Tegoroczna, czwarta edycja regat Bitwa o Gotland, zapowiada się wyjątkowo. Do rywalizacji zgłosiło się 22 zawodników, a same zawody rozgrywane są w tym roku jako Delphia Challenge i stanowią element obchodów dwudziestopięciolecia istnienia firmy Delphia Yachts, największego producenta jachtów żaglowych w Polsce.
S/Y Polska Miedź (Delphia 40.3) na której Krystian Szypka ustanowił w 2013 rekord regat - do dziś niepobity/ fot. J.Zieliński |
„Trudno wyobrazić sobie większe wyzwanie niż regaty samotników. Jeden człowiek, jeden jacht i ponad 500 mil do przepłynięcia. Patronat takich regat to dobry sposób na podkreślenie 25 lat Delphii poświęconych prawdziwemu żeglarstwu” – komentuje prezes Delphii, Piotr Kot, zaangażowanie swojej firmy w tegoroczną Bitwę o Gotland.
„Uważam, że Bałtyk i Polska zasługują na takie poważne i trudne regaty. Mamy u siebie wspaniałych żeglarzy i cieszę się, że na własnym akwenie mają takie wyzwanie. Liczymy też, że w kolejnych latach impreza przyciągnie gości z zagranicy. Szwedzi mają Gotland Runt, my Bitwę, to wprawdzie regaty o różnym charakterze, ale dzięki temu mamy na Bałtyku więcej zróżnicowanych imprez na naprawdę wysokim poziomie” – dodał.
Marka Delphia jest rozpoznawalna wśród żeglarzy na całym świecie, a liczba jachtów, które opuściły tę polską stocznię to ponad 20 000 jednostek żaglowych i motorowych.
Skąd się wzięła Bitwa?
Kilka lat temu Krystian Szypka przygotowywał się do startu w transatlantyckich, klasycznych regatach samotników OSTAR. Aby wziąć w nich udział, musiał uzyskać potwierdzenie posiadanych kwalifikacji - nie chodziło wcale o patenty kapitańskie, ale o pokonanie trasy, częściowo podobnej do tej, jaką musieli pokonać zawodnicy na oceanie.
W Polsce nie było wówczas regat samotników, których trasa liczyłaby więcej niż 500 mil i posiadała maksymalnie dwa punkty zwrotne, jak wymagają tego przepisy Royal Western Yacht Club of England, organizatora OSTAR.
Pierwszą Bitwę zorganizowano więc w roku 2012. Były to regaty nietypowe, ponieważ dwóch rywalizujących ze sobą kapitanów pokonywało różną trasę. 4 października 2012 Jacek Zieliński wystartował z Gdańska, a Krystian Szypka ze Świnoujścia. Obaj wystartowali o tej samej godzinie, obaj musieli okrążyć Gotlandię, obaj pokonali liczne przeciwności pogodowe i po niecałych czterech dobach wyścigu non-stop równocześnie przecięli wspólną metę w Gdańsku.
Dzięki pierwszym w historii polskiego żeglarstwa polskim samotnym regatom non-stop na tak długiej trasie, Krystian Szypka uzyskał kwalifikację do OSTAR. 27 maja 2013 na jachcie Sunrise wystartował z brytyjskiego Plymouth do Newport w USA. Ukończył wyścig na 3 miejscu w najpopularniejszej klasie Jester, dedykując niełatwe zmagania z Atlantykiem zmarłej siatkarce, Małgorzacie Dydek. Jesienią zorganizował po raz drugi Bitwę o Gotland.
W edycji 2015 kolejny żeglarz z Polski będzie ubiegał się o kwalifikację do regat OSTAR. To Andrzej Kopytko, startujący na własnym jachcie Delphia 37 GT (True Delphia). W ambitnym projekcie startu w transatlantyckim wyścigu wspiera go firma Delphia.
2. Bitwa po raz drugi
Do udziału w drugiej edycji zgłosiło się kilku zawodników, ale wystartowało tylko dwóch. Na starcie miał również pojawić się znany z udziału w regatach Jester Azores Challenge 2012 polski żeglarz samotnik, Edward Zając. Niestety latem 2013 roku Edward zginął w trakcie rejsu. Organizatorzy postanowili uczcić zmarłego tragicznie przyjaciela organizując żeglarski memoriał jego imienia. Portem startu została Ustka, port macierzysty Edwarda. Metą, tak jak poprzednio, Gdańsk. Rywalizację wygrał Krystian Szypka (s/y Polska Miedź - Delphia 40), drugie miejsce zajął Jacek Zieliński (s/y Quick Livener).
Aby kontynuować coroczne wspomnienie postaci Edwarda Zająca ustanowiono specjalną nagrodę jego imienia dla najwytrwalszego zawodnika. Ten, kto na mecie melduje się jako ostatni, otrzymuje za wytrwałość i konsekwencję nagrodę im. człowieka, dla którego wytrwałość, odwaga i przeciwstawianie się żywiołom stanowiło chleb powszedni.
3. Trzecie rozdanie
Ponieważ pierwotna formuła – pojedynku zachodu ze wschodem – była dość uciążliwa dla zawodników, od roku 2014 Bitwa ma wspólny start i metę w Gdańsku. W trzecich regatach brało udział siedmiu zawodników, jeden wycofał się na trasie z powodów technicznych. Do mety dotarło sześć jachtów. W klasyfikacji KWR (najszybszy w czasie bezwzględnym) zwyciężył Jacek Zieliński (Quick Livener), odbierając puchar Krystianowi. Nagrodę im. Edwarda „Gale” Zająca zdobył ostatni na mecie Maciej Ziemba.
Kto zdobędzie puchar w tym roku?
