Okazuje się, że przyczyną zatonięcia Titanica mogła nie być góra lodowa. Najnowsze badania wykazują, że kadłub statku był już wcześniej poważnie uszkodzony przez pożar, jaki wybuchł znacznie wcześniej na statku. Informacja o pożarze została zatajona przed opinią publiczną.
Fot. Wikipedia |
Do tak rewolucyjnych wniosków doszedł dziennikarz Senan Molony, od ponad 30 lat badający przyczyny zatonięcia statku. Dziennikarz analizował między innymi zdjęcia statku. Na tych, które zrobiono jeszcze przed wyruszeniem z Southampton zidentyfikował długie na ponad 9 metrów czarne ślady wzdłuż przedniej, prawej strony kadłuba. Tuż za miejscem, w które uderzyła góra lodowa. To tam miał wybuchnąć potężny pożar, który mógł trwać nawet tygodniami. Temperatury, jak podaje Independent, miały wynosić nawet 1000 st Celsjusza a ognia nie było w stanie ugasić kilkunastu mężczyzn.
Ogień na statku miał się pojawić na kilka tygodni przed wyruszeniem okrętu w rejs. Na początku nikt go nie zauważył. Potem, kiedy gaszenie okazało się niemożliwe, szef firmy, która wybudowała Titanica, postanowił o niczym nie mówić pasażerom i wypuścić statek do Nowego Jorku. Ślady pożaru na zewnątrz statku skrzętnie ukryto, a do portu w Southampton Tytanic wpływał uszkodzona burtą zwrócona w stronę morza.
– Rozmawialiśmy z ekspertami specjalizującymi się w metalurgii. Powiedzieli nam, że kiedy tego rodzaju potężne temperatury oddziałują na metal, sprawiają, że staje się kruchy i słabszy nawet o 75 procent – tłumaczy Molony na łamach dziennika Independent. I dodaje, że katastrofa, w której zginęło ponad 1500 osób, była spowodowana „niebywałym połączeniem trzech składników: ognia, lodu i zbrodniczego zaniedbania”.
Najnowsze rewelacje dotyczące zmiany narracji w sprawie przyczyn zatonięcia słynnego liniowca pokazano w noworocznym dokumencie zatytułowanym "Titanic: The New Evidence" wyemitowanym na brytyjskim kanale Channel 4.
Tagi: Titanic, katastrofa, Senan Molony, pożar, góra lodowa