Marzy wam się prywatny raj? Można go mieć! Wystarczy tylko wybulić 89 milionów złotych. Za tę kwotę można kupić bajeczną posiadłość w Kostaryce, na półwyspie Osa.
Posiadłość Finca Rio Oro to, bagatela, 1335 hektarów tropikalnego raju w jednym z najbardziej zróżnicowanych biologicznie zakątków ziemi, w południowej części Kostaryki w prowincji Puntarenas między Oceanem Spokojnym i zatoką Golfo Dulce.
Historia nieruchomości jest bardzo interesująca. Pierwsze 17 akrów Derek Ferguson, obecny właściciel kupił 20 lat temu- za 250 tys. dolarów i jak sam twierdzi, choć miał niejakie doświadczenie jako farmer, tak naprawdę nie wiedział, z czym wiąże się hodowla bydła. Przez następne lata dokupywał sąsiednie działki, dziś więc na ten prywatny raj składa się dziewicza plaża, kilka rzek, trawiaste pastwiska i kawałek lasu deszczowego. Nie wspominając o drobiazgach typu wodospady i źródła wody pitnej. Początkowo właściciel trudnił się hodowla bydła, ale najwyraźniej mu się znudziło – a po tym, jak znikło bydło, na teren wróciły endemiczne ptaki i zwierzęta. Na terenie posiadłości rośnie ponad 700 gatunków drzew a wśród nich – 4623 gatunki ptaków, w tym spektakularnie wyglądające szkarłatne ary. Wspomniany las tropikalny i step to mieszkanko dla ok. 140 gatunków ssaków, a w przybrzeżnych wodach mieszka 25 gatunków delfinów. W wodzie pojawiają się czasem walenie, a na plaży jajka składają żółwie. Żeby nie było tak sielankowo, wśród czworonożnych mieszkańców lasu znajdują się także drapieżniki, jaguary i pumy.
Na tym terenie cały rok panuje lato i choć zarzucono hodowlę bydła, częścią posiadłości dalej są pola ryżowe oraz plantacje papai i innych owoców tropikalnych. Co ciekawe, posiadłość prowadzona jest w stylu bardzo ekologicznym. Większość energii potrzebnej do zasilania budynków i maszyn plantacji pochodzi z paneli fotowoltaicznych. Woda jest miejscowa, z tutejszych źródeł a ścieki są uzdatniane za pomocą naturalnych filtrów. Przy czym działka nie jest odcięta od świata – doprowadzono tutaj linię telefoniczna i działa Internet.
Ile Derek Ferguson wydał na całość, jest tajemnicą. On sam mówi o „kilku” milionach dolarów. Teraz do sprzedaży posiadłość wystawiono za 24 mln dolarów. Właściciel chciałby jednak zachować jej ekologiczny, naturalny charakter. Dlatego tez np. odrzucił już kilka ofert kupna, w tym tę składaną przez meksykańskiego dewelopera, który chciał zbudować tam ponad tysiąc domów i pole golfowe.
Tagi: posiadłość, Costa Rica, wybrzeże