TYP: a1

JW 4026. Licencja na… no właśnie, na co?

wtorek, 16 października 2018
Anna Ciężadło

Czym jest mityczna Formoza, określana tajemniczym symbolem JW 4026? Polskimi Marines? Wodnym oddziałem GROM? A może miejscem dla ludzi, którzy postanowili rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?

Początki Formozy

Podobno wszystkie dobre rzeczy potrzebują czasu, żeby móc dojrzeć. Nie inaczej było z Formozą, której historia również kształtowała się etapami. Najpierw, w latach 1975-1990, przyszła Formoza była Wydziałem Działań Specjalnych 3. Flotylli Okrętów.

Po roku 1990 została włączona do struktur Grupy Okrętów Hydrograficznych, a następnie Grupy Okrętów Rozpoznawczych 3.FO. Dopiero od 2007 roku stała się samodzielną jednostką wojskową (chociaż oficjalną nazwę Formoza przyjęto jeszcze później, w 2011 roku).

I od tego czasu… niewiele o niej wiadomo. Nie możemy więc sprecyzować, jaka dokładnie jest jej struktura, uzbrojenie, ani liczebność. Coś jednak można wywnioskować, patrząc choćby na działania oraz prezentacje, w jakich Formoza bierze udział.

 

„Zaufaj morzu – ono cię ocali”…

…brzmi motto komandosów tej elitarnej jednostki. Nie oznacza to jednak, że terenem ich działania jest wyłącznie morze - stanowi ono raczej medium, jakie pozwala dotrzeć w regiony świata, w których Formoza aktualnie jest potrzebna. A ponieważ tak się składa, że woda zajmuje jakieś 70 proc. powierzchni naszej planety, dotrzeć może niemal wszędzie.

Specjalnością Formozy są „trudne działania morskie”, nierzadko prowadzone na tyłach wroga, a także dywersja, działania zwiadowcze i zapewne jeszcze mnóstwo innych zadań, o jakich nie przeczytamy w Internetach - a jakie są niezbędne do zapewnienia światu bezpieczeństwa. Komandosi Formozy walczą jednak nie tylko w okolicy wody - niejednokrotnie przeprowadzają akcje nawet kilkaset kilometrów od morza, w rozmaitych strefach klimatycznych, w górach, a nawet na pustyniach.

 

Jak do nich dołączyć?

Kto może dostać się do Formozy? Głównie specjaliści, służący wcześniej w Grupach Specjalnych Płetwonurków oraz MJDS i posiadający duże doświadczenie wojskowe w misjach poza granicami kraju. Ale nie tylko oni. Czego zatem wymaga się od kandydatów?

Przede wszystkim, nie muszą być aktywnymi żołnierzami - chociaż doświadczenie wojskowe z pewnością będzie dużym ułatwieniem. Formoza rekrutuje kandydatów również wśród  rezerwistów, funkcjonariuszy innych służb, a także… cywilów (chociaż ci ostatni mają nieco pod górkę, bo jeżeli zostaną przyjęci, czeka ich dodatkowa atrakcja - podstawowe szkolenie wojskowe). Wymogami koniecznymi są natomiast: niekaralność, obywatelstwo polskie oraz wiek nie przekraczający 30 lat.

Rekrutacja przebiega w pięciu etapach. Pierwszym - najprostszym - jest złożenie ankiety. Po jej pozytywnym rozpatrzeniu następuje już prawdziwa selekcja, na która składają się testy sprawnościowe, badania psychologiczne, testy w trudnych warunkach klimatyczno-terenowych oraz ostateczna rozmowa kwalifikacyjna.

 

Sito

Który z etapów jest najbardziej wymagający? Trudne są wszystkie (podobno nawet rozmowa), ale oczywiście największym wyzwaniem jest test sprawnościowy, który odbywa się w dwóch etapach: wodnym i lądowym. Na część lądową składa się bieg na 3000 m, podciąganie na drążku, brzuszki i bieg wahadłowy 10x10 metrów oraz sprawdzian walki wręcz (w parterze i w stójce).

Etap wodny jest jeszcze ciekawszy - należy przepłynąć 50 m w czasie 40 sekund, 400 m w 8 minut, a na końcu - 25 metrów pod wodą. Na tym jednak nie koniec; mając na uwadze fakt, że w akcji wszystko może się zdarzyć, konieczne jest także zbadanie odporności psychicznej kandydatów. W końcu, jaki pożytek ze świetnego pływaka, który w sytuacji kryzysowej spanikuje? Przyszli komandosi, by udowodnić, że poradzą sobie w trudnych warunkach, wskakują ze skrępowanymi rękami i nogami do basenu, gdzie pod kontrolą wykonują rozmaite ćwiczenia, polegające m. in. na przepłynięciu 25 m oraz na utrzymywaniu się na powierzchni wody przez odpowiednio długi czas.

Po takiej rozgrzewce kandydatów czekają jeszcze testy psychologiczne, a po ich zakończeniu - etap górski, odbywany w Bieszczadach. Co morscy komandosi robią w górach? Tego dokładnie nie wiadomo, ale podobno chodzi o wielokilometrowe wędrówki, biegi na azymut oraz sprawdzanie odporności na stres.

 

A jeśli się nie uda?

Zasadą jest, że każdy kandydat ma prawo spróbować swoich sił  trzykrotnie. Po tym czasie albo zostaje skreślony, albo sam dochodzi do wniosku, że należy jednak wybrać inną ścieżkę kariery.

Komandosi podkreślają jednak, że do selekcji należy się odpowiednio przygotować, by mieć pewność, że w momencie podchodzenia do testów będziemy w swojej szczytowej formie. Z pewnością przygotowania należy rozpocząć kilka tygodni, a może nawet kilka miesięcy wcześniej, wzmacniając ogólną kondycję fizyczną oraz ćwicząc umiejętności, nazwijmy to, harcerskie.

Przydają się także podstawowe wiadomości z zakresu survivalu, orientacja w terenie, umiejętność czytania map oraz zdolność przetrwania w trudnych warunkach atmosferycznych. Ponadto, w cenie są odporność na stres, zdolność działania pod presją czasu i predyspozycje do pracy grupie - prawie, jak w korporacji.

Tagi: Formoza, komandosi
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620