TYP: a1

Kuba samotnie wyrusza na Gwadelupę

środa, 14 listopada 2012
Informacja prasowa

Ostatnie sprawdzanie jachtu przed samotnym rejsem
Fot. Archiwum RejsKuby.pl
13 listopada o godzinie 11.15 czasu polskiego, załoga jachtu Delphia Trójka po 5 dobach żeglugi z Vilamoura w Portugalii na wyspę Gran Canaria (650 mil morskich – ok. 1,200 km. - w trudnych i różnorodnych warunkach pogodowych) - rzuciła cumy w Marinie Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. To ostatni etap “załogowy” w Rejsie 50lecia Trójki oraz „Szlakiem Kolumba” z okazji 520 rocznicy pierwszej wyprawy Krzysztofa Kolumba. Dwuosobowa załoga, sternik morski Kuba Strzyczkowski - jako skipper oraz kapitan Jarek Kaczorowski - jako trener, żegna się ze sobą. W dalszy rejs na Karaiby - już jutro - Kuba popłynie samotnie.

Etap z Vilamoura zawierał także momenty dramatyczne. 09.11.2012 o godz. 13.10 czasu polskiego, 100 mil morskich (ok. 180 km) na południe od portugalskiego miasta Faro - skipper jachtu Delphia Trojka - Kuba Strzyczkowski poinformował o konieczności tymczasowego przerwania rejsu do Las Palmas. Bezpośrednim powodem zmiany kursu była informacja o złamaniu masztu odległego o kilka godzin żeglugi innego polskiego jachtu s/y PRODIGY z dwuosobową załogą (kpt. Andrzej Podwysocki i Joanna Nordyńska). Jednostka płynęła równoległym kursem do Delphi Trójki - w kierunku Las Palmas na regaty ARC. Delphia Trojka dzień wcześniej opuściła - tak samo jak PRODIGY - marinę Vilamoura Algarve. „Mamy tu bardzo zmienną pogodę, dookoła chmury burzowe, bardzo zmienna siła wiatru. Płyniemy w ich kierunku” raportował o 14:00 czasu polskiego Kuba Strzyczkowski. Meldunek kpt. Kaczorowskiego otrzymany po 16:00 z jachtu Delphia Trójka: „Potwierdzamy - załoga PRODIGY jest cała i zdrowa”. Spotkanie na morzu zakończyło się bez konieczności udzielenia asysty. „Jesteśmy już po spotkaniu, każdy popłynął w swoją stronę. Szkoda, że nie będziemy towarzyszyć sobie na kursie do Las Palmas.” – przekazał kpt. Jarek Kaczorowski - „Nasza pomoc nie była im potrzebna, ale dobrze jest wiedzieć, że na morzu można jeszcze liczyć na kogoś poza sobą.” – dodał Kuba Strzyczkowski. Według informacji z jachtu s/y PRODIGY maszt został załamany w silnym podmuchu wiatru, na skutek pęknięcia wanty i wpadł do wody. Kapitan Podwysocki aby uniknąć wkręcenia olinowania w śrubę jachtu zdecydował o odcięciu złamanego masztu - co zostało zrealizowane bardzo sprawnie. Chociaż bez żagli, jacht s/y PRODIGY mając w pełni sprawny silnik i dużo paliwa wrócił do portu jachtowego w Villamoura. Jacht Delphia Trojka po potwierdzeniu, że asysta nie jest konieczna - wrócił na wcześniej zaplanowaną trasę. “Widok jachtu ze złamanym masztem to dla żeglarza widok tak smutny, że trudno go opisać słowami. Postanowiłem, jeszcze bardziej dbać o moją Delphię Trójkę i uważniej się jej przyglądać. Dobrze, że wczoraj nikomu nic się nie stało, a doświadczony kapitan Podwysocki sprawnie poradził sobie z problemem. To także kolejna nauka dla mnie: muszę co najmniej raz na dobę sprawdzić wszystkie ważne elementy. Sztag, wanty, achtersztagi, maszt. Dużo tego.. - napisał wieczorem w swoim dzienniku Kuba Strzyczkowski.

W ocenie trenera i szefa żeglarskiego projektu kpt. Jarka Kaczorowskiego – ostatnie testy żeglarskie Kuba zaliczył bardzo dobrze i jest gotowy do samodzielnej żeglugi. Dużym wyzwaniem było umiejętne gospodarowanie snem czyli na zmianę spanie i aktywność w cyklu po 15-20 minut, jest to niezbędny wymóg bezpiecznego żeglowania długodystansowego. Drugie wyzwanie to samodzielna praca przy żaglach, bez względu na pogodę zarówno w dzień jak i w nocy. Kuba i tutaj odnalazł się doskonale.

W marinie Las Palmas na Kubę czekali już sympatycy z Warszawy i z Bydgoszczy. Marina jest pełna. Kilkaset jachtów z całego świata przybyło na zaczynające się 25 listopada regaty ARC, wśród nich polskie jachty s/y Malajka, La Boheme i High Ocean One. Samotny rejs Kuby na Gwadelupę to ponad 2,650 mil morskich (ok. 5,000 km.). Planowane 3 do 4 tygodni samodzielnej żeglugi w poprzek Atlantyku oznacza konieczność przygotowania się na wiele wydarzeń, których można się spodziewać, ale także na takie, których przewidzieć się nie da. Kuba jest bardzo skoncentrowany, uśmiechnięty ale ma także pełną świadomość podjętego wyzwania. „Cieszę się, że to już, choć respekt przed Oceanem jest” – dodaje. Kuba zaraz po przybyciu do Las Palmas otrzymał sporo listów oraz maili z życzeniami. Niestety nie na wszystkie zdoła odpowiedzieć. Przypominamy, że od rozpoczęcia żeglugi „Szlakiem Kolumba” czyli od 08 listopada 2012 na stronie RejsKuby.pl Strzyczkowski pisze swój własny blog: “Dziennik Skipera” - współprowadzony z Joanną Musiał. - Zapraszamy do lektury codziennych obserwacji i przemyśleń Kuby! – tutaj: rejskuby.pl/dziennik-skippera Podsumowanie etapu: Vilamoura – Las Palmas, główny nawigatotor Rejsu Kuby - Jacek Pietraszkiewicz: Jacht w ostatnim załogowym etapie przepłynął 697 mil morskich (1290 km) w czasie 4 dni i 20.5 godziny. Płynął ze średnią prędkością prawie 6 węzłów (11km/h). Ustanowił również rekord rejsu w długości dobowego przelotu – 166,9 mil morskich (309 km). Największa zanotowana prędkość to 9.1 węzła.

Zobacz aktualną pozycję jachtu

Źródło: RejsKuby.pl
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620