TYP: a1

Czy Moby Dick mógł istnieć naprawdę?

piątek, 18 października 2019
Hanka Ciężadło

Co za pytanie, przecież piszą o nim w Wikipedii...    No dobrze, a tak w realnym świecie? Czy ogromny kaszalot ma na tyle rozwiniętą samoświadomość, by rozmyślnie stać się wrogiem człowieka? A jeśli tak, to na ile wredne potrafią być takie wielkie stwory? I co się stanie, jeśli naprawdę się na nas wkurzą? A powiedzmy sobie szczerze: mają ku temu pewne powody.

Krótkie streszczenie

Dla tych, co nie pamiętają szczegółów: powieść pana Melville'a opowiada o dwóch gościach, którzy zaciągają się na statek wielorybniczy. Jego kapitan okazuje się być dość dziwną personą, zaś wkrótce wychodzi na jaw, że głównym celem wyprawy jest nie tyle upolowanie jakiegoś walenia, ile zemsta na bardzo konkretnym kaszalocie: Moby Dicku, przez którego kapitan kiedyś stracił nogę. Teraz jest gotów stracić życie, statek i całą załogę, byle tylko dokonać zemsty.

 

Tyle w temacie fikcji literackiej. O jednak ile człowiek (nawet kapitan) faktycznie mógł nieco odjechać od normalności, o tyle trudno podejrzewać kaszalota o jakieś celowe działanie... chyba. W końcu trudno przewidzieć, co dzieje się w umyśle takiego zwierzęcia (chociaż specjaliści twierdzą, że akurat kaszalot ma olej w głowie – i to w całkiem sporych ilościach).

 

Czy wieloryby zabijają ludzi?

Czasami tak. Ale zawsze następuje to wskutek fatalnego zbiegu okoliczności, niekiedy aktywnie wspomaganego przez ludzką niefrasobliwość. Możemy tu zresztą oprzeć się na konkretnych liczbach, bowiem sprawą zajęli się – a jakże – niezawodni amerykańscy naukowcy.

 

Specjaliści z Amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) obliczyli, że w latach 1999-2010 wskutek wypadków z udziałem ssaków morskich straciło życie 15 osób. Żadna z nich nie została zabita celowo, a przyczyną nieszczęścia za każdym razem była kolizja zwierzęcia z jednostką pływającą. Dodajmy, że w jednym przypadku była to jednostka pływająca tuż za wielorybem, na której znajdowali się turyści koniecznie pragnący obejrzeć zwierzę z bliska.

 

Oczywiście, nie zmienia to faktu, że wieloryby potrafią być groźne. Przede wszystkim, są ogromne, a poza tym niektóre z nich (np. wieloryby biskajskie) mają naprawdę słaby wzrok, więc mogą nas przewrócić i zatopić całkowicie niechcący. Szansa na takie spotkanie jest jednak bardzo mała, bowiem wzrok to niejedyny organ, na jakim polegają te olbrzymy – a jeśli pozostałe sensory mówią im, że w okolicy znajduje się jakiś nietypowy obiekt pływający, wieloryby raczej uciekną, niż podpłyną się nam przyjrzeć.

 

Piękna bestia

Uroda to rzecz względna, podobnie zresztą, jak indywidualne gusta. Większość wielorybów posiada całkiem przyjemną aparycję, nawet jeśli zostaną częściowo skolonizowane przez pąkle. Istnieje jednak pewien wyjątek – zwierzak, którego za wygląd pokochać może chyba tylko matka: kaszalot.

 

Kaszalot nie tylko nie grzeszy urodą, ale na dodatek wcale nie jest łagodnym olbrzymem, lecz całkiem sprawnym myśliwym – jest to największy mięsożerca żyjący aktualnie na Ziemi. Na dodatek jest on obdarzony największym zębiskami, jakie tylko może mieć wieloryb. Nawet jego nazwa - cachalot  - pochodzi od starofrancuskiego słowa, oznaczającego... zęby.

Kaszalot ma też dość dziwne upodobania kulinarne, poluje bowiem na krakeny – gigantyczne głowonogi, a z braku laku nie pogardzi nawet trzymetrowym rekinem.

 

Czy zatem taki zwierzak nie mógłby schrupać również człowieka? Pewnie by mógł. Gdyby chciał. Na nasze szczęście, naukowcy są zgodni co do faktu, że kaszaloty zdecydowanie wolą unikać ludzi. Jak napisał pan Thomas Beale, autor książki o wielorybach, „kaszaloty to zwierzęta niezwykle nieśmiałe i nieszkodliwe”.

