Kilka dni temu pisaliśmy o statku towarowym Ruby (IMO 9626390), uszkodzonym i przewożącym 20 tysięcy ton saletry amonowej. Jednostka ma ograniczoną sterowność, a jej ładunek jest bardzo niebezpieczny; miała kierować się do Kłajpedy, jednak wiadomo, że z pełnymi ładowniami nie zostanie wpuszczona do portu. Co się z nią dzieje teraz?
Dryfujący problem
Saletra amonowa to popularny nawóz, a Rosja jest jednym z największych jego producentów na świecie. Nie powinno nas zatem dziwić, że statek towarowy, który wypłynął z rosyjskiego portu, ma w ładowniach taki właśnie towar. Niestety po drodze jednostka trafiła na kiepską pogodę i została mocno uszkodzona.
Jej ładunek stanowi ogromne zagrożenie; gdyby eksplodował (co jest całkiem prawdopodobne), zniszczenia byłyby gigantyczne. Kilka lat temu w Bejrucie wybuch saletry zmiótł z powierzchni ziemi dużą część dzielnicy portowej – a ilość nawozu, jaka wówczas wybuchła, była siedmiokrotnie mniejsza, niż to, co przewozi Ruby.
Co dalej?
Statek powoli dryfował wzdłuż norweskich wybrzeży, zmierzając do portu w Kłajpedzie. Zgodnie z planem, 21 września miał przekroczyć cieśninę Wielki Bełt i popłynąć dalej. Wiadomo, że tego rodzaju nieproszony gość w ruchliwym miejscu będzie stanowić duży kłopot, zarówno z uwagi na zagrożenie wybuchem, jak i na to, że ma ograniczoną sterowność.
Duński Urząd Morski zdawał sobie oczywiście sprawę z obu tych faktów, dlatego postawił załodze Ruby kilka warunków, których spełnienie miało podnieść poziom bezpieczeństwa na morzu. Najważniejszym zadaniem było uzyskanie choćby częściowej kontroli nad uszkodzoną jednostką, dlatego Duńczycy postanowili, że Ruby będzie holowany. Ponadto na pokładzie statku musiał się znaleźć duński pilot, który będzie wspierać załogę w wybraniu optymalnej trasy.
Uda się?
Miejmy nadzieję, że podjęte przez Duńczyków środki ostrożności przyniosą zamierzony skutek – przy czym „zamierzony” oznacza głównie to, że jednostka opuści wody terytorialne Danii i stanie się cudzym problemem.
Z danych zamieszczonych na Marine Traffic wynika, że Ruby wraz z holownikiem Amber II zatrzymał się u wejścia do Skagerraku, na wodach międzynarodowych, i tkwi tam już dwa dni. Miejsce, w którym stoi, stanowi pierwszy odcinek przejścia prowadzącego wokół Danii na Bałtyk.
Pojawiły się sugestie, iż postój nie wynika z przyczyn stricte technicznych, ale z konieczności opracowania planu rozładunku jego niebezpiecznej zawartości. Nad tą kwestią pochylają się specjaliści ze Szwecji i Danii, a urzędnicy Duńskiej Administracji Morskiej oświadczyli, że pierwotnie zaplanowana trasa do Kłajpedy musiała ulec zmianie w związku z koniecznością znalezienia miejsca, gdzie możliwe będzie opróżnienie statku z niebezpiecznego ładunku.
Czyj to kłopot?
Holowanie, rozładowywanie i ogólne ogarnianie sytuacji z uszkodzonym statkiem załadowanym niebezpiecznym materiałem, wymaga zaangażowania wielu osób, a to oznacza spore koszty. Tymczasem na jaw wyszły ciekawe informacje dotyczące kłopotliwej jednostki.
Oficjalnie pływa ona pod banderą Malty i początkowo podkreślano, że jest „powiązana z Rosją”. Nie było to szczególnie dziwne biorąc pod uwagę zarówno towar, jak i fakt, że statek wypłynął z portu Kandałaksza w obwodzie murmańskim (jeśli spojrzymy na mapę i skandynawskiego „psa”, port umiejscowiony jest dokładnie… pod ogonem).
Okazuje się jednak, że Ruby ma dużo ciekawsze powiązania: zarządzany jest przez spółkę z Libanu, należącą do firmy z Syrii, a w czarter zaangażowane jest przedsiębiorstwo z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tagi: Ruby, statek, Bałtyk, saletra, ekologia, Dania, RosjaRuby Ship with dangerous Russian cargo runs aground in Norwegian waters. The vessel is carrying 20,000 tonnes of explosive ammonium nitrate and has damage to the rudder and cracks in the hull. https://t.co/wM89vgnMOM
— Farnak (@Farnakyboy) September 22, 2024