TYP: a1

Czego to Holender nie wymyśli

wtorek, 26 marca 2019
Monika Frenkiel

Ten tekst będzie o krowach morskich. Ale bynajmniej nie chodzi tutaj o dawno wymarłego ssaka, a zwykłe holenderskie mućki. Bo tamtejsza firma pracuje nad pierwszym na świecie gospodarstwem mlecznym, które miałoby się unosić na wodzie w okolicach Rotterdamu.

[t][/t] [s]Fot. Beladon[/s]

Jest to pomysł z cyklu „czego to ludzie nie wymyślą”, ale pomysłodawcy, czyli holenderska firma Beladon twierdzą, że woda to całkiem spory obszar do zagospodarowania, a rozwój nowych technologii stwarza także nowe możliwości. I w sumie trudno się dziwić, że na pomysł posadowienia mlecznej farmy na wodzie wpadli właśnie Holendrzy – mieszkańcy kraju, którzy z woda obyci są jak mało kto na świecie. Chociaż Minke van Wingerden i jej mąż, Peter van Wingerden, wpadli na pomysł nie pod wpływem doświadczeń swojego kraju, a po podróży do Nowego Jorku w 2012 roku. Podczas ich wizyty w miasto uderzył huragan Sandy, który zalał Manhattan i pozbawił prądu wielu mieszkańców. Samochody dostawcze nie były w stanie dowieźć towarów do sklepów i magazynów, wynikły więc problemy z zaopatrzeniem. Wingerdenowie postanowili więc wymyślić sposób takiego produkowania żywności, który mógłby być prowadzony w pobliżu miast a tym samym mógł omijać problemy transportowe.  

Pływające gospodarstwo mleczne ma się unosić na wodach Rotterdamu – ale zapomnijmy o widoku tradycyjnej stodoły na tratwie. Ma to być nowoczesny, wielopoziomowy zakład produkcyjny o rozmiarach 27 na 27 metrów. Pomysłodawcy twierdzą, że farma będzie produkować średnio 800 litrów mleka dziennie – pomieścić się ma tu 40 krów i całość jest rozmiaru typowego dla małego gospodarstwa mlecznego w Holandii. Pływające gospodarstwa, zdaniem Minke van Wingerden, mogą dostosować się do zmian klimatu i będą odporne na huragany.

Na dolnym poziomie gospodarstwa znajdą się maszyny do przetwarzania i pakowania produktów mleczarskich. Krowy będą na drugim poziomie, wraz z robotami udojowymi. Beladon wykorzysta trzeci poziom do uprawy koniczyny i trawy dla krów.

Gospodarstwo ma poddawać jak najwięcej wykorzystywanych materiałów recyklingowi. Same krowy mają być np. karmione różnymi odpadami z miasta - zbożami pozostałymi w lokalnych browarach czy produktami ubocznymi z młynów. Firma chce także przetwarzać również inny, nieodłączny produkt uboczny hodowli, czyli gnój i sprzedawać go jako nawóz naturalny.

Władze portu w Rotterdamie początkowo miały zastrzeżenia co do gospodarstwa Beladon. Obawiano się nieprzyjemnego zapachu i hałasu. Gnój ma jednak być szybko usuwany z gospodarstwa przez roboty, co zmniejszy dokuczliwość woni a hałas…no cóż, będzie to jeszcze jeden element życia miasta.

Wingerdenowie maja szerokie plany dotyczące wykorzystania powierzchni wody – po zakończeniu budowy przedsiębiorstwa mlecznego projektują również pływające fermy kurczaków oraz pływające pionowe szklarnie. Beladon rozmawia z innymi miastami, w planach rozwoju pojawia się także Singapur.

I wszystko pięknie ładnie, tylko my ze smutkiem myślimy o 40 krowach ściśniętych na 27 metrach kwadratowych, które nigdy nie będą miały szansy nawet wyjść na łąkę…

Tagi: krowy, farma, Rotterdam, Beladon
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620