TYP: a1

Festiwal raków

sobota, 1 września 2012
MZ

Przy każdej okazji Marcin podkreślał, że nie znosi zimna, chłodnego morza, lodowatego wiatru i deszczu. Dlatego też praktycznie nigdy nie dawał się namówić na żeglugę nie tylko po Morzu Północnym, Atlantyku powyżej pewnych szerokości, ale nawet po swojskim Bałtyku.

Gdy otrzymywał propozycję, nawet intratną, poprowadzenia rejsu na tych wodach – odmawiał. Gdy przyjaciele zapraszali go do swojej załogi by razem popłynąć na przykład na Islandię, chętnie oglądał zdjęcia jakimi go kusili, przyznawał, że jest tam wyjątkowo pięknie.

No to płyń z nami - mówili.

- Za nic, tam jest zimno - odpowiadał.

- Jak zimno! Teraz tam jest 15 stopni - zachęcali przyjaciele.

- No właśnie, nie pływam tam gdzie temperatura schodzi poniżej dwudziestu.

Jednak raz do roku w sierpniu czynił wyjątek, czarterował jacht i płynął w poprzek Bałtyku, do Szwecji. No, trzeba przyznać, że nie wymagało to od niego wielkiego heroizmu, Bałtyk w sierpniu to jednak nie Morze Północne, czy też północny Atlantyk. Niemniej jednak Marcin uważał, że jest to z jego strony poświęcenie, na które zdobywał się tylko dlatego, że w Szwecji czekała go niebywała uczta. Niektórzy z bliskich, chcąc mu owego poświęcenia zaoszczędzić, sugerowali krótszą i wygodniejszą podróż promem lub samolotem. Ale wtedy Marcin dumnie odpowiadał:

- Jestem żeglarzem!

Od razu zdradzimy tajemnicę. Otóż Marcin płynął przez Bałtyk, którego nie lubił po to, by wraz ze swoimi szwedzkimi przyjaciółmi oddać się obżarstwu. Uwielbiał raki, a to one w tym czasie zdobiły szwedzkie stoły. Nie zdobiły natomiast polskich stołów, zdobycie raków w Polsce graniczy z cudem. Jeśli już w jakimś luksusowym sklepie się pojawią, to ich cena powala. Co się stało z naszymi rodzimymi rakami, niegdyś było ich sporo – starsi żeglarze wspominają z rozczuleniem nocne łowy na nie na mazurskich jeziorach. Wystarczało światło latarki, niewielka siatka na długim kiju i już po kilkunastu minutach słychać było szelest pancerzy raków, jakie znalazły się w niewoli, by za chwilę zamienić się w smakowity posiłek.

Raki

Stworzenie z raków znakomitej potrawy jest stosunkowo proste, aczkolwiek zahacza o okrucieństwo – no cóż, trzeba się z tym pogodzić. Oczyszczone pod bieżącą wodą raki wrzucamy na gotującą się, posoloną wodę wraz ze sporą porcją kopru. Gotujemy pod przykryciem przez około 15 minut. Odcedzamy i wykładamy na półmisek. To właściwie wszystko – teraz dodatki, może być białe pieczywo, niektórzy preferują majonez, w którym wydobyte ze skorupki tak zwane „szyjki” - a właściwie ogony raków można zanurzać. Czym popijać? Wachlarz możliwości jest ogromny – pozostawiamy to Państwa wyobraźni.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857