Polska flota to dziś niecała setka statków, z czego zaledwie kilka pływa pod polską banderą. Czy uda się zmienić ten stan rzeczy? Nad rozwiązaniami pracuje ministerstwo Gospodarki Morskiej.
Nie ulega wątpliwości, że transformacja gospodarcza i polityczna zaszkodziła polskiej flocie. W 1990 roku pod polską banderą zarejestrowanych było 247 statków dalekomorskich. W końcu 2017 r. Polska miała 96 statków pełnomorskich, z czego uwaga! tylko 6 z nich pływało pod flagą polską.
Wygodna bandera
Powód tak dramatycznych zmian? Oczywiście – pieniądze, bo armatorem się raczej nie bywa z powodów charytatywnych. A dokładniej chodziło o wysokie obciążenia fiskalno-administracyjne. Z tego powodu polscy armatorzy, zresztą wzorem niektórych krajów zachodnich, zaczęli rejestrować swoje jednostki w krajach tzw. wygodnej bandery - FOC (flag of convenience). Tam znaleźli nie tylko uproszczone wymagania co do rejestracji jednostki, ale przede wszystkim - znacznie mniejsze koszty zatrudnienia marynarzy. A one odgrywają istotną rolę w kosztach działalności armatorów. Według badań World Maritime University w Malmö, koszty wynagrodzeń załogi statku mają od 50 do 60 proc. udziału w łącznych kosztach operacyjnych. Przykład? Dla m/s Koszalin (38 tys. DWT, którego załoga liczy 18 osób) roczne koszty operacyjne pod flagą Bahamów wynoszą ponad 72,5 tys. zł. Gdyby pływał on pod banderą polską, armator ponosiłby jednak wydatek prawie 668 tys. zł, z czego ponad 620 tys. zł stanowiłyby składki na ubezpieczenie społeczne oraz składki na fundusze (FP, FGŚP, FEP, PFRON).
Oczywiście oznacza to dla Polski – poza uszczerbkiem na narodowej dumie z powodu małej liczby statków z polską banderą – znacznie mniejsze zyski. Straty w finansach i dochodach publicznych związane z ucieczką polskich statków pod obcą banderę wycenia się nawet na kilka miliardów złotych rocznie. Już nie mówiąc o odpływie specjalistów. Polska ma trzy uczelnie kształcące morską kadrę, ale z powodu braku odrębnego systemu ubezpieczeń społecznych dla marynarzy ponad 38 tys. - z prawie 40 tys. polskich marynarzy, pływa na statkach pod obcymi banderami. Co kończy się dla nich zazwyczaj smutno. Pływając pod obcymi banderami marynarze polscy, zatrudniani przeważnie na kontrakty kilkumiesięczne, a nie na stałą umowę o pracę odprowadzają składki w krajach rejestracji bandery, ale nie mając ciągłości pracy, nie nabywają tam praw emerytalnych. W związku z tym dochodzi do sytuacji, o której już pisały polskie media - nawet byli kapitanowie statków, którzy zakończyli swoją morską karierę, ustawiają się w kolejce po zasiłki socjalne.
Środki zaradcze
Przeflagowanie 20 statków rocznie przyniosłoby budżetowi państwa ok. 1,68 mln zł przychodów i dodatkowo 6,1 mln zł wpływów ZUS. Co więc zrobić, żeby armatorzy zechcieli zmieniać barwy? Inne państwa europejskie starają się zatrzymać armatorów pod swoimi banderami, zwalniając ich z części składek albo je refundując. Podobną drogą chce iść polskie Ministerstwo Gospodarki Morskiej. MGM chce zwolnić marynarzy z podatku dochodowego, jeśli przepracują pół roku w żegludze międzynarodowej. Z kolei doradzająca prezydentowi Narodowa Rada Rozwoju proponuje znaczne obniżenie składek na ubezpieczenie społeczne marynarzy. Z kolei armator miałby być zwolniony z części składki przypadającej na pracodawcę.
Ministerstwo Gospodarki Morskiej, oprócz zwolnienia marynarzy z podatku dochodowego, również chce obniżyć ich składki na ZUS. Proponuje ujednolicić składki dla marynarzy pływających pod polską i obcymi banderami, a co za tym idzie – obniżyć je pod polską flagą. Marynarze pod banderami obcymi wciąż mogliby się ubezpieczać na zasadach dobrowolności.
Kiedy zmiany?
Pieniądze w Polsce, jak wiadomo, bardzo się przydadzą, dlatego ministerstwo chce zmiany wprowadzić jak najszybciej. Aktualnie trwają konsultacje społeczne dotyczące ministerialnych propozycji i optymistyczna wersja zakłada, że ustawowe zmiany wprowadzony zostałyby na początku 2019 roku. Z kolei Kancelaria Prezydenta poinformowała, że prezydent, po uzyskaniu szczegółowej oceny skutków proponowanych regulacji, podejmie decyzję o ewentualnym skierowaniu inicjatywy ustawodawczej do Sejmu Na razie, jak wiadomo, udało się „uzyskać ogólne poparcie dla kierunku proponowanych regulacji prawnych, występują jednak nadal rozbieżności w kwestiach szczegółowych". A diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach.
Tagi: bandera, statek, Ministerstwo Gospodarki Morskiej