Norweski rząd zawarł porozumienie w tej sprawie z siedmioma właścicielami gazociągów; między innymi z naszym Orlenem. Łącznie nacjonalizacji ulegnie 9 tys. km instalacji (głównie podmorskich), a umowa została podpisana ze wsteczną datą 1 stycznia 2024 roku. Co to w praktyce oznacza – i skąd właściwie ten pomysł?
Norweskie złoża
Warto przypomnieć, że Norwegia, mimo iż uchodzi za państwo proekologiczne, należy do najbardziej agresywnych eksploatatorów złóż ropy i gazu. Wyłączna morska strefa ekonomiczna tego kraju jest 16. co do wielkości na świecie i mieści ogromne złoża paliw kopalnych. Sprawia to, że Norwegia zajmuje czwartą lokatę pod względem eksportu gazu. Przebijają ją tylko Rosja, USA i Katar. Norwegowie ochoczo udzielają też koncesji na wydobycie gazu – z tej opcji korzysta m. in. PGNiG.
Krótko mówiąc, gaz ziemny to dla Norwegii prawdziwa żyła złota. Nic zatem dziwnego, że władze dbają o to, by jak najlepiej korzystać z tych zasobów i zapewnić sobie solidne, długotrwałe kontrakty. Dlaczego jednak zdecydowały się na nacjonalizację gazociągów?
Strategiczne instalacje
Jak informuje strona rządowa, nacjonalizacja podmorskich instalacji ma ułatwić „utrzymanie niskich taryf gazociągowych dla firm eksportujących gaz”. Szlachetny zamiar, tym bardziej że od wybuchu wojny na Ukrainie Norwegia jest największym dostawcą gazu dla Europy.
Trzeba jednak pamiętać, że nacjonalizacja nie wynikła tylko z altruizmu. Dzięki upaństwowieniu władze będą mieć realny wpływ na eksploatację i przesył gazu, co zapewni krajowi bezpieczeństwo – zarówno to energetyczne, jak i to rozumiane dosłownie. Po tym, jak kilka podmorskich instalacji zostało w tajemniczy sposób uszkodzonych, Norwegowie uniknąć sytuacji, gdy ktoś nie lubi kraju X i atakuje jego infrastrukturę – bo teraz będzie to infrastruktura norweska.
Ciągłość dostaw przede wszystkim
Umowa, jaką podpisały norweskie władze, kosztowała podatników 1,6 miliarda dolarów. Mimo iż pomysł przejęcia przez państwo części gazociągów powstał w 2023 roku, a więc tuż po wybuchu wojny na Ukrainie, władze zaprzeczają, jakoby inwazja stanowiła inspirację do znacjonalizowania gazociągów.
Umowa obejmuje w głównej mierze podmorskie szlaki przesyłowe prowadzące do Niemiec, Francji, Belgii i Wielkiej Brytanii. W porozumieniu, oprócz rządu Norwegii, wzięły udział firmy:
Tagi: Norwegia, gazociąg, nacjonalizacja