OK, może „środek” to pojęcie względne, ale faktem jest, że ulokowanie starożytnego portu na niewielkiej, pustej wyspie, w sytuacji, gdy ma się do dyspozycji kawał wybrzeża, jest dość dziwnym posunięciem. Może jednak ludzie z epoki żelaza mieli na ten temat inne zapatrywania?
Wydmy, drzewa, nuda...
Należąca do Szwecji wysepka Gotska Sandön jest urokliwym, choć mało zatłoczonym miejscem (nawet jak na szwedzkie standardy). Ma powierzchnię 36 km kwadratowych i leży niemal na środku Morza Bałtyckiego, jakieś 40 km na północ od Gotlandii.
Obecnie mieści się tam park narodowy, w którym rosną piękne sosny oraz pomału przemieszczają się ruchome wydmy. Można powiedzieć, nic nadzwyczajnego – w końcu u nas na wybrzeżu mamy podobny zestaw.
Jedyną rzeczą, która – jak dotąd – wyróżniała Gotska Sandön na tle innych bałtyckich miejscówek był jej wiek. Wyspa jest bowiem stosunkowo młoda – wyłoniła się z morskich odmętów około 5-6 tysięcy lat temu (pamiętajmy, że sam Bałtyk w takiej postaci, jaką mamy obecnie, liczy sobie mniej więcej 13 tysięcy lat).
I cyk wysepka!
Jak to możliwe, że wyspa ot, tak, wynurza się spod wody? Zwykle tego typu zjawiska mają coś wspólnego z wulkanami, ale w tym przypadku było akurat inaczej.
Otóż wspomniane 13 tys. lat temu na skutek zmian klimatycznych z rejonu Morza Bałtyckiego ustąpił lądolód. Sprawiło to, że przyciśnięte nim wcześniej masy skalne stopniowo się rozprężały (podobnie, jak w ciągu dnia „wstaje” materac, na którym spaliśmy przez całą noc).
Geologia nazywa to fachowo ruchami izostatycznymi – i właśnie taki proces doprowadził do powstania Gotska Sandön. Co jednak doprowadziło do tego, że ludzie zdecydowali się zbudować na niej port?
Starożytne ślady
Tak naprawdę pierwsze zwiastuny tego, że na wyspie toczyło się życie, a nawet handel, pojawiły się wiosną tego roku – wówczas środowisko archeologów ekscytowało się dwiema srebrnymi monetami znalezionymi na plaży i pochodzącymi z czasów rzymskich. Uczeni chwycili więc za miotełki oraz inne archeologiczne przyrządy i zaczęli badać Gotska Sandön z większą uwagą.
Dzięki temu odkryli na brzegu wyspy drewniane słupy, zakopane pionowo w gruncie oraz 20 starożytnych palenisk. Zdaniem specjalistów ze Södertörn University dowodzi to, iż mamy tu do czynienia ze stałym obozowiskiem, do którego regularnie przybijały łodzie. Pozostaje jednak pytanie: po co? Co takiego było na tym niewielkim skrawku lądu, że ktoś zadawał sobie trud przypłynięcia właśnie tutaj?
Dobre pytanie...
Oczywiście dzisiaj możemy jedynie spekulować na temat motywacji ludzi z tak odległych nam czasów. Prof. Rönnby z Södertörn University uważa, że przypływający na wyspę żeglarze to prawdopodobnie łowcy fok, którzy zatrzymywali się tu w drodze z pobliskiej Gotlandii. Mogli oni cumować się w porcie, by tutaj we wspomnianych wcześniej paleniskach gotować foczy tłuszcz.
Czy rzeczywiście tak było? Być może już niedługo uda się potwierdzić (lub obalić) tę hipotezę, bowiem szwedzcy uczeni nadal intensywnie eksplorują wyspę, mając przeczucie, że to jeszcze nie koniec odkryć na Gotska Sandön.
Tagi: Bałtyk, Gotska Sandön, nauka, odkrycie, port, archeologia, ciekawostki…surveying out on Gotska Sandön…
— Ny Björn Gustafsson (@NyBjornG) September 17, 2023
- If it’s here, we’ll find it! pic.twitter.com/syAb0IBmy7