzysztofem Piwnickim.



Jak pan znajduje czas na wszystkie swoje zainteresowania?

Nie znajduję. Doba powinna być zdecydowanie dłuższa albo zajęć zdecydowanie mniej. Ale że jestem człowiekiem, który lubi aktywnie żyć, to jakoś trzeba łączyć ze sobą rodzinę, przyjaciół, znajomych, pracę zawodową. Tutaj chyba jest mój największy sukces, że praca zawodowa jest jednocześnie moją największą pasją – mówię o żeglarstwie. Wszystkie inne pasje są towarzyszące. Trudno znaleźć połączenie tego wszystkiego. Ubolewam nad tym, bo pewnie tych pasji byłoby jeszcze więcej. Życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie, żeby zostawiać coś do jutra.

Na pierwszym miejscu są u pana morze czy góry? A może alpinizm i żeglarstwo mają ze sobą coś wspólnego?
Mają ze sobą wszystko wspólne. Można powiedzieć, że są ze sobą tożsame. Bardzo często postrzegamy żeglarstwo i chodzenie po górach jako rzeczy odrębne. To tylko troszkę inne środowiska. W rzeczywistości postawy ludzkie, nasze zachowania zarówno na morzu jak i w górach są bardzo podobne - o ile nie takie same. To tam spotykamy się ze skrajnościami, granicami swoich możliwości. Ale z drugiej strony spotykamy się też z pięknem. Czy to będzie piękno gór czy piękno morza to już kwestia gustu. Nigdy w swoim życiu nie wartościowałem czy góry są ważniejsze od morza czy morze od gór. W każdym z tych środowisk znajdujemy coś wspaniałego, coś pięknego. Miejsce, czas a przede wszystkim ludzi. Bo na morzu spotykamy wspaniałych, dobrych ludzi. W górach spotykamy wspaniałych ludzi. Tam nie ma miejsca na złych. I to chyba jest w pływaniu po morzu czy chodzeniu po górach najpiękniejsze. Poza mierzeniem się z naszymi słabościami, sięganiem do granic naszej wytrzymałości, rozwijaniem się, doskonaleniem.



Jest Pan uzależniony od adrenaliny? Uprawia Pan sporty raczej ekstremalne. Wyobraża Pan sobie siebie spędzającego weekend w ogródku przy grillu?

Oczywiście, że sobie to wyobrażam, zresztą często to ze znajomymi robimy. Trzeba czasami odpocząć. Niektórzy żeby odpocząć wyjeżdżają w góry albo płyną w rejs albo jadą zanurkować albo skoczyć ze spadochronem, - ja, żeby odpocząć, robię grilla. Czy jestem uzależniony od adrenaliny? Nie jestem, chociaż ją oczywiście uwielbiam. Ale w tym wszystkim musimy pamiętać, że to, co postrzegamy jako adrenalinę, coś, co dostarcza nam jakiegoś speeda czy uniesienia – to trzeba kontrolować. To nie jest uzależnienie. Uzależnieni jesteśmy kiedy tego nie kontrolujemy – w górach, na morzu czy przy innych pasjach. Powiem tak – moja córeczka jest w drugiej klasie szkoły podstawowej. Rozpoczyna okres samodzielności i jeździ sama do szkoły autobusem. Na początku było tak, że ona jechała autobusem, a ja za nią samochodem. To jest adrenalina – troska o dziecko, o rodzinę. To dostarcza czegoś nieporównywalnie większego niż skakanie ze spadochronem.

