TYP: a1

Cały Kraków czyta(ł)

piątek, 11 listopada 2011
Kinga Rzucidło
W miniony weekend, dokładniej 3-6.11.2011 w Krakowie odbywały się XV już Targi Książki. Przez cztery dni Halę Targów przy ul. Centralnej 41 odwiedziła rekordowa liczba blisko 35 tysięcy zwiedzających.

I mnie, prawdziwego mola książkowego, nie mogło tam zabraknąć. Z gabarytowo porównywalnym workiem Świętego Mikołaja pełnym książek w jednej ręce, z mapką stoisk i planem spotkań z autorami w drugiej oraz z kilkoma zachomikowanymi polskimi złotymi w portfelu stanęłam u wrót raju – wejścia na Targi. A jak wszem i wobec wiadomo, kręte drogi wiodą do celu i dostać się do raju nie jest łatwo. Czytelnicy przed wejściem musieli odczekać swoje, w zawiłych ogonkach powszechnie zwanych kolejkami, przestępując z nóżki na nóżkę powoli przesuwali się do przodu. Jedni wykorzystywali ten czas bardzo aktywnie – studiując plan rozmieszczenia poszczególnych oficyn wydawniczych, inni niczym żyrafy wyciągali szyje i zwracali twarz do ciepłych, jesiennych promieni słońca gromadząc energię na nieuchronne starcie z tłumem podobnych do siebie pasjonatów.

A lekko nie było. Organizatorzy nie zawiedli. Pół tysiąca wydawnictw, ponad 400 autorów, upusty, profity, wyprzedaże i konkursy jak lep na muchy tłumnie przyciągały czytelników. Gorąca atmosfera w przenośni i… dosłownie. Zwiedzający co rusz zrzucali z siebie kolejne warstwy ubrań i z nieodłącznym planem w dłoni kluczyli pomiędzy stoiskami w poszukiwaniu ulubionego autora. A i tych nie zabrakło. Dla każdego coś miłego? A i owszem. Prof. Władysław Bartoszewski, Jacek Dehnel, Jacek Dukaj, Julia Hartwig, Wojciech Kuczok, Roma Ligocka, Ignacy Karpowicz, o. Leon Knabit to tylko kilku z setek wybitnych polskich autorów, którzy swą obecnością uświetnili tegoroczne targi.

Dużym zainteresowaniem cieszyli się także polscy podróżnicy, Wojciech Cejrowski, Basia Meder, Tomasz Michniewicz i Beata Pawlikowska oraz autorki tzw. literatury kobiecej: Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Katarzyna Grochola, Monika Szwaja i wiele innych. Nie zabrakło i znanych osobistości, aktorów, dziennikarzy, celebrytów. Pojawili się m.in. Szymon Hołownia, Kora Jackowska, Piotr Kraśko, Jarosław Kret, Wojciech Mann, Marcin Meller, Marcin Prokop czy Marek Siudym. Dopisali także goście z zagranicy, a wśród nich Marlena de Blasi, Alan Bradley, Graham Masterton, Iny Lorenz.

Wielkim wydarzeniem był czytany równocześnie wiersz Czesława Miłosza „Ale książki”. Czytelnicy uprzednio otrzymali kartki z wydrukowanym wierszem i w sobotę punkt 12.00 w ramach akcji „Miłosz w samo południe” rozległ się chór tysięcy głosów.

W nadziei na autograf z dedykacją i wymianę kilku słów z ulubionymi autorami manewrowałam pomiędzy stoiskami. Dla tych, którzy nie mogli pojawić się na targach, przygotowałam niespodziankę, krótką fotorelację… pod żeglarskim kątem. Oto co udało mi się wypatrzeć.

Na początek odwiedziłam jedno z moich ulubionych wydawnictw, Bernardinum, którego książki cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony czytelników. Nic w tym dziwnego, podróżnicze książki z serii „Poznaj świat” nie mają sobie równych.