Wczoraj swój udział w Bitwie zadeklarował Zbigniew Gutkowski. Wystartuje też Kuba Strzyczkowski, znany z radiowej Trójki. Pucharu będzie bronił Jacek Zieliński, który brał udział we wszystkich poprzednich edycjach tych regat i nie wyobraża sobie, że mógłby nie wystartować. Bartek Czarciński stara się jak najlepiej przygotować do planowanego rejsu dookoła świata, dlatego zdecydował się na start w Bitwie. Aleksandra Emche będzie pierwszą kobietą w stawce – i miejmy nadzieję, że kolejne pójdą w jej ślady. Andrzej Kopytko chce, tak jak zrobił to wcześniej Krystian Szypka, wystartować w OSTAR 2017. Dla niego Bitwa to kwalifikacja do regat przez Atlantyk oraz kolejne mile morskie doświadczenia za rufą.
Zbigniew Gutkowski: „Bitwę chcę potraktować jako próbę najszybszego pokonania trasy regat – z Gdańska dookoła Gotlandii i Faro. Pięćset mil samotnie i non-stop to już jest wyzwanie, trasa nie jest wcale taka banalna, a czas, jaki uda się uzyskać, zależy od warunków. Cieszę się, że takie regaty mamy u siebie i nie trzeba nigdzie daleko jechać – można spontanicznie powiedzieć sobie „czemu nie” i po prostu
wystartować. Anglicy mają Fastnet, Australia ma Sydney-Hobart … może kiedyś Bitwa będzie tak samo kultowa?” – mówi najbardziej znany polski regatowy żeglarz oceaniczny. „Mój jacht będzie startował poza klasyfikacją Open i ORC, w oddzielnej kategorii IMOCA, którą organizatorzy utworzyli specjalnie w tym celu” – dodaje Gutek. „Tak więc nie będę rywalizował o puchar, ale wystartuję ze wszystkimi, żeby zrealizować własny cel.”
Kuba Strzyczkowski: „Nie mam wyszukanych celów, na nic specjalnie nie liczę, ale bardzo się cieszę na te regaty. Żeglarstwo to dla mnie hobby, okazja do zabawy i oczywiście do sprawdzenia się. Cieszę się, że będę mógł wrócić na pokład Delphii Trójki. To są trudne regaty, więc satysfakcja z ich ukończenia będzie bez względu na wynik. W stawce regat są ludzie z ogromnym doświadczeniem, do tego uzbrojeni (śmiech). Ja wciąż nie mam wytyku do spinakera, który może się przydać. A nie znam nic gorszego niż bezradność na wodzie z powodu sprzętu. Wśród żeglarzy samotników większość ma marzenia dalszych rejsów, ale wiadomo, że wiąże się to z określonymi trudnościami organizacyjnymi. Ja też mam taki plan, ale za wcześnie, żeby jeszcze o nim mówić.”
Jacek Zieliński: Dla mnie to najważniejsze regaty sezonu. Bardzo trudno jest mi wyobrazić sobie, że mogłyby się odbyć beze mnie. W tym roku nie płynie Krystian, więc nie będzie mojego głównego rywala, ale jest kilku naprawdę mocnych zawodników. Zajęcie miejsca na pudle to będzie sukces. Zapożyczyłem się i zainstalowałem na jachcie nowy autopilot. Gdybym myślał inaczej, nie podjąłbym się takiej inwestycji (śmiech).
Bartek Czarciński:
„Liczyłem na typowe warunki wrześniowego Bałtyku, ale tak się chyba nie zdarzy. W Bitwie chciałem startować już od pierwszej edycji, ale wciąż nie miałem jachtu. Sam finansowałem budowę i sam wszystko robiłem, więc trochę to trwało, bo w międzyczasie musiałem pracować, żeby mieć środki na kolejne prace. Tym razem już nie mam wymówki (śmiech), a start jest elementem większego planu. Wciąż jestem na etapie testowania łódki, która jak na razie zaskakuje mnie pozytywnie. Kolejne 500 mil za rufą to będzie kolejny etap przygotowań i kolejne doświadczenie.”
Aleksandra Emche: „Każdy rejs jest dla mnie nauką i drogą do ulepszania swojego warsztatu żeglarskiego i tak traktuję te regaty, jako możliwość sprawdzenia siebie i dopracowania umiejętności, które pomogą mi w realizacji własnych żeglarskich marzeń. Najważniejszy jest start w regatach i bezpieczny powrót na linię mety. Plan? Nie zostać na szarym końcu. Chcę też pokazać tym, którzy wątpią w moje żeglarstwo, że potrafię to robić i cały czas mam z żeglowania ogromną frajdę, mimo tego, że czasami bywa ciężko.”
Andrzej Kopytko:
„Płynę po kwalifikację do wymarzonego OSTAR - trzeba pokonać trasę o długości minimum 500 Mm, samotnie, na tym samym jachcie, na którym planuje się start w regatach przez Atlantyk w 2017 roku. Kilka lat temu Kuba Strzyczkowski przepłynął Atlantyk. Opowiadał potem o pasji jaką jest żeglarstwo i o tym, że trzeba mieć marzenia i je realizować. To chyba dzięki tym słowom uwierzyłem, że moje też się może spełnić. Zaczynam je realizować, i nie przypuszczałem, że wystartuję kiedyś z Kubą w tych samych regatach.”
Czwarta edycja Bitwy o Gotland to spotkanie niezwykłych żeglarzy, którzy mają jeden cel: jak najszybciej ukończyć samotny wyścig non-stop. To liczna reprezentacja samotników. Miejmy nadzieję, że dzięki regatom niektórzy z nich zrealizują marzenia i wypłyną na szersze wody tak, jak planują.