Arek przez lata marzył o własnym jachcie. Nie zniechęcały go opinie przyjaciół, którzy starali mu się ten „wariacki” pomysł wybić z głowy, udowadniając, że o wiele prościej i taniej jest jacht czarterować.
Argumenty były racjonalne, zwłaszcza jeden, który powtarzał mu do znudzenia Wojtek – przez jaki czas, będziesz Arku w ciągu roku ze swego stateczku korzystać, policz koszty utrzymania, opłaty za miejsce w marinie, konieczność remontów, bieżącej konserwacji. Trzeba być krezusem, aby sobie pozwolić na taką ekstrawagancję. Arek słuchał tego w milczeniu, ale nie rezygnował ze swego marzenia. Mało tego, udało mu się namówić kilku znajomych, aby razem z nim podjęli się karkołomnego zadania. Budowa trwała kilka lat. Współbudowniczowie wykruszali się, zniechęceni trudnościami, ale Arek twardo stał przy swoim. Wreszcie sukces – budowa została ukończona. Ale to nie był koniec kłopotów, teraz Arek musiał załatwić formalności rejestracyjne, to też sporo trwało. Nadszedł czas na dziewiczy rejs. Razem z tymi, którzy trwali przy nim do końca wyruszył na podbój Bałtyku. Jacht okazał się być całkiem dzielnym i wygodnym. Żegluga zapowiadała się przyjemnie, słońce przygrzewało, wiatr wiał tyle ile trzeba, jachcik pokonywał fale. Minęli Bornholm, który teoretycznie miał być celem podróży, a wtedy zdecydowali się płynąć dalej – do Szwecji. Nie martwili się o posiłki, bowiem zabrali ze sobą na pokład pokaźne wiaderko świeżo przygotowanych słynnych śledzi Wingertowej. Pani Wingertowa mieszkająca w Międzyzdrojach kibicowała od dawna budowie jachtu i otoczyła Arka iście matczyną opieką. Gdy tylko dowiedziała się o planowanym dziewiczym rejsie, wybrała się do znajomych rybaków po sporą partię właśnie złowionych śledzi. W ich przygotowaniu osiągnęła mistrzostwo. Słońce, jacht, Bałtyk, wiatr i śledzie Wingertowej – życie może być piękne.
Śledzie Wingertowej Śledzie sprawić, opłukać, oprószyć solą i pieprzem. Cebulę pokroić na niewielkie kawałki. Śledzie obtoczyć w mące. Na patelni rozgrzać olej i obsmażyć na nim śledzie, do momentu aż się zrumienią. Przygotować marynatę – woda, liść laurowy, ziele angielskie, kilka ziaren gorczycy, ocet i trochę oleju. Proporcje i ilość dobrać według uznania, marynaty ma być tyle aby przykryła śledzie. Marynatę gotujemy przez chwilę, śledzie układamy w głębokim naczyniu, przekładając je posiekaną cebulą i zalewamy gorącą marynatą. Odstawiamy na kilka dni. |