"Orła" wciąż nie znaleziono
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Zakończyła się kolejna ekspedycja „SANTI Odnaleźć Orła”. Jej członkowie mieli na celu sprawdzenie hipotezy, czy okręt podwodny ORP „Orzeł” nie został zatopiony przez niemiecki ścigacz torpedowy „S13”, w czasie ataku przeprowadzonego u wybrzeży Holandii w okolicy portu Den Helder. Sprawdzono kilkadziesiąt pozycji, „Orła” jednak nie odnaleziono.
Fot. SANTI odnaleźć Orła |
Trzecia ekspedycja nie miała szczęścia do pogody – warunki pozwoliły na aktywne wykorzystanie zaledwie trzech dni. W ich trakcie, wykorzystując echosondę wielowiązkową sprawdzono kilkadziesiąt pozycji wraków. Sama wyprawa została przygotowana w podobny sposób jak poprzednie – jej członkowie dysponowali bazą danych o znanych, ale nigdy niebadanych obiektach leżących na dnie i wrakach, których hydrografia holenderska nigdy nie identyfikowała. Łącznie, jak poinformował Tomasz Stachura, szef ekspedycji, sprawdzono 92 pozycje, w tym kilkanaście wraków.
Uczestnicy ekspedycji wykorzystywali nowoczesny sonar multibeam służący do mapowania dna morskiego udostępniony przez Instytut Morski w Gdańsku. Sonar pozwala on z ogromną dokładnością na identyfikację dna morza oraz wszystkiego, co się na nim znajduje. Członkowie ekspedycji spotkali się również z przedstawicielami holenderskiej Marynarki Wojennej oraz Holendrami, którzy hobbystycznie od lat zajmują się poszukiwaniami wraków.
Hipoteza, jaka sprawdzali członkowie ekspedycji głosi, że 27 maja 1940 roku w rejonie znajdującym się w odległości około 10 Mm przed holenderskim Der Helder niemiecki ścigacz „S13” zaatakował i prawdopodobnie zatopił okręt podwodny zidentyfikowany jako holenderski okręt „O21”. Jednak żaden z holenderskich okrętów podwodnych nie znajdował się w tym rejonie i żaden z nich nie został wówczas utracony, a sam „O21” stacjonował w tym czasie w Rosyth. Hipoteza, którą opisał w swojej książce dotyczącej „Orła” dr Hubert Jando głosi, że polski okręt podwodny stacjonujący wraz z „O21” w szkockiej bazie w Rosyth mógł teoretycznie wypożyczyć od niego przed wyjściem na patrol łódź składaną, a jej szczątki (z nazwą okrętu) razem z innymi elementami wyposażenia okrętu miały pojawić się po wspomnianym ataku na powierzchni wody. Co prawda „Orzeł” był wyznaczony do patrolowania innego rejonu, ale hipoteza ma sens, jeżeli przyjąć, że brytyjskie dowództwo w tajemnicy zmieniło zadania okrętu.
Członkowie wyprawy od lokalnych rybaków i nurków hobbystów pozyskali informacje o pozycjach zatopionych obiektów. Dodano je do baz danych holenderskich i polskich, a po odrzuceniu tych już zidentyfikowanych wciąż pozostało kilkadziesiąt pozycji do sprawdzenia. Na 17 z nich ekipa znalazła wraki lub pozostałości po wrakach statków handlowych, porzucone obiekty, np. duży kocioł parowy. Badane obiekty znalazły się w okręgu o średnicy ok. 10 mil morskich, którego środek znajdował się w pozycji ataku wskazanej w raporcie S-13.
Tegoroczna ekspedycja u wybrzeży Holandii jest już trzecią wyprawą organizowaną w ramach projektu „SANTI odnaleźć Orła”. Wśród partnerów przedsięwzięcia jest też m.in. Instytut Morski w Gdańsku, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni oraz kilka prywatnych firm, które zdecydowały się wesprzeć finansowo wyprawę. W ramach dwóch pierwszych ekspedycji „SANTI odnaleźć Orła” – w 2014 i 2015 roku, przeczesano za pomocą sonarów wytypowany obszar dna Morza Północnego w pobliżu wybrzeży Anglii.
Tagi:
wyprawa,
ORP Orzeł