Skąd wziął się pomysł na utworzenie Morskiej Agencji Poszukiwawczej? Czy poszukiwanie wraków to popularna dziedzina?
To nie był tylko mój pomysł, tylko mojego kolegi z Warszawy, świętej pamięci Przemka Pietrasa. Śmiejemy się, że kiedyś nie wziął tabletki i stąd mu się wziął taki szalony pomysł. Ponieważ się znaliśmy, mieliśmy podobne zainteresowania, zgadaliśmy się i tworzyliśmy to wspólnie. Jeszcze był kolega Hubert Jando, Piotrek Surzyn, którzy podchwycili pomysł, im bardziej szalony tym lepszy. Poszukiwanie wraków czy innych artefaktów, w głębinach czy gdziekolwiek indziej to bardzo trudne zadanie. Wyobrażamy sobie to tak, że gdzieś tam płynie statek, ktoś z niego skacze, nurkuje i szuka. W rzeczywistości są to żmudne, często lata pracy w bibliotekach i archiwach, często rozmowy ze świadkami, jeśli istnieją. To bardzo nudne przedsięwzięcie. Spektakularny efekt, który buduje nasze wyobrażenia o poszukiwaniach, też zdarza się bardzo rzadko. Chociażby nasza wyprawa w poszukiwaniu „Orła”. Nie udało nam się go odnaleźć, mimo ogromnego zaangażowania firmy BALEXMETAL, która sfinansowała wszystko. Teraz moi koledzy kontynuują przedsięwzięcie, zwłaszcza Hubert Jando, ja się z niego trochę wycofałem z powodu spraw zawodowych i rodzinnych. I to nie dlatego, że nie miałbym czasu popłynąć, ale właśnie dlatego, że nie mam czasu szukać po archiwach.



Pływał Pan na niemal wszystkich morzach i oceanach świata. Ulubiona destynacja? A może jest takie miejsce, gdzie jeszcze Pan nie był, a bardzo chciałby Pan być?
Jest gigantyczna ilość miejsc, w których nie byłem. Bardzo często swoje podróże postrzegam w kategoriach właśnie nie tego, gdzie byłem ale gdzie jeszcze chciałbym być. Zwiedziłem około 50,60 krajów na świecie, mówię o takich, w których przebywałem dłużej niż miesiąc. Chodziłem po różnych górach, poczynając od Tatr skończywszy na Himalajach, Hindukuszu czy Karakorum. Pływałem na różnych morzach… Świat jest zbyt duży, żeby zobaczyć wszystko od razu, nasze życie zbyt krótkie a obowiązki czasem nas powstrzymują. Ale zachęcam wszystkich, żeby to robili. Świat jest piękny. Niesamowity. Trudny do wyartykułowania. Przytoczę taka historię – leżałem kiedyś w szpitalu, miałem problemy z oczami. Trafił na ten sam odział starszy dżentelmen, który nie widział od pięciu lat. Po operacji stanął w oknie, jeszcze z oczami chronionymi przez przyciemniane sitka i spojrzał na to, co było za oknem. Tam był kawałek drzewa i mur szpitala. I powiedział znamienne słowa, które mi utkwiły w pamięci - „I kto powiedział, że cudów nie ma”. Nie chodziło o to, że znowu po tylu latach widział ale o to, co zobaczył. Często przechodzimy obok rzeczy pięknych, cudownych, wspaniałych, których nie zauważamy. Musimy mieć ich świadomość. Nie musimy jechać do Taj Majal czy Karakorum Way – czasami piękno jest blisko nas. To nie tylko miejsca, ale i ludzie, których spotykamy w czasie podróży. A wspaniałych ludzi można spotkać za rogiem. Tuż za rogiem.



Krzysztof Piwnicki - kapitan jachtowy i motorowodny. Instruktor PZŻ i ISSA. Członek Rady Administracyjnej Międzynarodowej Federacji Szkół Żeglarskich) i Konwentu Komandorów Pomorskiego Związku Żeglarskiego. Współzałożyciel i pierwszy prezes Morskiej Agencji Poszukiwawczej. Historyk, podróżnik i publicysta. Wieloletni dydaktyk, szkoleniowiec i wykładowca żeglarski specjalizujący się w prawie morskim. Pomysłodawca i organizator Mistrzostw Polski Żeglarzy i Motorowodniaków w Narciarstwie i Snowboardingu Snowsail. Pływał niemal na wszystkich morzach i oceanach świata. Uczestnik i organizator rejsów i wypraw żeglarskich. Prywatnie spadochroniarz, narciarz, alpinista, miłośnik gór i nurkowania. Szef wyprawy badawczej Orzeł – Balexmetal poszukującej na Morzu Północnym ORP „Orzeł”. Organizator wypraw wysokogórskich (Himalaje, Hindukusz, Karakorum, Alpy). Zwiedził ponad 50 krajów na trzech kontynentach. Działacz społeczny. Kawaler Złotego Krzyża Zasługi Stowarzyszenia im. Józefa Piłsudskiego.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857