Delfin… sympatyczny, uśmiechnięty, inteligentny zwierzak. Co prawda, delfiny posiadają również swoją mroczną stronę (tak naprawdę są trochę psychopatami, zabijającymi dla czystej zabawy słabsze od nich morświny), ale jednocześnie mają świetny PR, więc kto by się tam przejmował.
Czyż zatem nie byłoby pięknie, gdyby podczas wakacyjnego rejsu grupka takich zwierzaków przyłączyła się do nas i pośmigała tuż przy naszej burcie? Oczywiście, nie zawsze udaje się na nie trafić - a gdyby tak troszeczkę dopomóc szczęściu? Czy istnieje coś, co zwabia delfiny?
Jak się okazuje, jest na to parę sposobów. Na ile są skuteczne, to już musicie przetestować osobiście. Faktem jest, że delfiny tylko trochę się od nas różnią: lubią towarzystwo, pochlebstwa, dobrą zabawę i darmowe żarcie. Nie stronią też od używek. To chyba naprawdę są ssaki.
Dusza towarzystwa
Aby zaprzyjaźnić się (choćby na kilkanaście minut) z tymi zwierzakami, trzeba nieco je poznać. Delfiny są z natury bardzo towarzyskie i dlatego niemal zawsze trzymają się w grupach. Jeśli więc uda nam się je zwabić, to raczej hurtowo - i bardzo dobrze. Delfiny są także bardzo ciekawskie, zatem rzeczą zupełnie naturalną jest dla nich podpłynąć i przyjrzeć się z bliska nieznanemu obiektowi. Sęk w tym, że coś takiego jak łódka raczej nie może uchodzić za nieznane, zwłaszcza na tych najbardziej atrakcyjnych i uczęszczanych szlakach.
Delfiny chętnie się też bawią. Zdolność dorosłych osobników do zabawy jest zresztą charakterystyczna dla gatunków o wysokiej inteligencji: poza koniecznymi do życia czynnościami, jak zdobywanie pokarmu, opieka nad potomstwem i obrona terytorium, wiele czasu i energii poświęcają zupełnie bezproduktywnym rozrywkom. I w tym właśnie należy upatrywać naszej szansy.
Sposób na rozdymkę
Rozdymki to całkiem małe rybki - dopóki się nie wkurzą albo nie przestraszą. Albo jedno i drugie. Wówczas rozdymka, jak nazwa wskazuje, rozdyma się niczym balonik, co ma zrobić piorunujące wrażenie na wrogu i skłonić go do poszukania innego akwenu. Na delfiny taka strategia nie do końca działa. Na ludzi zresztą też; spreparowane rozdymki można nabyć w wielu nadmorskich sklepikach z pamiątkami, a legenda głosi, iż przedsiębiorczy górale zaczęli sprzedawać je nawet na Krupówkach. Cóż, kto bogatemu zabroni?
Co jednak rozdymka ma wspólnego z przywoływaniem delfinów? Ano, ma: oprócz tego, że rybka ta jest niezwykle efektowna, jest też silnie trująca. Chyba, że ktoś wie, w jaki sposób się z nią obchodzić - a delfiny wiedzą. Podwodna kamera BBC nagrała kiedyś ciekawą scenkę: otóż, grupka delfinów dopadła rzeczoną rybkę i grała nią, niczym piłką. W meczu nie chodziło jednak o zdobycie gola, ale o… odlot. Neurotoksyna, wydzielana przez rozdymkę, działa ponoć sto razy silniej niż cyjanek - ale dozowana w niewielkich dawkach, pozwala osiągnąć efekty porównywane do wypicia kilku głębszych, ewentualnie do zażycia lekkiego psychotropu. Pozostaje tajemnicą, skąd delfiny wiedziały, w jaki sposób aplikować rybkę, ale faktem jest, że solidarnie częstowały się nawzajem tak, by każdy z nich mógł się sztachnąć.
Sposób na Pliniusza
Niejaki pan Pliniusz, autor „Historii naturalnej”, przytacza w swoim dziele sposób na przywołanie delfina, którego używali starożytni Grecy oraz Rzymianie. Jedni i drudzy bardzo szanowali te ssaki (w Grecji za zabicie delfina groziła kara śmierci), a rozmaite starożytne malowidła, przedstawiające ludzi pływających z delfinami dowodzą, że przyjaźń pomiędzy naszymi gatunkami istniała w zasadzie od zawsze. Na ile był to obrazek „z życia wzięty”, a na ile improwizacja artystyczna, trudno powiedzieć, ale faktem jest, że delfiny znalazły się nawet na monetach, musiały więc jakoś zasłużyć sobie na ten przywilej.