 

Czyli Moby Dick nie istniał?

Ależ owszem, istniał, chociaż nazywał się troszkę inaczej. Pamiętajmy, że Melville niemal wszystkie imiona swoich bohaterów zaczerpnął z innych źródeł, głównie z Biblii. Natomiast inspiracją dla stworzenia Moby Dicka stał się Mocha Dick – prawdziwy biały kaszalot, nazwany tak na  cześć wyspy Mocha, gdzie po raz pierwszy go zauważono.

 

Mocha Dick był albinosem, a takie egzemplarze nie mają łatwo. Brak odpowiedniego umaszczenia generuje sporo kłopotów, głównie związanych z trudnościami w ukryciu się w miejscach, gdzie ciemniejsze osobniki mogą łatwo zniknąć. Z tego też powodu Mocha Dick miał zapewne ciekawe życie, bowiem jeśli wierzyć relacjom świadków, jego skóra pokryta była licznymi bliznami od harpunów i nie tylko.

 

Mimo to, kaszalot dożył dorosłości i pewnie dożyłby późnej starości, gdyby miał więcej szczęścia i urodziłby się trochę później. Polowań na kaszaloty zakazano bowiem dopiero pod koniec lat '90 ubiegłego stulecia. Mocha Dick żył jednak w XIX wieku, kiedy polowania na wieloryby były na porządku dziennym. Zabito go więc w 1838 roku, a przedtem zdążył zabić około 30 wielorybników. Czy można mu się dziwić? W końcu walczył o życie.

 

Melville podczas pisania swojej powieści zainspirował się również historią statku Essex, który 20 listopada 1820 roku został staranowany przez białego wieloryba. Zwierzak wybił wielką dziurę w kadłubie, wskutek czego załoga musiała ewakuować się na łodzie. Essex nie był jednak przypadkową ofiarą szalonego zwierzęcia - był statkiem wielorybniczym. Co więcej, był właśnie w trakcie polowania na wieloryby. Czy zatem atak nie był w tym przypadku formą rozpaczliwej obrony? A może nawet czymś więcej?

 

Mądry jak... kaszalot?

Jak już wiemy, kaszaloty nie grzeszą urodą, ale za to wymiatają w innych kwestiach. Przede wszystkim, mają największe mózgi spośród wszystkich istot na naszej planecie. Rozmiar to nie wszystko, powiecie. OK, to prawda, na przykład goryl ma większy mózg, niż człowiek.

 

Tym, co decyduje o inteligencji jest nie tylko masa mózgu, ale też stopień pofałdowania kory mózgowej. I tak się składa, że najbardziej pofałdowaną korę mają ludzie... i kaszaloty. Wszystko to sprawia, że wieloryby te potrafią być niezwykle sprytne, co zresztą jest dla nich koniecznością – jak już wspomnieliśmy, kaszaloty żywią się ogromnymi głowonogami, a te również wykazują inteligencję znacznie przekraczającą to, co reprezentują sobą delfiny czy nawet małpy naczelne. A chcąc zjeść spryciarza, trzeba być większym spryciarzem.

 

Konstrukcja mózgów kaszalotów sugeruje też, że mają one doskonałą pamięć i tworzą skomplikowane struktury społeczne. Tworzą przedszkola, a nawet... szkoły, w których młode uczą się odpowiednich zachowań. Stado kaszalotów potrafi w sytuacji zagrożenia stworzyć tzw. formację margerytki, chroniącą młodego lub rannego osobnika.

 

Co więcej, kaszaloty wykazują też zachowania, jakie chcielibyśmy uznać za „ludzkie”, chociaż w świetle tego, co niekiedy wyprawia człowiek, takie określenie byłoby sporym  nadużyciem. Znany jest bowiem przypadek, gdy stado kaszalotów przygarnęło upośledzonego fizycznie delfina butlonosego.

 

Kaszaloty są zatem inteligentne i w dodatku uczuciowe. Z łatwością potrafią zapamiętać, z którego statku rzucono harpun - i któremu należy za to podziękować; szczególnie jeśli trafił on w kogoś, kogo kaszalot kochał, na przykład w jego dziecko. Czy zatem historia Moby Dicka to opowieść o strasznym kaszalocie, czy o strasznym człowieku? A może mamy ze sobą więcej wspólnego, niż chcielibyśmy przyznać?

 

 

Tagi: kaszalot, Moby Dick
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857