Co mają wspólnego foki z ultradźwiękami? Ano okazuje się, że jeden z foczych gatunków wykorzystuje ultradźwięki – prawdopodobnie do komunikowania się, choć naukowcy nie wykluczają, że dźwięki te mogą służyć do echolokacji.
Foki, które zaskoczyły naukowców to weddelki arktyczne, żyjące w morzach Antarktyki i na południowych wyspach subpolarnych, zapuszczające się czasem aż do Australii, Nowej Zelandii czy Ameryki Południowej. Weddelki potrafią nurkować do głębokości nawet 600 metrów i wytrzymać pod wodą 80 minut. Są też w naukowym środowisku znane jako „gaduły” - już w 1982 roku biolodzy morscy wyodrębnili 34 nawoływania weddelek związane z interakcjami społecznymi.
Dźwięki wydawane przez weddelki często są obiektem badań – tym razem przez dwa lata nagrywali foki naukowcy z University of Oregon. I to oni dokonali odkrycia, że foki wydają także bardzo wysokie tony, niesłyszalne dla ludzkiego ucha. I co więcej, dźwięków tych foki używały regularnie. Badacze odkryli dziewięć typów takich nawoływań, które składały się z pojedynczych lub wielu różnych elementów o pewnych podstawowych częstotliwościach - opisano te elementy jako ćwierkanie, gwizdy i trele. Dwa z jedenastu odkrytych elementów wykraczały częstotliwością poza 30 kHz, a sześć przekraczało 21 kHz (człowiek słyszy dźwięki o maksymalnej częstotliwości 20 kHz). Jeden gwizd osiągał natomiast aż 44,2 kHz, a ćwierkanie - 49,8 kHz. Powstające dodatkowo tony harmoniczne przekraczały czasami aż 200 kHz. Jest to o tyle ciekawe, że do tej pory uważano, że foki używają dźwięków słyszalnych także dla człowieka.
Odkrycie odkryciem ale teraz jeszcze trzeba zbadać, do czego fokom potrzebne są ultradźwięki. Naukowcy przypuszczają, że w ten sposób foki mogą starać się odróżniać na tle innych zwierząt, co ułatwiałoby im porozumiewanie. Jedną z koncepcji było to, że weddelki, podobnie jak delfiny czy nietoperze, używać ultradźwięków w echolokacji w czasie omijania przeszkód i szukania zdobyczy przy gorszej widoczności.
Tagi: foka, ultradźwięki, odkrycie