Jak zatem starożytni przywoływali te zwierzaki? Według Pliniusza, było to niezwykle proste: wystarczyło stanąć na brzegu i zawołać głośno „simon, simon!”. W wolnym tłumaczeniu oznacza to „płaski nos”. Tak właśnie Grecy nazywali delfiny, a im najwyraźniej podobała się ksywka, bowiem - jeśli wierzyć Pliniuszowi - natychmiast ochoczo przypływały.
Sposób na aktywne poszukiwanie
Czy delfinów można aktywnie szukać? Można. OK., wymaga to nieco samozaparcia (oraz pobudki o barbarzyńskiej porze), ale jeśli naprawdę nam zależy, to chyba damy radę. Jak zatem znaleźć delfiny? Po pierwsze, trzeba szukać ich tam, gdzie mają zwyczaj się pojawiać.
Delfiny, tak samo jak ludzie, miewają swoje ulubione miejsca, można więc liczyć, że skoro widziano je w danym rejonie kilka razy, to wkrótce pojawią się tam ponownie. Pytanie, skąd mieć pewność, że to właśnie dany kawałek morza? Cóż, sposobów jest kilka, a najprostszym z nich jest… popłynięcie za statkiem oferującym oglądanie delfinków turystom. Jego załoga może nie być do końca zachwycona naszym towarzystwem, ale w końcu morze jest jakby wspólne, więc niech sobie tam marudzą, a my i tak wiemy swoje. Jeśli jednak nie chcemy wchodzić w konflikt z profesjonalistami, można popytać o delfiny miejscowych rybaków. Zapewne będzie to wymagało zdobycia ich zaufania oraz tradycyjnego przełamania lodów przy flaszeczce (pewnie niejednej) jakiegoś trunku, ale czego się nie robi dla dobra nauki?
Kiedy już znajdziemy się w okolicy, w której lubią pojawiać się delfiny, trzeba się uzbroić w cierpliwość i wypatrywać sygnałów - a mianowicie mew, zawisających nad określonym obszarem morza. O ile nie ma tam kutra rybackiego, jest zapewne coś innego, co generuje smakowite resztki ryb: na przykład stado posilających się delfinów. Bingo!
Sposób na bąbelki
Jeśli stada mew uparcie nie ma, to pewnie szukanie delfinów w końcu nam się znudzi. W takiej sytuacji, zamiast smętnie oddalić się z poczuciem klęski, warto solidnie dać po garach: płynący szybko obiekt wzbudza przed sobą falę, na której delfiny wprost uwielbiają pomykać. Istnieje więc spora szansa, że jeśli są gdzieś w okolicy, to… same do nas podpłyną.
A właściwie to dlaczego delfiny tak lubią pływać tuż przed statkiem? Teorii na ten temat jest kilka: najbardziej rozpowszechnione z nich zakładają, że delfinom zwyczajnie podobają się wzbudzane przed dziobem bąbelki, dokładnie tak samo, jak nam podoba się jacuzzi. Alternatywna opcja głosi z kolei, że płynąca szybko jednostka mocno niepokoi ryby, które śmigają w popłochu, z czego głodne delfiny skwapliwie korzystają, zaspokajając apetyt.
Całkiem realna pozostaje też teoria, że takie zachowanie delfinów jest wyrazem ich… lenistwa. Faktem jest, że pływanie na tzw. odkosie statku pozwala zaoszczędzić sporo energii (dlatego właśnie migrujące ptaki latają w kluczu). Delfiny, jako inteligentne stwory, nie lubią bez potrzeby się przemęczać, więc zwyczajnie korzystają z uprzejmości frajerów, którzy zapłacili za paliwo. A może skubańce po prostu lubią się ścigać? To byłoby bardzo ludzkie, prawda?
Sposób na Tawernę
Nasi tawernowi znawcy tematu podrzucili na koniec jeszcze jeden sposób na spotkanie delfinów. Jeśli wierzyć legendom, absolutnie niezawodny. Otóż, wszystko, co należy zrobić by spotkać delfiny, to odpowiednio zmotywować załogę do ich szukania.
Wystarczy zatem, że kapitan rzuci hasło: kto pierwszy zobaczy delfina, dostanie flaszkę wina* i kto żyw na pokładzie robi wszystko, by rzeczony artefakt wygrać. A ponieważ kreatywność żeglarskiej braci może się równać jedynie z jej zamiłowaniem do degustacji wykwintnych specjałów, sukces jest właściwie murowany.
*oczywiście, wino jest tu opcjonalne; można zastosować dowolną nagrodę, ale jakoś nie mogliśmy znaleźć żadnego innego rymu do delfina ;)
Tagi: delfin, ssak, zabawa