TYP: a1

Grecki sposób na zatrzymanie migrantów

środa, 26 lutego 2020
Anna Ciężadło

Grecja, podobnie jak szereg innych krajów, ma spory problem z masami napływających z południa migrantów. Niezależnie od tego, jaki jest nasz prywatny stosunek do tych ludzi, trudno zaprzeczyć, że przekraczają oni granicę w sposób nielegalny, a zadaniem Straży Granicznej jest walka z tego typu procederem.

Dlaczego zatem najnowszy pomysł Greków spotkał się w falą krytyki ze strony Komisji Europejskiej i organizacji pozarządowych?

Płotek w poprzek morza

Pomysł polega na tym, by na tak zwanym wschodnim szlaku przez Morze Śródziemne, a dokładnie - na granicy z Turcją na Morzu Egejskim, zbudować pływającą zaporę. Ma ona stanowić fizyczną przeszkodę dla zmierzających do Grecji łodzi, wyładowanych nielegalnymi migrantami.

Podstawą bariery mają być ciągnące się na odcinku 1,7 mili słupy, które będą wystawać około pół metra ponad powierzchnię wody. Powstała w ten sposób granica ma być oznaczona za pomocą migających świateł, by była widoczna z daleka i by nikt nie wpłynął w nią przez przypadek. Grecki rząd planuje przeznaczyć na budowę tej konstrukcji 500 000 euro.  

Pomysł potępiła Komisja Europejska. Wezwała ona Grecję, która jest członkiem UE, do udzielenia dalszych wyjaśnień na temat planowanej inwestycji, przyznając jednak, że – jak powiedział rzecznik KE, Adalbert Jahnz - tworzenie tego typu barier „nie jest samo w sobie sprzeczne z prawem UE”.

 

Czy to bezpieczne?

Teoretycznie tak. Massimo Moratti, zastępca dyrektora ds. Badań Amnesty International twierdzi jednak, że zamontowanie takiej tamy „doprowadzi do większego niebezpieczeństwa dla osób desperacko szukających bezpieczeństwa”.

Faktem jest, że przeprawa przez morze na mocno przeładowanej łodzi, często niesprawnej, niejako z definicji stanowi duże ryzyko. Statystyki śmiertelności migrantów są dramatyczne: według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), w 2019 roku na drodze wschodniej (czyli dokładnie tam, gdzie ma powstać bariera), życie straciło 66 osób.

Z drugiej jednak strony, należy podkreślić, że przemycanie nielegalnych migrantów do lukratywny biznes, na którym wyrosła już niejedna przestępcza fortuna. Bilet na tak „ekskluzywny” rejs jest zwykle bardzo drogi. Mimo to ludzie, skuszeni obietnicą łatwego, bezpiecznego życia z dala od krajów ogarniętych wojną, często sprzedają wszystko co mają, byle go zdobyć.

Prawdziwymi czarnymi charakterami w tej historii są osoby trudniące się przerzucaniem migrantów do Europy; ludzie ci doskonale wiedzą, że to co robią, jest niezgodne z prawem. Liczą jednak (i jak widać, słusznie) na ludzki odruch Europejczyków, którzy, chociaż nie mają ochoty przyjmować kolejnych nieproszonych gości, nie chcą też zostawiać ich na pastwę losu.

 

Grecki punkt widzenia

Można zrozumieć, że Grecja, do której od kilku lat przypływają tysiące nielegalnych migrantów (w samym tylko 2019 roku było to około 60 000 osób), chciałaby ukrócić ten proceder. Kraj ten nie ma ani miejsca, ani środków na przyjęcia tak dużej liczby ludzi, a to grozi poważnym kryzysem humanitarnym.

Duże nagromadzenie wyrwanych ze swojego świata, sfrustrowanych młodych mężczyzn nieuchronnie prowadzi do zamieszek, czego przykładem jest choćby zeszłoroczne podpalenie ośrodka na wyspie Lesbos.

Minister ds. Migracji i azylu Grecji Notis Mitarakis stwierdził, iż jego kraj po prostu próbuje chronić własnych granic, a budowa zapory ma być nie tylko fizyczną przeszkodą w ich forsowaniu, ale tez jasnym sygnałem dla świata, że Grecja nie będzie się już dłużej zgadzać na bezprawie.

Grecy nie są zresztą odosobnieni w swojej postawie: Turcja wzniosła na granicy z Syrią mur o wysokości 3 metrów. Podobny pomysł miał prezydent USA, Donald Trump, pragnący odgrodzić się murem od Meksyku; na razie poprzestał na zaporze z paneli, która jednak okazała się niezbyt solidna, bo w styczniu 2020 roku przewrócił ją wiatr.

 

Co będzie dalej?

Trudno przewidzieć. Fakty są takie, że obecnie w greckich obozach dla uchodźców, przeznaczonych na 5 400 osób, przebywa 36 000 migrantów. Panujący tam tłok, bezradność i niepewność jutra to z pewnością nie są warunki, na jakie liczyli, opuszczając własny kraj.

Pytanie, w  jaki sposób pomoc tym ludziom, nie szkodząc jednocześnie obywatelom własnego kraju i nie zachęcając kolejnych migrantów do odbycia tej samej drogi, pozostaje na razie bez odpowiedzi. Nie ma tu prostych rozwiązań.

Minister obrony Grecji, Nikolaos Panagiotopoulos, powiedział w radiu, że ma nadzieję, iż pływająca bariera spełni zadanie „odstraszające” - podobnie, jak ogrodzenie z drutu kolczastego, wzniesione przez Greków w 2012 roku na granicy z Turcją. Czy rzeczywiście tak się stanie, czas pokaże. Grecka, centroprawicowa gazeta Kathimerini uznała to za „pobożne życzenie”.

Tagi: imigranci, Grecja, bariera
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620