W sobotę byli uczestnicy i sympatycy Rejsu Pokoju spotkali się na pokładzie Zawiszy Czarnego.
„Rejs Pokoju był jednym z najtrudniejszych i najciekawszych przedsięwzięć zorganizowanych na pokładzie Zawiszy, choć nawigacyjnie i żeglarsko nie stawiał przed uczestnikami wielkich wyzwań- mówił kapitan Waldemar Mieczkowski.- Wymagająca była załoga złożona z przedstawicieli tak różnych narodowości i religii. Ci młodzi ludzie nie byli przypadkowi, oni chcieli tam być i udowodnili, że to możliwe.”
W spotkaniu oprócz kapitana Rejsu Pokoju Waldka Mieczkowskiego, który w tamtym okresie był również komendantem CWM ZHP, uczestniczyli oficerowie: Joanna Dombrowska, Magdalena Jabłonowska i Grzegorz Rösner. Wspominali, mniej lub bardziej poważne, rejsowe historie i odpowiadali na pytania słuchaczy przybyłych by dowiedzieć się więcej na temat RP. Wśród sympatyków Zawiszy i historii polskiego żeglarstwa nie zabrakło przedstawicieli władz. W zawiszowym kubryku gościł Radny Miasta Gdynia pan Lechosław Dzierżak i pan Adam Labuhn przedstawiciel senatora RP Sławomira Rybickiego.
Czym w takim razie był Rejs Pokoju, że po 20 latach wciąż wzbudza emocje i jest uznawany za jeden z najważniejszych rejsów Zawiszy? Jak wynika z opowieści druha kapitana pomysł przyszedł z zewnątrz. Światowe Biuro Skautowe chciało zorganizować rejs, w ramach którego młodzi ludzie z krajów zwaśnionych, dotkniętych konfliktami i sporami, zamustrują na pokład żaglowca, aby pokazać, że możliwa jest współpraca i wspólny wysiłek na rzecz pokoju. Zawisza Czarny jako jedyny żaglowiec skautowy na świecie stał się oczywistym wyborem. Tak też w sierpniu 1999 roku polska załoga stała, podjęła trud uczynienia z osób różnych narodowości, religii i kultur jednej załogi. Mimo, że wydawało się to karkołomnym przedsięwzięciem oficerowie pracujący bezpośrednio z załogą dobrze wspominają dowodzenie wachtami i zaangażowanie młodzieży w program.
„Uczestnicy byli bardzo dzielni- mówiła Joanna Dombrowska- oprócz tych wszystkich wacht, alarmów do żagli i rejonów codziennie mieli kilka godzin zajęć. Uczyli się komunikacji, polubownego rozwiązywania konfliktów. To był spory wysiłek nie tylko żeglarski ale i umysłowy.” Z opowieści reszty załogi wynika też, że załoga Rejsu Pokoju, w każdym odwiedzanym porcie realizowała wiele obowiązków. Były spotkania z politykami i działaczami, festyny, występy i zajęcia z lokalną młodzieżą. Wszystko to, aby szerzyć ideę pokoju i współpracy.
Samo uczestnictwo w rejsie i spotkanie z nieraz trudnymi życiowymi historiami jego uczestników było ważnym przeżyciem, również dla polskiej części załogi.
„To zmieniło moje patrzenie na życie- mówiła Magda Jabłonowska- zmieniły się moje priorytety. Byłam wtedy jeszcze studentką i po powrocie do kraju zupełnie inaczej spojrzałam na moje dotychczasowe problemy.”
Kilka słów o kontynuacji misji i doświadczeń z Rejsu Pokoju powiedział hm. Rafał Klepacz, prezes CWM ZHP.
„Rejsy polsko-ukraińskie i polsko-litewskie, które realizowaliśmy kilkanaście lat później kontynuowały ideę rejsu wielonarodowościowego. Wachty zawsze były mieszane, każdej dowodził polski oficer i starszy wachty z Ukrainy lub Litwy. Dzięki temu, mimo czasem nie łatwej historii, obcy sobie ludzie szybko stają się jedną załogą”.
Sobotnie spotkanie oficjalnie zakończyło się żeglarskim toastem i kilkoma szantami wykonanymi przez Kapitana Waldka Mieczowskiego i Jacka Jakubowskiego- dyrektora Męskiego Chóru Szantowego „Zawisza Czarny”. W praktyce jeszcze długo kubryk i mesa pełne były rozmów, wspomnień i radości ze spotkania po latach.
Tagi: Zawisza Czarny, Rejs Pokoju