Jeżeli chodzi o żeglarskie zasoby czytelnicze, muszę stwierdzić, że wydawnictwo stanęło na wysokości zadania. Główną witrynę, obok cenionych podróżników, zajęła półka wybitnych ludzi morza, cztery książki („Znaczy Kapitan”, „Szaman Morski” i „Krążownik spod Somosierry” i „Kolebka nawigatorów”) Karola Olgierda Borchadta i autorska książka „Śladami życia” Dariusza Boguckiego. I co ciekawe, choć to Wojciech Cejrowski zajmował stoisko podpisując swe książki, Karol Olgierd Borchardt cieszył się nie mniejszym powodzeniem. Pewien pan właśnie płacił za książkę „Znaczy Kapitan”, gdy ja pełna uznania dzieliłam się z koleżanką wrażeniami po niedawno przeczytanej lekturze właśnie tej książki. Mój zachwyt chyba udzielił się stojącej obok pani, bo podeszła do mnie i zapytała czy ta książka jest naprawdę tak dobra, jak sobie ją chwalę. Przytaknęłam i na nowo roztoczyłam aurę pochlebnej opinii. Chyba przekonałam panią Bożenę, bo zakupiła egzemplarz na imieninowy prezent dla swojego męża. Obiecałam, że się nie zawiedzie.


Następnie trafiłam na stoisko wydawnictwa Bosz i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to pięknie wydany, bogato ilustrowany album „Żaglowce świata”, poświęcony najsłynniejszym statkom żaglowym. Przepiękne zdjęcia do albumu wykonał znany fotografik-marynista Marek Czasnojć, autorem wstępu jest wybitny żeglarz Krzysztof Baranowski, który napisał: „Trzy rzeczy najpiękniejsze na świecie, to kobieta w tańcu, koń w galopie i statek pod pełnymi żaglami”. Kartkując ów album nie sposób się nie zgodzić zwłaszcza z tym trzecim stwierdzeniem. Ze smutkiem odłożyłam album na półkę, to był już drugi dzień mojej targowej rozpusty, po jego kupnie, mój powrót do domu stałby pod finansowym znakiem zapytania. Sekundę później młoda kobieta niczym trofeum złapała ów album, drugą ręką wybierała numer na telefonie komórkowym. By nie przeszkadzać odeszłam od stoiska, ale przed dalszą drogą postanowiłam sprawdzić jakość uprzednio zrobionego zdjęcia. Nie było najlepsze, odbijające się światło trochę popsuło efekt. Wróciłam więc na stoisko, ale nic z tego, sprzedawczyni zdążyła zapakować ów album do torby. Jak widać pani zdecydowała się na jego zakup. Dobry wybór, ktoś z pewnością ucieszy się z prezentu.

Kolejny przystanek czekał mnie na stoisku wydawnictwa Bezdroża i tu niespodzianka - żeglarstwo w trochę innej formie, „Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi” autorstwa Anny Grebeniow.


Okazało się, że to świeżynka, nowość na rynku wydawniczym więc z zainteresowaniem postanowiłam przyjrzeć się jej bliżej. Książka jest dziennikiem z wyprawy przez pustynię Gobi nietypowym środkiem transportu, żaglowozem - lekkim trójkołowym pojazdem napędzanym siłą wiatru. Gdy podczytywałam tę ciekawą relację z podróży, obok mnie przystanęła na oko moja rówieśniczka, która z zachwytem sięgnęła po tę książkę. I tak stałyśmy obok siebie namiętnie czytając kolejne strony. Nie wytrzymałam i zapytałam towarzyszkę o wrażenia z lektury. I tak dowiedziałam się, że koleżanka Iza wypatrzyła tę pozycję w zapowiedziach wydawniczych kilka dni temu, teraz tylko upewnia się co do słuszności zakupu. Chyba się przekonała, bo książkę kupiła, a chwilę przed tym pozwoliła sfotografować się z książką w dłoni.


Na każdym kroku towarzyszył mi miły dla oka widok książek poświęconych żeglarstwu. Poradniki, albumy, dzienniki zrodzone z pasji i miłości do żeglowania. Oczy czytelników cieszył widok tysięcy książek. Wśród nich nie zabrakło żeglarskich perełek. I co najważniejsze, zwiedzający nie tylko je oglądali ale i chętnie kupowali. To miłe i budujące widząc zarażonych żeglarską pasją prawdziwych moli książkowych.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007